Perowskity przyszłością energetyki. Jak odkrycie sprzed lat zmieniło tę dziedzinę?

Największe zmiany mogą zacząć się od próby rozwiązania jednego, uporczywego problemu. Tak było przed trzynastu laty, gdy zespół naukowców z Northwestern University pod kierunkiem Mercouri Kanatzidisa szukał sposobu na zwiększenie trwałości ogniw słonecznych. Działania, skoncentrowane początkowo na zastąpieniu jednego kłopotliwego komponentu, okazały się mieć znacznie szersze konsekwencje niż ktokolwiek mógł wtedy przypuszczać. Dziś materiały perowskitowe nie tylko są sercem nowej generacji paneli fotowoltaicznych, ale napędzają też zaawansowaną elektronikę.
...

Prosta zamiana, która otworzyła nowe możliwości

Na początku drugiej dekady XXI wieku uwagę świata nauki przyciągały barwnikowe ogniwa słoneczne. Wydawały się tańszą i bardziej uniwersalną alternatywą dla dominujących paneli krzemowych. Ich zasadniczą wadą była jednak niestabilność – organiczne ciekłe elektrolity, które zawierały parę redoks jodek-trijodek, miały tendencję do wyciekania, odparowywania i powodowania korozji, co drastycznie skracało żywotność urządzeń. Zespół Kanatzidisa wpadł na pomysł, który z perspektywy czasu wygląda na genialnie prosty. Zamiast walczyć z kapryśną cieczą, postanowili ją całkowicie wyeliminować. W jej miejsce wprowadzili stały półprzewodnik na bazie perowskitu, konkretnie związku CsSnI3. Ten materiał, który można było nakładać z roztworu, okazał się mieć podwójną funkcję: potrafił zarówno absorbować światło, jak i przewodzić ładunki elektryczne.

Czytaj też: Chińska pompa ciepła przekracza kolejną granicę. Koniec węgla w hutnictwie jest teraz bliżej niż kiedykolwiek wcześniej

W tamtym czasie nasza praca rozwiązała długotrwały problem: niestabilność i wycieki związane z ciekłymi elektrolitami – wspomina Kanatzidis

Po połączeniu domieszkowanego fluorkiem cyny perowskitu z nanoporowatym dwutlenkiem tytanu i barwnikiem N719, powstało pierwsze w pełni funkcjonalne, stałe ogniwo słoneczne wykorzystujące ten materiał. Jego sprawność konwersji energii sięgnęła 10,2%, co na ówczesne czasy było wynikiem więcej niż obiecującym.

Perowskity kontra tradycyjny krzem

Od tamtego pionierskiego eksperymentu minęło kilkanaście lat i technologia poszła mocno do przodu. Dzisiejsze ogniwa perowskitowe osiągają sprawności porównywalne z dojrzałymi już panelami krzemowymi. Co ciekawe, prawdziwy przełom wydaje się tkwić w łączeniu różnych materiałów. Ogniwa tandemowe, czyli wielowarstwowe struktury, w warunkach laboratoryjnych przekraczają już barierę 30% sprawności. Kluczem do efektywności perowskitu CsSnI3 okazała się jego przerwa energetyczna wynosząca 1,3 elektronowolta. Dzięki tej właściwości materiał znacznie lepiej pochłania światło z czerwonej części widma niż wcześniejsze ogniwa barwnikowe. To bezpośrednio przekłada się na możliwość generowania większej ilości energii w rzeczywistych warunkach oświetleniowych.

Czytaj też: Energia słoneczna przez 24 godziny na dobę. Ta technologia wejdzie szybciej, niż mogliśmy przypuszczać

Nasz artykuł pokazał, że perowskity mogą być przetwarzane z roztworu w ciągłe filmy i że mogą osiągać dwucyfrowe wydajności w cienkich architekturach – dodaje badacz

Metoda tworzenia cienkich warstw perowskitu z roztworu, zaprezentowana w 2012 roku, do dziś stanowi podstawę dla znacznej części badań w tej dziedzinie. I choć medialny szum wokół perowskitów koncentruje się głównie na fotowoltaice, ich prawdziwa siła leży w uniwersalności. Unikalne właściwości optyczne oraz elektryczne tych materiałów znalazły zastosowanie w wielu, czasem zaskakujących, obszarach. Dzięki nim powstały nowe generacje wyświetlaczy LED o żywszych kolorach i niższym poborze mocy. W medycynie, detektory promieniowania rentgenowskiego i gamma bazujące na perowskitach oferują lekarzom lepszą czułość obrazowania. Materiały te wykorzystuje się także do budowy laserów o precyzyjnie dostrojonej emisji światła. Ta wszechstronność sugeruje, że perowskity mogą stać się jednym z fundamentów elektroniki przyszłości, nie tylko tej związanej z OZE.