Aktualnie w Układzie Słonecznym mamy osiem planet. Owszem, przez nieco ponad siedem dekad mówiono o dziewięciu planetach, ale w 2006 roku społeczność naukowa uznała, że jednak Pluton za bardzo do pozostałych planet nie pasuje i wykluczyła go ze spisu planet, strącając go do nowo utworzonej kategorii planet karłowatych.
W 2016 roku astronomowie Konstantin Batygin i Mike Brown zaproponowali hipotezę istnienia masywnego obiektu, który mógłby tłumaczyć nietypowe, skupione orbity niektórych lodowych ciał w zewnętrznych rejonach Układu Słonecznego – tzw. obiektów transneptunowych (TNO). Naukowcy wskazują, że orbity te można byłoby wytłumaczyć oddziaływaniem grawitacyjnym nieznanej jeszcze masywnej planety znajdującej się daleko za Neptunem, w odległości 500-700 jednostek astronomicznych od Słońca. Mimo intensywnych poszukiwań przy użyciu najnowocześniejszych teleskopów, Planety Dziewiątej nie udało się jak dotąd znaleźć.
Czytaj także: Za Neptunem dzieje się coś dziwnego. Nowe dowody na istnienie Planety 9
Nowe światło na sprawę rzuca artykuł naukowy opublikowany przez Terry’ego Longa Phana i jego zespół. Naukowcy przeanalizowali dane z dwóch przeglądów całego nieba w zakresie dalekiej podczerwieni: Infrared Astronomical Satellite (IRAS) oraz japońskiego satelity AKARI. Obserwacje wykonywane w obu przeglądach te dzieli 23-letni odstęp czasowy – wystarczająco długi, by możliwe było wykrycie powolnego ruchu tak odległego obiektu jak Planeta Dziewiąta. Według szacunków, tego typu ciało powinno przemieszczać się po niebie o około trzy minuty kątowe rocznie.
Zespół wykorzystał zestaw danych AKARI Far-Infrared Monthly Unconfirmed Source List (AKARI-MUSL), który mógłby ujawnić słabe, poruszające się obiekty kosmiczne. Na podstawie założeń dotyczących masy, temperatury i odległości planety naukowcy określili przewidywaną jasność i ruch Planety Dziewiątej, co pozwoliło im dopasować potencjalne sygnały z przeglądów IRAS i AKARI.
W rezultacie zidentyfikowano 13 par źródeł promieniowania w dalekiej podczerwieni, których pozycje na niebie odpowiadają temu, czego można by się spodziewać po planecie o masie od 7 do 17 mas Ziemi, orbitującej w odległości 500–700 AU. Wśród nich szczególnie wyróżnia się jeden kandydat – para źródeł, wykrytych w różnych pozycjach podczas obu przeglądów, której kątowe przesunięcie odpowiada oczekiwanej prędkości kątowej hipotetycznej Planety 9. Co więcej, dane z AKARI wykazały dwa wykrycia tego obiektu w ciągu jednego dnia, podczas gdy pół roku wcześniej nie zaobserwowano nic – co dodatkowo wzmacnia hipotezę, że może to być właśnie poszukiwana od dawna brakująca planeta Układu Słonecznego.
Czytaj także: Planeta 9. Poszukiwania tajemniczej planety Układu Słonecznego zbliżają się do końca
Wyniki te mają jednak charakter wstępny. Dane z IRAS i AKARI, choć obiecujące, nie są wystarczająco precyzyjne, by jednoznacznie określić orbitę obiektu. Z drugiej strony są one na tyle interesujące, że naukowcy planują już wykonać dodatkowe obserwacje, tym razem za pomocą kamery Dark Energy Camera (DECam) zdolnej do wykrywania słabych i odległych źródeł światła. Nawet kilka godzin obserwacji za pomocą tego instrumentu może doprowadzić do odkrycia potencjalnej planety.
Poszukiwania Dziewiątej Planety to jedno z najbardziej ekscytujących współczesnych wyzwań w planetologii. Łącząc dane gromadzone przez dziesięciolecia z nowoczesnymi metodami analizy, naukowcy przesuwają granice naszej wiedzy o Układzie Słonecznym. Jeśli istnienie Planety Dziewiątej zostanie potwierdzone, może to zrewolucjonizować nasze rozumienie Układu Słonecznego i jego ewolucji. Szampan zdecydowanie powinien na razie pozostać w lodzie, ale warto śledzić doniesienia. Któż nie chciałby odkryć nowej planety w naszym układzie planetarnym w czasach kiedy odkrywamy tysiące planet krążących wokół odległych gwiazd.