Odwiedziliśmy planetoidę Bennu. Wiemy także, kiedy ona odwiedzi nas

Już za kilka dni na poligon w amerykańskim stanie Utah spadnie z nieba zasobnik, z próbkami zebranymi kilka lat temu przez sondę OSIRIS-REx z powierzchni planetoidy Bennu. Transportująca je sonda zbliża się już do Ziemi i przygotowuje się do wrzucenia niewielkiego zasobnika w ziemską atmosferę. Planetoida Bennu to pozornie niewielki, zaledwie półkilometrowej średnicy obiekt. Nie byłoby to dużo, gdyby nie fakt, że owa planetoida za jakiś czas bardzo zbliży się do Ziemi.
Odwiedziliśmy planetoidę Bennu. Wiemy także, kiedy ona odwiedzi nas

Można powiedzieć, że w przyrodzie istnieje równowaga. Ludzkość za pomocą sondy OSIRIS-REx odwiedziła kilka lat temu planetoidę Bennu, to i planetoida ma w planach odwiedziny na Ziemi. Pojawia się tutaj jednak pewien problem. Gdy sonda wylądowała na powierzchni planetoidy, to jedynie na chwilę wzburzyła pokrywające ją skały i regolit. Gdyby jednak planetoida kiedyś odwiedziła w ten sam sposób Ziemię, to w zderzeniu uwolniłaby energię porównywalną z 22 bombami atomowymi. To jednak trochę nieporównywalne.

Problem polega jednak na tym, że spośród wszystkich znanych planetoid zbliżających się do Ziemi, to właśnie ta ma największą szansę na zderzenie z naszą planetą. Między innymi właśnie dlatego wysłano do niej misję OSIRIS-REx. Pozwoli ona zbadać nie tylko skład chemiczny i budowę wewnętrzną planetoidy, ale także doprecyzować jej orbitę wokół Słońca.

Czytaj także: Asteroida Bennu ma nietypową budowę. Podczas eksploracji okazało się, że nie jest litą skałą

Wcześniejsze szacunki wskazywały, że szanse na takie zderzenie w latach 2175-2199 wynosi 1 do 2700. Na pierwszy rzut oka wydaje się to niedużo, ale z drugiej strony szansa wygranej w Lotto wynosi 1 na 14 000 000, a mimo to raz na kilka tygodni ktoś wygrywa. Zważając na możliwe konsekwencje takiego uderzenia 500-metrowej planetoidy w Ziemię, czyli na wyzwolenie energii rzędu 1200 megaton (najsilniejsza bomba jądrowa generowała “zaledwie” 50 megaton), szacunki te były co najmniej niepokojące.

Dwa lata obserwowania planetoidy z bliska pozwoliły naukowcom dokładniej zmierzyć orbitę obiektu, a tym samym ustalenia ryzyka zderzenia z Ziemią. Czy można zatem odetchnąć? Zasadniczo tak, bowiem do 2135 roku nie ma żadnych szans na spotkanie z planetoidą. Do tego czasu żadnej osoby z czytających ten artykuł już na Ziemi nie będzie, a ci, którzy wtedy będą na Ziemi, jeszcze długo się nie urodzą.

Patrząc jednak dalej, poza czubek własnego nosa, nie mamy się z czego cieszyć. Precyzyjnie ustalona orbita wskazuje bowiem na wzrost zagrożenia w stosunku do wcześniejszych wyników. Szansa na to, że Bennu spotka się z Ziemią przed 2300 rokiem, wynosi 1 do 1750, przy czym najbardziej prawdopodobną datą jest 24 września 2182 roku. To tego dnia szansa na zderzenie wynosi 1 do 2700.

Czytaj także: Jakie jest ryzyko, że asteroida Bennu uderzy w Ziemię? NASA podaje ponowne wyliczenia

Warto jednak zwrócić uwagę na fakt, że na 160 lat przed prognozowanym zderzeniem ludzkość ma już technologię pozwalającą na zmianę trajektorii lotu zagrażającej nam planetoidy. Jeżeli w kolejnych dekadach ryzyko uderzenia Bennu w Ziemię wzrośnie do niekomfortowego poziomu, z pewnością agencje kosmiczne podejmą wysiłki, aby usunąć zagrożenie, zanim stanie się zbyt poważne. Kilka przyszłych pokoleń może zatem spać spokojnie.

Takie symulacje wskazują jednak, że Ziemia nie istnieje w izolacji od przestrzeni kosmicznej, a jest jej integralną częścią. Przypomnimy sobie zresztą o tym w kwietniu 2029 roku, kiedy to w odległości zaledwie 30 000 km od Ziemi przeleci 300-metrowa planetoida Apophis. Obecnie wiadomo już, że bardziej niż na 30 000 km obiekt ten nie zbliży się do Ziemi. Nie zmienia to faktu, że będzie to unikalnie bliski przelot, który z części powierzchni Ziemi będzie można obserwować gołym okiem. Co ciekawe, sonda kosmiczna OSIRIS-REx, która właśnie teraz dostarcza na Ziemię próbki z planetoidy Bennu po zrzuceniu zasobnika w atmosferę Ziemi uruchomi swoje silniki, zmieni trajektorię lotu, ominie naszą planetę i rozpocznie podróż do Apophis, w pobliżu której przeleci zaledwie kilka dni po przelocie planetoidy w pobliżu Ziemi. Ale o tym będziemy już pisać za sześć lat.