Choć insekty, takie jak komary czy pchły od wieków wpisują się w definicję uciążliwego pasożyta, to dopiero teraz naukowcy z Virginia Tech odkryli, który gatunek “upodobał” sobie człowieka jako pierwszy. Analiza genomów dwóch linii pluskiew – jednej żywiącej się krwią nietoperzy, drugiej preferującej ludzi – pokazała, że ta druga odłączyła się od swego pierwotnego żywiciela około 60 000 lat temu. To właśnie wtedy nasi przodkowie – zarówno Homo sapiens, jak i neandertalczycy – zaczęli opuszczać jaskinie, przenosząc wraz ze sobą nieproszonych towarzyszy.
Czytaj też: Nie każdy pasożyt to coś złego. Ten na przykład znacząco wydłuża życie
Prof. Warren Booth, entomolog z Virginia Tech, mówi:
To ma sens, ponieważ współcześni ludzie opuścili jaskinie około 60 000 lat temu. W jaskiniach z tymi ludźmi żyły pluskwy, a kiedy się wyprowadzili, zabrali ze sobą podzbiór populacji, więc w tej linii związanej z człowiekiem jest mniejsza różnorodność genetyczna.
Pasożyt, który nigdy nie odpuszcza
W odróżnieniu od swojej kuzynki nadal związanej z nietoperzami – której populacja systematycznie się kurczy – pluskwa towarzysząca ludziom okazała się mistrzem adaptacji. Jej zdolność przetrwania w ekstremalnych warunkach, od jaskiń po betonowe bloki, sprawiła, że stała się naszym nieustannym cieniem. A gdy w XX w. ludzkość postanowiła ją unicestwić przy użyciu DDT, odpowiedziała mutacją dającą odporność na ten środek. Choć przez chwilę wydawało się, że populacja została wybita, już po kilku latach wróciła – silniejsza i bardziej odporna.
Czytaj też: Pasożyty giną na potęgę. Nie jest to jednak optymistyczna wiadomość – powód jest wszystkim dobrze znany
Prof. Warren Booth dodaje:
To, co wydarzyło się w ciągu ostatnich 100-120 lat, to przykład ewolucji w przyspieszonym tempie. Zmutowane pluskwy rozprzestrzeniły się na cały świat. I niestety, wciąż są z nami.
Pluskwy stały się symbolem globalizacji. Wraz ze wzrostem liczby podróży lotniczych i gęstości zaludnienia w miastach, ich populacje eksplodowały. W 2006 r. w Australii odnotowano wzrost infestacji (pojawiania się) o 4500 proc. w zaledwie rok. W Stanach Zjednoczonych występują obecnie w każdym stanie, a największe skupiska odnotowuje się w dużych aglomeracjach. Choć ich ugryzienia mogą być bolesne, a reakcje alergiczne – nieprzyjemne, nie przenoszą żadnych chorób. Mimo to ich obecność wiąże się z dyskomfortem, stresem i kosztowną walką z infestacją.

Badania pluskiew to nie tylko entomologiczna ciekawostka. To także cenny materiał do tworzenia modeli epidemiologicznych w czasach urbanizacji i zmian klimatycznych. Im lepiej zrozumiemy zdolności adaptacyjne tych insektów, tym skuteczniej będziemy mogli przewidywać i reagować na zagrożenia związane z innymi pasożytami – tymi, które mogą przenosić choroby. Więcej można przeczytać w czasopiśmie Biology Letters.
Pluskwy to niewielkie, pozbawione skrzydeł owady, które żywią się wyłącznie krwią – najczęściej ssaków i ptaków. Ich aparat gębowy działa jak mikroskopijna strzykawka: przebija skórę i umożliwia wysysanie krwi, co czyni je typowymi pasożytami zewnętrznymi. Najbardziej znanym gatunkiem jest pluskwa domowa (Cimex lectularius), która od tysiącleci przystosowała się do życia blisko człowieka – w naszych łóżkach, ścianach i bagażach. Atakują zwykle nocą. Choć ugryzienia nie bolą od razu, często wywołują swędzenie, obrzęki i bezsenność. Te owady są wyjątkowo trudne do zwalczenia: szybko się rozmnażają, potrafią długo przetrwać bez pożywienia i wykazują wysoką odporność na wiele dostępnych insektycydów. Warto podkreślić, że ich pojawienie się w mieszkaniu nie świadczy o brudzie – pluskwy podróżują z nami samolotami, autobusami i w walizkach, a ich eliminacja bywa żmudna i kosztowna, stając się coraz większym problemem w miastach na całym świecie.