Dlaczego wciąż potrzebujemy mitów? “Odyseja” jako kompas dla mózgu

Świat zachwyca się pierwszym trailerem “Odysei” Christophera Nolana. A my, patrząc na ten spektakl – który do kin trafi w lipcu 2026 roku – zastanawiamy się: dlaczego ta opowieść w ogóle wciąż działa? Co sprawia, że mit sprzed niemal trzech tysięcy lat nadal trafia w czułe punkty współczesnego mózgu, wychowanego na prostej konsumpcji treści i social mediach?
...

Z perspektywy neuronauki mit nie jest reliktem przeszłości ani kulturową dekoracją. Jest narzędziem poznawczym. Jednym z najstarszych, jakie mamy. Już w latach 80. ubiegłego wieku amerykański psycholog Jerome Bruner zwracał uwagę, że człowiek posługuje się dwoma podstawowymi trybami rozumienia świata. Pierwszy to tryb paradygmatyczny – logiczny, analityczny, oparty na faktach. Drugi to tryb narracyjny. Oparty na opowieściach. Starszy ewolucyjnie i znacznie głębiej zakorzeniony w pracy mózgu.

Czytaj też: Homer opisał wojnę, którą widział na własne oczy. Zapomniane miasto na Eubei kryje prawdę o Troi

Dziś te intuicje potwierdzają badania neuroobrazowe. Zespół Uri Hassona z Uniwersytetu Princeton pokazał, że kiedy słuchamy spójnej historii, aktywność naszego mózgu zaczyna synchronizować się z mózgiem osoby opowiadającej. Nie tylko “rozumiemy” treść – nasz mózg dosłownie wchodzi w ten sam rytm. Tego efektu nie da się uzyskać suchymi faktami, tabelami czy listą punktów.

Historia Odysa działa właśnie dlatego, że jest perfekcyjnie skonstruowaną narracją adaptacyjną. Mózg nie odbiera jej jako archaicznego mitu. Traktuje ją jak symulację doświadczenia. Jak bezpieczny trening w świecie pełnym zagrożeń.

Mit jako symulator zagrożeń

Psychologia ewolucyjna od dawna interpretuje mity jako formę ćwiczenia przetrwania. Badacze, tacy jak David Sloan Wilson czy Pascal Boyer pokazują, że opowieści o potworach, bogach i próbach bohatera nie były czystą fantazją. Pozwalały dawnym społecznościom oswajać strach. Ćwiczyć reakcje na głód, izolację, utratę bliskich czy ryzyko śmierci – bez realnego narażania życia.

Kadr ze zwiastuna “Odysei” Nolana

Współczesna neurobiologia dobrze to tłumaczy. Podczas kontaktu z takimi narracjami aktywuje się nie tylko kora przedczołowa, odpowiedzialna za interpretację i refleksję, ale też ciało migdałowate. A więc struktura mózgu związana z lękiem i reakcją stresową. Różnica polega na tym, że wszystko dzieje się w kontrolowanych warunkach. Mózg czuje napięcie, ale jednocześnie uczy się, że to napięcie można wytrzymać.

To mechanizm bardzo podobny do tego, który obserwujemy w psychologii klinicznej. Badania Jamesa Pennebakera pokazały, że narracyjne porządkowanie trudnych doświadczeń obniża poziom stresu fizjologicznego i poprawia funkcjonowanie układu odpornościowego. Opowieść nie usuwa traumy, ale pomaga mózgowi ją unieść. Mit robi dokładnie to samo, tylko na poziomie całych kultur.

Bogowie i potwory jako język mózgu w kryzysie

Z punktu widzenia neuronauki Scylla, Charybda czy syreny nie muszą być traktowane dosłownie. Można je czytać jako zewnętrzne obrazy wewnętrznych stanów psychicznych. Badania nad percepcją w warunkach ekstremalnych – u żeglarzy, alpinistów, polarników czy astronautów – pokazują, że długotrwały stres, izolacja i brak snu sprzyjają zaburzeniom percepcji oraz halucynacjom.

Rzeźba Homera /Fot. Unsplash

Mózg, pozbawiony stabilnych punktów odniesienia, zaczyna “dopowiadać” rzeczywistość. Widzi więcej, niż naprawdę jest. Mit nie zaprzecza tym doświadczeniom. Robi coś odwrotnego. Nadaje im kształt i sens. Zamienia bezkształtny lęk w opowieść o walce z potworem. A z potworem można coś zrobić: uciec, oszukać go, pokonać.

Psychiatrzy i terapeuci narracyjni zwracają uwagę, że dokładnie ten sam mechanizm działa w nowoczesnej psychoterapii. Problem zostaje nazwany. Oddzielony od tożsamości pacjenta. Osadzony w historii, którą da się zmieniać. Mit był tym językiem na długo przed pojawieniem się gabinetów terapeutycznych.

Powrót do domu i neuroplastyczność

Jednym z najbardziej zaskakujących elementów eposu Homera – co widać także w zapowiedziach filmu Nolana – jest to, że powrót Odyseusza nie zamyka historii. To nie finał. To kolejny etap próby. Być może najtrudniejszy. Współczesna psychologia doskonale zna ten schemat z badań nad weteranami wojennymi, migrantami czy osobami wracającymi z długotrwałej izolacji.

Meduza /Fot. Unsplash

Neuroplastyczność sprawia, że intensywne doświadczenia trwale zmieniają mózg. Stres, zagrożenie i konieczność ciągłej czujności przebudowują połączenia neuronalne. Badania nad zespołem stresu pourazowego pokazują, że nawet po fizycznym “powrocie do domu” mózg może pozostać w trybie alarmowym. Reaguje tak, jakby niebezpieczeństwo wciąż trwało.

Mit Homera opisuje to zaskakująco precyzyjnie. Odyseusz wraca, ale nie pasuje już do dawnych ról. Świat się zmienił. On sam też. Zanim znów stanie się mężem i królem, musi przejść proces ponownego scalania tożsamości. Mit nie obiecuje łatwego happy endu. Uczy czegoś trudniejszego. Adaptacji.

Dlaczego ten mit wraca właśnie teraz

Społeczna fascynacja “Odyseją” Nolana nie jest dziełem przypadku. Badania nad funkcjonowaniem mózgu w warunkach niepewności pokazują, że w czasach kryzysu ludzie częściej sięgają po narracje o sensie, drodze i powrocie. Mózg przeciążony informacjami, lękiem i chaosem szuka struktur, które pozwalają uporządkować rzeczywistość.

Neuronauka nie podważa roli mitów. Wręcz przeciwnie. Pokazuje, że są one jednym z najstarszych i najskuteczniejszych narzędzi regulacji emocji i nadawania sensu doświadczeniu. Historia Odysa nie przetrwała tysięcy lat przez przypadek. Przetrwała, bo jest idealnie dopasowana do sposobu, w jaki działa ludzki mózg.

Dlatego świat nie może doczekać się “Odysei” Nolana. A my możemy zobaczyć w tym coś więcej niż tylko kolejne wielkie widowisko. Dowód na to, że nawet w epoce algorytmów wciąż potrzebujemy mitów. Żeby się nie zgubić.