Polska ma poważny problem. Musimy zmienić sposób myślenia o podziale obowiązków

Polaków będzie coraz mniej. Dzietność w Polsce zbliża się do 1, co źle wróży na przyszłość polskiej ekonomii. Analitycy znaleźli sposób, jak można to zmienić, ale nie będzie to łatwe.
Polska ma poważny problem. Musimy zmienić sposób myślenia o podziale obowiązków

Dziś już wiemy, że zachęty finansowe w postaci programu 800+ nie działają. Według danych GUS dzietność Polaków spadła do rekordowo niskiego poziomu: 1,16. To oznacza, że do 2060 roku liczba Polaków spadnie do 30,9 milionów (o 7 mln mniej niż w 2022 roku), a na 100 osób pracujących przypadnie aż 64 emerytów. By populacja się utrzymała, potrzebna jest dzietność na poziomie 2,1.

Kobiety nie rodzą, bo mężczyźni nie sprzątają?

Powodów, dla których w Polsce rodzi się tak mało dzieci, jest mnóstwo. Młodym małżeństwom nie jest łatwo zdobyć wystarczające przychody, nie wspominając już o mieszkaniu. Do tego dokłada się najwyraźniej nierówny podział obowiązków domowych i opiekuńczych. Dane z nowego raportu Polskiego Instytutu Ekonomicznego wskazują, że „domowe ognisko” wciąż spoczywa głównie na barkach kobiet. Zadowolenie z podziału obowiązków mocno wpływa na chęć kobiet do powiększenia rodziny.

Czytaj też: Zwolnienie z podatku za trójkę dzieci? Rząd analizuje węgierski wynalazek

Aż 63 proc. matek deklaruje, że wykonuje więcej obowiązków domowych od swoich partnerów. Podobne zdanie ma tylko 10 proc. ojców. Tymczasem tylko 27 proc. matek i 36 proc. ojców uważa, że obowiązki podzielone są po równo. Ta dysproporcja daje do myślenia, zwłaszcza że rzeczywisty podział zadań często wcale nie jest sprawiedliwy.

Co ciekawe, 69 proc. matek i 56 proc. ojców uważa, że czas poświęcany na obowiązki domowe i opiekuńcze powinien być bardziej zrównoważony między płciami. Chęci jednak nie wystarczą, by się dogadać w domu. Aż 38 proc. ojców chciałoby mieć mniej obowiązków. Nadmierne obciążenie deklaruje tylko 12 proc. matek.

Jak to wygląda w praktyce, można zobaczyć na wykresie poniżej. Przedstawia on deklarowany czas, przeznaczony osobno przez ojców i matki na utrzymanie gospodarstwa domowego w odpowiednim stanie oraz na opiekę nad dzieckiem. Przez ostatnie 20 lat niewiele się zmieniło.

średni podział obowiązków domowych i opiekuńczych między rodzicami
Źródło: Polski Instytut Ekonomiczny

Z danych GUS z 2023 roku zaś wynika, że Polki zajmowały się domem i dzieckiem średnio przez 4,2 godziny dziennie, Polacy zaś tylko przez 2,4 godziny. Kobiety spędzają na tych zadaniach średnio o 15 godzin tygodniowo więcej niż ich partnerzy. Wygląda to, jakby matki w Polsce pracowały na dodatkowe 3/4 etatu, ojcowie zaś nie wyrabiają połowy.

Takie same wnioski płyną z niedawnego raportu ZUS pod tytułem „Mama i tata w domu i w pracy”. Wykazał on, że kobiety poświęcają na dom i dzieci 18 proc. doby, mężczyźni zaś 11 proc. ZUS poinformował ponadto, że niemal 80 proc. zwolnień z pracy w celu opieki nad chorym dzieckiem nadal przypada na kobiety. To znaczne utrudnienie na rynku pracy, które wpływa też na wysokość płac. Mamy mają też niższy poziom aktywności zawodowej i mniej czasu na odpoczynek.

Błędne koło między pracą i domem

Raport PIE zwraca uwagę na to, że sytuacja w gospodarstwach domowych polskich rodziców jest związana z ich sytuacją ekonomiczną. Podział obowiązków dokłada się do nierówności płacowych między płciami, a nierówności płacowe pogłębiają nierówny podział obowiązków domowych. I tak w kółko.

Czytaj też: Statystyki są bezlitosne. Badacze wskazują miejsca w Polsce, które zamienią się w miasta-widmo

Według raportu mamy częściej biorą na siebie (lub dostają) obowiązki domowe i rodzicielskie, gdy zarabiają mniej od partnerów. Wzrost dochodów ojców zaś sprawia, że mniej poczuwają się do pomocy w domu. Ta sytuacja utrzymuje się, mimo że aktywność zawodowa kobiet rośnie. Widać też coraz większy sprzeciw wobec status quo. W 2002 roku 43 proc. kobiet nie zgadzało się ze stwierdzeniem, że mężczyzna jest od zarabiania. W 2022 roku nie zgadza się z tym już 63 proc. kobiet. Mężczyźni również migrują poglądami w tym kierunku, ale znacznie wolniej. Nie będzie zaskoczeniem, że tradycyjny podział ról mocniej trzyma się w mniejszych miejscowościach i wśród osób z niższym wykształceniem.

Zadowolenie ważniejsze od liczb

Bez względu na to, jaki realnie jest podział ról, to subiektywne zadowolenie z niego wpływa bezpośrednio na chęć powiększenia rodziny. Rodzice, którzy dobrze czują się w obecnym układzie, są o 16 punktów procentowych bardziej skłonni, by mieć kolejne dziecko. Nie brakuje osób obojga płci, które lepiej czują się z miotłą w ręku niż wśród tabelek w Excelu – to całkowicie normalne.

Zadowolenie z obecnego podziału obowiązków zadeklarowało 64 proc. matek i 89 proc. ojców. I teraz ciekawostka: w parach, gdzie zadowolenie jest wysokie, 41 proc. kobiet i 37 proc. mężczyzn dzieli obowiązków po równo, 45 proc. matek i 56 proc. ojców zaś cieszy, gdy kobieta pracuje więcej. Z kolei w parach, gdzie panuje wysokie niezadowolenie, 95 proc. kobiet wykonuje więcej obowiązków niż partner.

Wniosek jest więc prosty: trzeba się dogadać tak, żeby obie strony miały poczucie sprawiedliwości i bezpieczeństwa, jeśli dzietność Polaków ma wzrosnąć. Rodzice, którzy są szczęśliwe w swoim domu, częściej deklarują gotowość na kolejne dziecko. Wielu czytelników może zaskoczyć fakt, że to ojcowie częściej chcieliby mieć kolejne dziecko (o 10 pp.).

Źródło: Polski Instytut Ekonomiczny

Inne czynniki, które pozytywnie wpływają na chęć powiększenia rodziny to wiek najmłodszego dziecka (im młodsze, tym większa chęć) i liczba posiadanych już dzieci (najwyższa chęć została zanotowana u rodziców jednego dziecka). Być ratunkiem dla populacji będzie też powrót do mieszkania w domach wielorodzinnych. Większą gotowość na kolejne dziecko wykazują pary mieszkające z teściami.

Raport bazuje na badaniu 3 tysięcy rodziców dzieci w wieku do 9 lat. Dane były zbierane w 2022 roku i zostały powiązane z danymi z Głównego Urzędu Statystycznego.