Pomarańczowe zorze polarne nad Wielką Brytanią. To prawdziwa rzadkość

Pomarańczowe zorze polarne to nie jest coś, co widzi się często. Co do zasady uznaje się, że tego koloru zorze nie powinny istnieć. Problem jednak w tym, że zostały one ostatnio sfotografowane na szkockim niebie podczas silnej burzy słonecznej. Jakby tego mało, zdjęcie zostało wzbogacone także przez jasny meteor, który przecinał niebo w trakcie rejestrowania zorzy.
Pomarańczowe zorze polarne nad Wielką Brytanią. To prawdziwa rzadkość

Amator astronomii i fotograf Graeme Whipps sfotografował nietypową, wprost ognistą zorzę polarną na niebie nad Aberdeenshire w Szkocji 25 listopada 2023 roku o godzinie 18:00. Taką informację przekazał właśnie portal Spaceweather.com.

Nie wszystkie barwy jednak pojawiły się na niebie od razu. Zorza ewoluowała, a nietypowa pomarańczowa barwa pojawiła się w okolicach szczytu intensywności zorzy polarnej, która w całości widoczna była około dwóch godzin.

Źródło: Graeme Whipps

Zorza widoczna nad Szkocją wywołana została przez burzę geomagnetyczną klasy G2. Oznacza to, że wyemitowana w koronalnym wyrzucie masy (CME, ang. coronal mass ejection) chmura namagnesowanej plazmy, po przebyciu 150 milionów kilometrów ze Słońca wywołała silne zakłócenia w ziemskim polu magnetycznym, które z kolei spowodowały pojawienie się zorzy polarnej.

Do koronalnego wyrzutu masy doszło w wyniku pęknięcia masywnej pętli plazmy unoszącej się nad powierzchnią Słońca, tzw. protuberancji słonecznej. Uwolniona w momencie pęknięcia pętli plazma została wyrzucona w przestrzeń międzyplanetarną, pozostawiając po sobie na powierzchni tzw. dolinę ognia. Oczywiście nie każdy koronalny wyrzut masy wywołuje takie zakłócenia w polu magnetycznym Ziemi. Jakby nie patrzeć, Słońce jest okrągłe, a do wyrzutu masy może dojść w dowolnym miejscu na jego powierzchni. Abyśmy odczuli taki wyrzut masy na Ziemi, do erupcji na Słońcu musi dojść w tej części Słońca, która akurat skierowana jest w stronę Ziemi.

Zorze na nocnym niebie pojawiają się jedynie wskutek wysokoenergetycznych cząstek z koronalnego wyrzutu masy lub z wiatru słonecznego wskutek zakłóceń pola magnetycznego, lub też gdy uda im się przedostać między liniami pola magnetycznego i docierają do górnych warstw atmosfery, gdzie wzbudzają cząsteczki gazu w jonosferze. Tak wzbudzone cząsteczki uwalniają nadmiar energii w postaci światła.

W tym momencie dochodzimy do sedna. Kolor zorzy polarnej zależy od tego, jakie pierwiastki zostały wzbudzone i na jakiej wysokości. Najczęściej poszukiwacze zórz polarnych obserwują kolor zielony i czerwony. Obydwa kolory powstają na wskutek wzbudzenia atomu tlenów. Czerwone pasma powstają wskutek wzbudzenia atomów tlenu na większych wysokości, zielone na niższych. Od czasu do czasu amatorzy astronomii mają okazje także dostrzec różowe zorze. Wtedy wiadomo, że cząsteczki plazmy czy wiatru słonecznego przedostały się w głębsze warstwy atmosfery i uderzyły w cząsteczki azotu. Z kolorem pomarańczowym, który zaobserwowano w okolicach Aberdeen, jest nieco inaczej. Co do zasady, zarówno atomy tlenu, jak i azotu mogą emitować słabe światło pomarańczowe. Dochodzi do tego jednak w ściśle określonych warunkach. Naukowcy jednak wskazują, że kolor ten zazwyczaj jest niedostrzegalny wśród znacznie silniejszego promieniowania w kolorze zieleni i czerwieni.

Jest tutaj jednak pewien wyjątek. Jeżeli pionowe pasma czerwonej i zielonej zorzy idealnie się na siebie nałożą, będziemy w stanie zaobserwować kolor pomarańczowy. Do takiej konfiguracji dochodzi jednak niezwykle rzadko, przez co uchwycenie pomarańczowej zorzy polarnej warte jest odnotowania, bo nie zdarza się zbyt często.