Katastrofa jądrowa w Fukushimie wpłynęła na rośliny w Japonii. Nie tak jak przypuszczano

Promieniowanie jonizujące jest szkodliwe dla środowiska naturalnego, co dobitnie pokazała katastrofa elektrowni jądrowej w Fukushimie w 2011 r. Ale jak dokładnie wpływa na organizmy żywe ponad dekadę od tego zdarzenia? Uczeni postanowili to sprawdzić.
Rośliny w Fukushimie się zmieniły, ale jak bardzo? /Fot. Pixabay

Rośliny w Fukushimie się zmieniły, ale jak bardzo? /Fot. Pixabay

Nie jest tajemnicą, że pierwszą “falę uderzeniową” katastrofy jądrowej przyjmują rośliny zamieszkujące skażone obszary. Powód jest banalnie prosty: nie mogą się przemieszczać, w przeciwieństwie do zwierząt, które uciekają instynktownie przed zagrożeniem. Z tego powodu jednak są idealnym materiałem do badania wpływu promieniowania jonizującego na organizmy, co postanowili wykorzystać uczeni z japońskiego Forest Products Research Institute. Wnioski opisano w czasopiśmie Environment International.

Promieniowanie jonizujące nie tak groźne dla roślin, jak uważano

Na skażonych terenach po katastrofie w Fukushimie odnotowano wysyp roślin iglastych, głównie sosen i jodeł, charakteryzujących się nieprawidłowymi rozgałęzieniami. Nie ma pewności, czy anomalie te są wynikiem zmian genetycznych wynikających z obecności małych dawek promieniowania jonizującego. Nie ma jednak żadnego innego logicznego wyjaśnienia takiego stanu rzeczy.

Czytaj też: W Czarnobylu pojawiły się dziwne żaby. To pokaz siły ewolucji

Aby to zweryfikować, naukowcy opracowali szybką i opłacalną metodę szacowania ryzyka mutacji spowodowanych promieniowaniem jonizującym w niskich dawkach – od 0,08 do 6,86 μGy (mikrogrejów) – w przypadku dwóch powszechnych drzew występujących w całej Japonii. Wykorzystano algorytmy sztucznej inteligencji do oceny mutacji de novo, czyli takich zmian, które nie były obecne w linii zarodkowej cedru japońskiego i wiśni piłkowanej.

Promieniowanie jonizujące wcale nie jest tak groźne dla roślin, jak mogłoby się wydawać /Fot. FFPRI

Dr Shingo Kaneko z Uniwersytetu Fukushimy mówi:

Ludzie mieszkający na obszarach dotkniętych katastrofą martwią się i muszą czuć się bezpiecznie w codziennym życiu. Chcieliśmy oczyścić powietrze z błędnych informacji dotyczących biologicznych konsekwencji awarii elektrowni jądrowej.

Cedr i wiśnie badano w nieco inny sposób, ale efektem końcowym w obu przypadkach było zebranie próbek DNA do oceni ilości mutacji. Wyszukiwano je za pomocą badań bioinformatycznych. Wnioski były zaskakujące.

W wyniku katastrofy w Fukushimie wcale nie pojawiły się zmutowane rośliny – przynajmniej na poziomie genetycznym /Fot. FFPRI

Obecność radioaktywnego cezu (137Cs) i natężenie dawki promieniowania otoczenia nie miały wpływ na obecność lub brak mutacji w próbkach DNA cedru japońskiego i wiśni piłkowanej. To wskazuje, że tempo mutacji w drzewach rosnących na skażonych terenach Japonii nie wzrosło znacząco. Jest to pierwszy raz, kiedy wykorzystano częstotliwość mutacji de novo do oceny następstw katastrofy jądrowej. W kontekście coraz większego zainteresowania energią atomową na świecie (także w Polsce) jest to bardzo ważne.

Czytaj też: Ludzie znikli, wróciły zwierzęta. Skażona Fukushima to dziki raj

Dr Shingo Kaneko podsumowuje:

Metoda opracowana w naszym badaniu może nie tylko pomóc nam lepiej zrozumieć związek między genetyką a promieniowaniem, ale także szybko przeprowadzić ocenę ryzyka dziedzicznego dla wypadków jądrowych.
Marcin PowęskaM
Napisane przez

Marcin Powęska

Biolog, dziennikarz popularnonaukowy, redaktor naukowy Międzynarodowego Centrum Badań Oka (ICTER). Autor blisko 10 000 tekstów popularnonaukowych w portalu Interia, ponad 50 publikacji w papierowych wydaniach magazynów "Focus", "Wiedza i Życie" i "Świat Wiedzy". Obecnie pisze także na łamach OKO.press.