Psychologowie ze szkockiej uczelni dostrzegli negatywny wpływ zbyt długiego trzymania czyjejś dłoni na związki uczuciowe i biznesowe. Na wydziale nauk społecznych uniwersytetu w Dundee 23 kobiety i 11 mężczyzn zaproszono do rozmowy na neutralny temat. Nie mówiono im nic o prawdziwym powodzie eksperymentu. Ochotnikami byli Brytyjczycy, Irlandczycy, Australijczycy, Polacy, Finowie, Niemcy, Sudańczycy i osoby z Zimbabwe.
Zebranych podzielono na trzy grupy. Z każdą spotykało się dwóch badaczy. Pierwszy wszystkich witał zawsze tak samo. Drugi w I grupie podawał rękę przez 3 sekundy, w II grupie ponad 3 sekundy a w III grupie nie podawał jej wcale. W trakcie osoby z każdej z grup oceniano pod względem zewnętrznych zmian zachodzących w ich stanie emocjonalnym.
– Po długim uścisku dłoni na drugim etapie rozmowy każdy okazywał dużo mniejsze zadowolenie, śmiał się mniej a jego zachowanie sugerowało zwiększony stan niepokoju. Osoby odwracały wzrok od prowadzącego rozmowę, składały do siebie ramiona, nerwowo poruszały stopami i dłońmi – autorzy opisują swój eksperyment w czasopiśmie ”Perceptual and Motor Skills”. Szybkie podanie ręki owocowało lepszym samopoczuciem uczestników testu, nieco słabszym ale nadal wyraźnym śmiechem a uścisk ich dłoni wydawał się bardziej naturalny. Nastawienie ochotników nie zmieniało się wobec rozmówcy który nie podawał im ręki.
– Długie ściskanie czyjejś dłoni pozornie może wydawać się ciepłym gestem. Odkryliśmy jednak, że druga strona odbiera to zdecydowanie źle. Pogorszenie stanu emocjonalnego utrzymywała się długo po zakończeniu aktu podania ręki. Politycy są szczególnie chętni do trzymania czyjejś ręki w nieskończoność. Nie traktują tego jako sposobu okazanie ciepła a bardziej swojej dominacji nad drugą osobą – powiedziała kierująca eksperymentem dr Emese Nagy.
Psycholog zwraca uwagę, że także politykom takie zachowanie może się nie opłacać. – Długi uścisk dłoni może wygląda przekonywująco przed kamerami, ale takie zachowanie niesie za sobą potencjalnie negatywne skutki dla dalszej współpracy czy nawet osobistych kontaktów. A w przypadku polityków w tle toczy się gra o przyszłość milionów ludzi – wyjaśnił dr Nagy.