Samobieżna artyleria z podwójnym działem. Oto jak Rosja chciała zrewolucjonizować swój sprzęt
Ponoć Rosjanie przygotowują się do wprowadzenia na front swoich najnowszych armatohaubic 2S35 Koalicja-SW, ale mało brakło do tego, aby te właśnie systemy doczekały się wyjątkowych wariantów z nie jednym, a dwoma działami. Tego typu eksperymenty aż za bardzo pasują do Rosjan, którzy od dekad, a nawet wieków stawiają na ilość, a nie jakość i precyzję, jeśli idzie o swoje uzbrojenie.
Czytaj też: Rosja pręży muskuły i pokazuje nowe okręty podwodne. A to dopiero początek
Zacznijmy od tego, że aktualnie wykorzystywany 2S35 to nowoczesny system, który po raz pierwszy został zaprezentowany w 2015 roku na moskiewskiej paradzie zwycięstwa. Prace nad nim trwały już w 2006 roku, a jego produkcja seryjna wraz z pierwotnymi dostawami miały ruszyć w 2016 roku, podczas gdy kompleksowe testy miały zakończyć się przed 2020 rokiem. Terminy te nieco się przeciągnęły, ale masowa produkcja ruszyła ponoć już w 2021 roku po jednej wielkiej zmianie projektowej.
Czytaj też: Szerszenie zalazły Rosjanom za skórę. Czym naprawdę są te drony przypominające zabawki?
Pierwotnie 2S35 Koalicja-SW miała być tylko nowym wariantem samobieżnych armatohaubic Msta. Zdecydowano, że będzie ona łączyć to samo podwozie ze zmodyfikowaną wieżą, dwoma lufami i zupełnie nowymi systemami z automatem ładowania na czele. Koncepcję tę porzucono w 2010 roku, stawiając na bardziej tradycyjną formę (z jedną lufą), ale nie oznacza to, że powinniśmy sami wyrzucić ją na śmietnik historii.
Czytaj też: Nie Rzym, nie carska Rosja. Jakie było największe imperium w historii świata?
Podwójne działo w prototypowych systemach 2S35 sprowadzało się po prostu do obecności dwóch 152-mm haubic “jedna nad drugą”, co przekładało się ze wzrostem szybkostrzelności z 6-8 do aż 16 strzałów na minutę. Rosjanie chcieli więc zalewać wrogie pozycje swoimi pociskami i choć pomysł na papierze miał sens, to złożoność i koszt systemu, a w tym oddzielne systemy ładowania dla każdego działa, ostatecznie doprowadziły do porzucenia tego podejścia projektowego. Wszystko przez to, że było po prostu niepraktyczne i tak oto Rosja finalnie zdecydowała się na bardziej tradycyjne podejście. Efekt tego możecie poznać w moim poprzednim artykule o 2S35.