Szczątki spoczywały na terenie stanu Chihuahua. Poddane datowaniu metodą radiowęglową, okazały się należeć do dziecka, które w momencie śmierci miało od 2 do 5 lat. Jeśli chodzi o okres jego życia, to miał on miejsce gdzieś pomiędzy 1301 a 1397 rokiem. O szczegółowych wynikach przeprowadzonych ekspertyz ich autorzy piszą na łamach Antiquity.
Czytaj też: Opuszczona osada i prostokątne struktury. Archeolodzy mają kluczowy dowód dotyczący rzadkich obiektów
Jednym z wyciągniętych wniosków było to, że rodzice dziecka byli ze sobą zaskakująco blisko spokrewnieni. Poza tym wydaje się, iż zostało ono celowo złożone w ofierze, co mogło stanowić część rytuału uprawianego przez ówczesne elity. Zdaniem naukowców chodziło o przeprowadzenie ceremonii mającej na celu poświęcenie jednego z budynków i wzmocnienie społecznej pozycji osób stojących za tym pomysłem.
Autorami tych niepokojących ustaleń są przedstawiciele Uniwersytetu Harvarda. Jak dodają, działali w obrębie stanowiska Paquimé, które jest jednym z największych i najważniejszych w północno-zachodnim Meksyku. O istnieniu tego miejsca wiadomo co najmniej od lat 50. XX wieku, kiedy to przeprowadzono tam pierwsze wykopaliska. Na przestrzeni lat archeolodzy dotarli do pozostałości ceglanych budynków, kopców, studni, akweduktu i licznych przedmiotów pochodzących zarówno z okolic, jak i bardzo oddalonych regionów.
Wydaje się, że składanie dzieci w ofierze było wśród społeczności z Paquimé częścią rytuału. Rodzice zmarłego byli ze sobą blisko spokrewnieni
Paquimé, znane również jako Casas Grandes, było swego czasu niezwykle istotnym ośrodkiem politycznym. Okres jego szczególnego rozwoju przypadał na lata 1200-1450. Pamiątką po tych czasach są między innymi kilkupiętrowe budynki stawiane z gliny. Złoty czas stał zarazem pod znakiem prężnie działającej wymiany handlowej. Znacznie mniej było wiadomo natomiast na temat sposobów funkcjonowania lokalnych społeczności oraz genetyki ich członków.
Właśnie dlatego wyniki nowych badań są tak istotne. Cenną poszlakę stanowi miejsce, w którym znajdowały się szczątki. Wraz z licznymi artefaktami o przypuszczalnie rytualnym znaczeniu, tworzą one obraz budynku, w którym odbywały się różnego rodzaju ceremonie na tle religijnym. I choć rodzice dziecka nie byli rodzeństwem, to ich pokrewieństwo było bliższe niż w przypadku kuzynostwa pierwszego stopnia.
Czytaj też: Nieznany tunel znaleziony pod Warszawą. Spotkania masonów i artefakty sprzed wieków
Mogło więc chodzić na przykład o owoc relacji między ciotką/wujkiem i bratankiem/bratanicą lub siostrzeńcem/siostrzenicą. Inny przykład dotyczy dziadka lub babci i wnuka bądź wnuczki. Rodzice dzielili od 25 do 50 procent wspólnego materiału genetycznego. I choć większość społeczności traktowała takie relacje negatywnie, to w niektórych kulturach przyzwalano na nie przedstawicielom elit.
Z tego względu pojawiły się przypuszczenia, jakoby zmarłe dziecko wywodziło się z takiej warstwy społecznej. Na terenie tego samego miasta znaleziono wcześniej szczątki innych dzieci, lecz nie wydawały się one powiązane z elitami. Składanie najmłodszych w ofierze musiało natomiast mieć szczególny wymiar. Co istotne, dziecko z Paquimé było lokalnym mieszkańcem, a nie kimś, kto przybył tam z zewnątrz.