Judah Levine, specjalista z Narodowego Instytutu Standardów i Technologii (NIST)wskazuje bowiem, że czas najwyższy (o ironio!), aby sekundę przestępną zastąpić minutą przestępną. Nie chodzi jednak o to, że Ziemia nagle przyspieszyła, czy zwolniła. Po prostu uniwersalny czas koordynowany (UTC) nadal byłby powiązany z dotychczasowym wyznacznikiem, lecz jego korekty wprowadzałoby się znacznie rzadziej, dopiero gdy różnica między nim a czasem słonecznym wyniosłaby całą minutę.
Trzeba przyznać, że obecnie wprowadza się korekty do czasu już w przypadku minimalnego rozejścia się wskazań obu czasów. Gdyby jednak sekundowe, czy nawet kilkunastosekundowe różnice dało się tolerować i wprowadzać korekty, dopiero gdy różnica wyniesie minutę, zmian byłoby znacznie mniej.
Czytaj także: Nadchodzi koniec czasu, jaki znamy. Wszyscy stracimy sekundę życia
Całe zamieszanie wynika przede wszystkim z faktu naszego zaawansowania technologicznego. Każda korekta wprowadzona do UTC powoduje bowiem regularne awarie wielu systemów. Tak było w momencie dodania dodatkowej sekundy w 2012 i 2017 roku. Wystarczy tutaj wspomnieć, że problemy z wprowadzonymi wtedy zmianami mieli nawet tacy giganci jak Meta, właściciel Facebooka. To właśnie te firmy wnioskowały o całkowite wycofanie się z pomysłu wprowadzania sekundy przestępnej.
Skoro jednak są podmioty, którym zależy na odejściu od sekund przestępnych, to mogą istnieć także instytucje, które chcą ich utrzymania. Jednym z takich podmiotów jest Rosja. Nie jest to jednak wywołane niechęcią do zachodnich zmian. Chodzi o to, że na obecnym systemie uwzględniającym zmiany sekund przestępnych opiera się rosyjski system pozycjonowania satelitarnego GLONASS. Z tego też powodu Rosja postuluje, aby zmianę ewentualną zmianę opóźnić do 2040 roku, kiedy to system będzie do tego gotowy.