
Smartwatche w diagnostyce migotania przedsionków. Dokładność sięga 95%
Przełomowe dane pochodzą z szeroko zakrojonej meta-analizy uwzględniającej wyniki 26 badań klinicznych, które objęły łącznie ponad 17 tysięcy pacjentów. Wyniki są zaskakująco dobre – czułość urządzeń w wykrywaniu migotania przedsionków osiągnęła 95%, przy swoistości na poziomie 97%. Wartość pola pod krzywą ROC wyniosła 0,97, co w praktyce oznacza, że smartwatche radzą sobie z tym zadaniem znakomicie.
Co ciekawe, podobną skuteczność wykazują zarówno urządzenia wykorzystujące metodę fotopletysmografii (PPG), jak i te z funkcją elektrokardiogramu (EKG). PPG analizuje zmiany w przepływie krwi za pomocą światła, podczas gdy EKG rejestruje aktywność elektryczną mięśnia sercowego. Fakt, że prostsza technologia optyczna sprawdza się równie dobrze, otwiera interesujące możliwości w zakresie powszechnych badań przesiewowych. Wiele z tych urządzeń ma już niezbędne certyfikaty, w tym aprobatę amerykańskiej FDA i europejskie oznaczenie CE. Pierwsze zezwolenie dla funkcji EKG otrzymały Apple Watch w 2018 roku, co zapoczątkowało nowy rozdział w rozwoju technologii noszonej.

Wyniki poszczególnych marek okazują się dość zróżnicowane. Samsung Galaxy Watch osiągnął najwyższe parametry diagnostyczne z wartością pola pod krzywą 0,98, czułością 97% i swoistością 96%. Tuż za nim znalazł się Amazfit z rezultatem 98,68% czułości i 98,87% swoistości. Apple Watch, pomimo bycia pionierem w tej dziedzinie, zajął trzecie miejsce z czułością 94% i swoistością 97%. Withings Scan Watch wykazał 89% czułości przy 95% swoistości, natomiast Garmin Forerunner 945 osiągnął 96,97% czułości, ale już tylko 88,24% swoistości. Seiko Epson Smartwatch uzyskał 98,04% czułości przy 90,64% swoistości. Najsłabsze wyniki zanotował Fitbit – zaledwie 66% czułości i 79% swoistości. To wyraźnie pokazuje, że sama deklarowana funkcjonalność nie zawsze przekłada się na rzeczywistą wartość diagnostyczną.
Analiza ujawniła ciekawą prawidłowość – im większa grupa badana, tym lepsze parametry skuteczności urządzeń
Prawdopodobnie wynika to z bardziej rygorystycznej metodologii i precyzyjniejszych obliczeń statystycznych w rozbudowanych projektach badawczych. Co istotne, po uwzględnieniu wielkości próby, różnice pomiędzy poszczególnymi markami oraz technologiami pomiarowymi przestały być statystycznie istotne. To sugeruje, że wcześniejsze doniesienia o wyraźnej przewadze konkretnych producentów mogły wynikać raczej z ograniczeń mniejszych badań niż z rzeczywistej różnicy w jakości.
Czytaj też: Portfel Google wprowadza personalizację. Twoje zakupy pomogą w targetowaniu reklam
Mimo wszystko zaobserwowano znaczną rozbieżność wyników pomiędzy poszczególnymi projektami badawczymi, co wskazuje na wpływ specyfiki metodologii i charakterystyki badanych grup.
Choć technologia idzie do przodu, nadal nie jest nieomylna
Problem fałszywych alarmów wciąż pozostaje wyzwaniem, co może prowadzić do niepotrzebnego niepokoju i wizyt u lekarza. Z drugiej strony, lepiej mieć fałszywy alarm niż przeoczyć rzeczywisty problem. Kolejnym ważnym zastrzeżeniem jest fakt, że badane grupy charakteryzowały się wyższym odsetkiem występowania migotania przedsionków niż ogólna populacja. W praktyce może to oznaczać, że w codziennym użytkowaniu dodatnia wartość predykcyjna będzie niższa, a ujemna wyższa niż wskazują na to wyniki badań.
Pozostaje także nierozstrzygnięta kwestia, jakie natężenie subklinicznego migotania przedsionków faktycznie wymaga interwencji medycznej. Część badań wykluczała pacjentów z powodu słabej jakości zapisów, co sugeruje, że w rzeczywistych warunkach błędy mogą występować częściej.

Zastosowanie smartwatchy w prewencji wtórnej po udarze mózgu wciąż pozostaje słabo zbadane – tylko jedno badanie dotyczyło tego zagadnienia, wykazując wprawdzie 92,9% dokładności, ale jedynie 60% czułości. Warto odnotować, że amerykańska Grupa Zadaniowa ds. Usług Prewencyjnych nie rekomenduje obecnie rutynowego badania przesiewowego w kierunku migotania przedsionków.
Czytaj też: Złoty biznes na fałszywych reklamach? Nowy raport ujawnia skalę działań firmy Meta
Należy pamiętać, że w momencie publikacji omawiana meta-analiza znajdowała się jeszcze w fazie preprintu, co oznacza, że nie przeszła pełnej procedury recenzyjnej. Mimo to uzyskane wyniki są na tyle obiecujące, że mogą wpłynąć na przyszłe wytyczne dotyczące wykorzystania technologii noszonej w kardiologii. Badacze wskazują na potrzebę dalszych prac nad optymalnym wykorzystaniem smartwatchy w badaniach przesiewowych oraz określeniem klinicznie uzasadnionych progów interwencji.
Czytaj też: Kindle Translate to rewolucja w literaturze? Amazon „zatrudnia” AI do tłumaczenia książek
Jedno jest pewne, rozwijające się funkcje smartwatchy mogą rzeczywiście pomóc nam dbać o zdrowie. Jasne, nie zastąpią wizyty u lekarza, ale mogą stanowić ważny bodziec, który wyśle nas do specjalisty, dzięki czemu pewne schorzenia będą mogły zostać wykryte odpowiednio wcześnie, a co za tym idzie, pomoc będzie skuteczniejsza.