Soczewki Focusa 2019: znamy zwycięzców naukowych nagród

System wczesnego wykrywania urazów okołoporodowych, roślinny zamiennik mięsa, aplikacja do zdalnego wsparcia oraz psycholog demaskujący pseudonaukę i nadużycia – oto zwycięzcy plebiscytu Soczewki Focusa 2019!
Soczewki Focusa 2019: znamy zwycięzców naukowych nagród

Już drugi rok z rzędu organizujemy nasz plebiscyt w zmienionej formule. Wcześniejsze edycje obejmowały trzy kategorie, obecnie mamy o jedną więcej. To wyróżnienie dla aktywisty, czyli osoby, która – podobnie jak redakcja „Focusa” – angażuje się w popularyzację nauki i racjonalnego myślenia, niezbędnego do powstawania innowacji. Zeszłoroczny zwycięzca w tej kategorii, czyli Dawid Ciemięga, stał się znany m.in. za sprawą internetowej zbiórki pieniędzy na film dokumentalny o medycznych szarlatanach. Na razie jednak prace nad nim zostały zawieszone m.in. z powodu pandemii.

– W ciągu ostatnich kilku miesięcy zbierałem informacje na temat pracowni tzw. biorezonansu. Skala oszustw jest ogromna. Zgłosiła się do mnie rodzina, której historia będzie niebawem największą tego typu sprawą w Polsce. W wyniku działań człowieka zajmującego się pseudomedycyną doszło do śmierci pacjenta. Szczegółów nie mogę ujawniać ze względu na toczące się postępowanie prokuratorskie. Wraz z moją pełnomocnik prowadzimy też inne sprawy, m.in. wystosowaliśmy pozew przeciwko Jerzemu Ziębie i sprawa jest już w toku – mówi Dawid Ciemięga.

W odróżnieniu od innych wydarzeń tego typu w naszym plebiscycie wyróżnienia przyznajecie Wy – czytelnicy „Focusa”. W głosowaniu na stronie internetowej soczewki.focus.pl co roku wybieracie najciekawsze przedsięwzięcia, które nierzadko stają się potem znane na całym świecie. Firma Braster (laureat z 2015 r.) jest już obecna w 22 krajach ze swoim innowacyjnym systemem Braster Pro, wspomagającym diagnozę raka piersi.

Z kolei Główny Instytut Górnictwa, nagrodzony w 2016 r. za system precyzyjnie mierzący zanieczyszczenia powietrza, wprowadza na rynek osobisty pyłomierz DustAir. To niewielkie urządzenie, które można przypiąć do paska czy torby, na bieżąco monitoruje skażenie pyłami zawieszonymi (PM1, PM2,5 i PM10) i przesyła dane do smartfona. DustAir został nagrodzony m.in. na międzynarodowej wystawie wynalazczości w Walencji.

 

Zdrowie: Wykrywanie urazów okołoporodowych

Porody drogami natury u co czwartej matki mogą wywołać uraz zwieracza odbytu, co prowadzi do kłopotliwych dolegliwości.
– Pomysł wziął się z potrzeby klinicznej. Spotykałam wiele pacjentek, które szukały pomocy w związku z urazami, podobna sytuacja jest zresztą w innych krajach Europy. W 2015 r. pomyślałam, że przydałaby się technologia, która pozwalałaby na wykrywanie takich problemów możliwie wcześnie i zarazem byłaby na tyle prosta w obsłudze, by mógł się nią posługiwać personel medyczny bez specjalistycznych szkoleń. Obecnie aż 80 proc. urazów nie jest odpowiednio diagnozowanych – opowiada dr n.med. Katarzyna Borycka-Kiciak, chirurg kolorektalny, założycielka i prezes Oasis Diagnostics.

Firma zaczęła działalność od opatentowania swojego pomysłu. Dopiero w 2017 r. uzyskała finansowanie na jego rozwój. Wtedy zaczęły się prace nad prototypem urządzenia Oniry. – Koordynuję prace związane z przygotowaniem sprzętu i jego certyfikacji, a także nad algorytmami uczenia maszynowego, które przetwarzają dane z urządzenia i przedstawiają wyniki lekarzowi – mówi dr Marcel Młyńczak, inżynier biomedyczny i szef działu technologii w Oasis Diagnostics, który dołączył do firmy na początku 2017 r.

Do tej pory wykrywanie tego typu urazów zależało od kwalifikacji ginekologa, badającego pacjentkę ręcznie, co wymaga dobrych warunków i doświadczenia. Dokładna diagnostyka prowadzona była za pomocą USG, ale specjalistów, którzy potrafią ją przeprowadzić, jest w Polsce niewielu. Oniry wykorzystuje inną technologię – spektrometrię impedancyjną. Podczas badania stosowana jest sonda doodbytnicza, której elektrody wprowadzają niewyczuwalny słaby prąd do otaczających tkanek i mierzą ich impedancję elektryczną. Te dane analizuje algorytm, który potrafi wykryć uszkodzenia w różnych warstwach mięśni zwieracza.

W efekcie lekarz dostaje prostą informację, czy pacjentka jest zdrowa, czy może trzeba ją skierować na dalszą diagnostykę lub leczenie. – Jeśli doszło do przerwania włókien zwieracza, można pacjentkę skierować na operację ich zszycia, ale jest to możliwe tylko w ciągu 24 godzin od porodu – podkreśla dr Borycka-Kiciak. Przy lżejszych urazach pomaga rehabilitacja, w której można stosować m.in. sondę Oniry. Po badaniu jest dezynfekowana i przekazywana pacjentce.

Docelowo urządzenie ma się znaleźć na każdej sali porodowej, a jego cena będzie znacznie niższa niż w przypadku USG. Obecnie trwa druga faza badań klinicznych m.in. w Hiszpanii i Włoszech, kończy się też produkcja finalnej wersji Oniry. – Uzyskaliśmy środki z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju. Poszukujemy jeszcze dodatkowego finansowania, by dokończyć projekt – mówi dr Borycka-Kiciak.

Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, produkt trafi pod koniec 2021 r. do szpitali nie tylko w Polsce, ale też na rynkach zagranicznych. Firma pracuje też nad kolejnymi urządzeniami z wykorzystaniem sond, ale nie zdradza jeszcze szczegółów.

 

Edukacja: program do treningu i wsparcia

Aplikacje do zdalnego świadczenia usług stały się ostatnio bardzo popularne, jednak ich tworzenie często wymaga wielu lat pracy. Tak było w przypadku Beviado – platformy do interwencji psychologicznych. – Jej początki sięgają dwóch projektów badawczych prowadzonych na Uniwersytecie SWPS. Pierwszy to „Stres pomagających” z 2014 r., czyli zdalne wspieranie tych, którzy w pracy narażeni są na traumę, tak jak np. policjanci czy strażacy. Drugi to międzynarodowy program E-Compared, w którego ramach sprawdzaliśmy, jaka jest skuteczność psychoterapii prowadzonej częściowo przez internet w terapii depresji – opowiada Krzysztof Rzeńca, psycholog z Uniwersytetu SWPS i project manager w Beviado.

Te dwa projekty wykazały, że zdalne wsparcie jest nie tylko możliwe, ale też że pod względem skuteczności co najmniej dorównuje spotkaniom z terapeutą. Naukowcy postanowili przełożyć wyniki badań na praktykę. – Chcieliśmy zacząć wykorzystywać nowe technologie w psychologii, m.in. dlatego, by zwiększyć dostępność terapii w Polsce. W mniejszych miejscowościach często nie ma psychologów, a część pacjentów ma opory przed przyjściem do gabinetu, bo obawia się stygmatyzacji – mówi Krzysztof Rzeńca. Projekt uzyskał wsparcie z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju, a uczeni znaleźli partnera biznesowego, wraz z którym mieli rozwijać produkt. Rok temu założyli spółkę spin-off pod nazwą Beviado.

Postanowili przy tym poszerzyć spektrum działania. Zamiast długofalowej terapii, takiej jak przy leczeniu depresji, Beviado oferuje krótsze, szybsze interwencje, zapewniające doraźne wsparcie. Dotyczy to wielu sytuacji związanych z samorozwojem i dobrostanem (wellbeing). – Może to dotyczyć radzenia sobie ze stresem, chronienia pracowników przed wypaleniem zawodowym czy mob-
bingiem – wylicza Krzysztof Rzeńca. Pomagają w tym formularze, ćwiczenia do wykonania i materiały multimedialne.

Beviado różni się od innych platform tego typu przede wszystkim naukowym podejściem. – Obecnie naszą ofertę kierujemy do firm i instytucji. Gdy ktoś przychodzi do nas z  propozycją, dbamy o to, by efekt uwzględniał współczesną wiedzę psychologiczną i rzetelne badania. Weryfikujemy wszystkie treści, sugerujemy lepsze rozwiązania i tworzymy produkt „na miarę” – mówi Krzysztof Rzeńca. Użytkownicy – pracownicy firmy lub jej klienci – korzystają z platformy przez stronę internetową lub aplikacje mobilne. Beviado używa już kilka organizacji.

Docelowo system ma być wzbogacony o możliwość połączenia wideo z terapeutą. Niedługo pojawi się również wersja skierowana do odbiorców indywidualnych. – Osoby, które obawiają się koronawirusa, poszukują rzetelnych informacji. Postaramy się je dostarczyć – zapowiada Krzysztof Rzeńca. Firma prowadzi rozmowy z prywatnymi inwestorami i funduszami inwestycyjnymi, by zdobyć środki na zwiększenie skali działania.

 

Ekologia: roślinne mięso kurczaka

Pomysł na Roślinnego Qurczaka powstał z osobistej potrzeby. – Jakieś cztery lata temu przestałam jeść mięso i jak wiele osób w tej sytuacji miałam problem z różnorodnością diety. Wtedy w Polsce nie było praktycznie żadnych zamienników mięsa, a mnie go brakowało. Zaczęłam eksperymentować z pszenicą i fasolą, a efekty były na tyle dobre, że postanowiłam podzielić się nimi z innymi – opowiada Iga Czubak, założycielka firmy Planteris.

Kiedy była już gotowa na następny krok, pomógł jej szczęśliwy przypadek. W kwietniu 2019 r. dowiedziała się o istnieniu akceleratora Foodtech.ac, który poszukiwał innowacyjnych produktów mogących zmniejszyć wpływ przemysłu spożywczego na środowisko. Tam przez dwa miesiące nauczyła się, jak zorganizować firmę i produkcję, nawiązała cenne kontakty.

– Bez tego początki byłyby znacznie trudniejsze. Od tej pory projekt zaczął się szybko rozwijać – mówi Iga Czubak. Na razie wszystkie prace finansuje z własnych środków, ale rozmawia też z pierwszymi inwestorami. Dostała się do programu Google For Startups dla firm w fazie wzrostu. Ma jej to ułatwić zaplanowanie strategii, wybranie odpowiednich produktów i partnerów.

Poza tym wciąż pracuje nad udoskonaleniem receptury Qurczaka. – Początkowo w jego składzie przeważało białko pszenicy, obecnie głównym składnikiem jest fasola. Kupujemy ją bezpośrednio od lokalnych hodowców – wyjaśnia Iga Czubak. Jej ambicją jest, by jej produkt był nie tylko równie wartościowy jak mięso, lecz nawet zdrowszy. Ma więcej białka, mniej tłuszczu, nie zawiera hormonów ani antybiotyków, a  przy tym ma strukturę do złudzenia przypominającą pierś kurczaka.

W najbliższym czasie firma chce zwiększyć zarówno wielkość produkcji, jak i różnorodność dostępnych wariantów Roślinnego Qurczaka. Obecnie jest on produkowany jako kawałki gotowanej piersi i kawałki w marynacie. Wkrótce do sklepów mają trafić także gotowe dania, takie jak mrożone panierowane paski, tzw. stripsy. – Nasze testy wykazały, że nawet miłośnicy mięsa mają problem z odróżnieniem ich od prawdziwego kurczaka. Smakują także dzieciom – podkreśla Iga Czubak. Nie obawia się zbytnio konkurencji. Większość zamienników kurczaka jest zrobionych z przetworzonej soi, na ich tle polski produkt wyróżnia się składem i jakością.

Planteris ma też w planach prace nad nowymi zamiennikami białka zwierzęcego. Zdaniem Igi Czubak następny etap to roślinne odpowiedniki ryb i owoców morza. – Obecna pandemia COVID-19 to kolejny dowód na to, że łowienie i masowa hodowla zwierząt na mięso stwarza ogromne zagrożenie dla ludzkości. Popyt na produkty roślinne będzie rósł, a na rynku wciąż jest miejsce dla wielu firm takich jak nasza – mówi przedsiębiorczyni i dodaje, że choć dostała już zapytania od dużych koncernów, nie zamierza sprzedawać swojej technologii.

 

Aktywista: dr Tomasz Witkowski

Psychologia ma dziś ogromy wpływ na społeczeństwo – nie tylko dzięki pracy psychologów i terapeutów, ale też dzięki szkoleniom organizowanym przez firmy czy kampaniom informacyjnym, nakłaniającym do kupienia czegoś lub zmiany nawyków. Niestety, dziedzina ta nie zawsze bazuje na rzetelnych badaniach naukowych. Dr Tomasz Witkowski przekonał się o tym dość szybko.

– Najpierw chciałem zostać biologiem, oceanografem albo leśnikiem. W liceum zacząłem czytać książki filozoficzne i pomyślałem, że studiowanie psychologii będzie fajnym połączeniem filozofii i nauk przyrodniczych. Byłem w szoku, gdy okazało się, że istnieje np. pięć koncepcji osobowości, a prowadzący mówi ci, że możesz sobie sam wybrać tę, która ci odpowiada – wspomina.

Mimo tych wczesnych rozczarowań skończył studia, zaczął pracę uniwersytecką i pisanie doktoratu. – Zaczęło mnie zniechęcać to, że zajmuję się wąską dziedziną psychologii społecznej. Nie miałem też czasu, by czytać i pisać teksty o szerszej tematyce – mówi dr Witkowski. W 1995 r. założył firmę zajmującą się szkoleniami, głównie dla biznesu. Równolegle zaczął pisać pierwsze artykuły popularyzatorskie i książki. – To takie rozbudowane hobby – śmieje się.

Jego nazwisko stało się głośne w 2007 r. Udając nieistniejącą francuską psycholożkę Renatę Aulagnier wysłał do redakcji miesięcznika „Charaktery” artykuł „Wiedza prosto z pola”, wypełniony z pozoru mądrze brzmiącymi pseudonaukowymi bzdurami. Od tamtej pory napisał wiele książek demaskujących przekłamania w psychologii. Był też jednym z założycieli Klubu Sceptyków Polskich – organizacji zwalczającej pseudonaukę w różnych obszarach.

Jednym z nich są usługi terapeutyczne. – Z samą psychologią nie jest nawet tak źle, bo ona się jakoś reformuje pod wpływem krytyki naukowej. Natomiast psychoterapeuci są bardzo odporni na wiedzę i nowe badania, są przesiąknięci ideologiami. W stosunku do tego, co się dzieje w naukowej psychologii, to jest przepaść rzędu 50 lat – podkreśla dr Witkowski, który takim nadużyciom poświęcił książkę „Psychoterapia bez makijażu”. I przytacza historię pacjentki, której mąż zmarł w wypadku, a ona niewiele później trafiła do szpitala z nowotworem złośliwym. Psychoterapeuta próbował jej wmówić, że choroba wynika ze źle przeżytej żałoby.

Dr Witkowski kończy pracę nad nową książką, która ukaże się jednocześnie po polsku i po angielsku. Znajdą się w niej wywiady z najwybitniejszymi psychologami, w tym z Noamem Chomskym, Robertem Plominem, Elizabeth Loftus czy Danielem Kahnemanem. – Chcę w niej pokazać, że psychologia jest fantastyczną dziedziną z ogromnymi dokonaniami i możliwościami. Przecież to dzięki badaniom psychologów rozwinęła się np. sztuczna inteligencja. Ale chcę też zastanowić się nad tym, co zrobić z kryzysem, który rozpoczął się w 2011 r. i dotyczy problemów z powtarzalnością eksperymentów – mówi dr Witkowski. Książkę wyda za granicą szanowana oficyna akademicka Palgrave Macmillan.