Spadająca z kosmosu rakieta złapana przez helikopter. Fikcja? To rzeczywisty plan

Jakkolwiek abstrakcyjnie by to nie brzmiało, firma Rocket Lab podejmie się próby złapania spadającej z kosmosu rakiety Electron. Wykorzysta w tym celu… helikopter.

Próba będzie miała miejsce w nocy z 28 na 29 kwietnia naszego czasu. Właśnie wtedy, o ile na przeszkodzie nie staną na przykład warunki pogodowe, rakieta Electron zostanie wystrzelona z nowozelandzkiego półwyspu Māhia. Wyniesie ona na orbitę okołoziemską 34 satelity. Dwie i pół minuty po starcie pierwszy i drugi stopień rakiety rozdzielą się. Drugi będzie kontynuował swoją podróż na orbitę, lecz pierwszy opadnie w stronę powierzchni naszej planety, rozpędzając się do ponad 8000 kilometrów na godzinę i osiągając temperaturę rzędu 2400 stopni Celsjusza.

Ambitny plan firmy Rocket Lab

Do obniżenia tej gigantycznej prędkości zostanie wykorzystany spadochron, który powinien umożliwić spowolnienie pierwszego stopnia rakiety do nieco ponad 35 kilometrów na godzinę. W pewnym momencie znajdzie się ona w tzw. strefie przechwytywania zlokalizowanej nad Oceanem Spokojnym. Właśnie tam do akcji wkroczy helikopter Sikorsky S-92, obsługiwany przez Rocket Lab. Ma on posłużyć do przechwycenia rakiety poprzez przyczepienie jej spadochronu do haka.

Wspomniany manewr ma nastąpić około 18 minut po starcie, dlatego wszystko powinno rozegrać się w nie dłużej niż dwa kwadranse. O ile wszystko pójdzie zgodnie z planem, to helikopter przetransportuje rakietę z powrotem na ląd. Dzięki temu pojawi się możliwość jej ponownego wykorzystania w przyszłości. Electron ma około 18 metrów wysokości, co stanowi mniej więcej 1/4 rozmiarów rakiety Falcon 9 zaprojektowanej przez SpaceX. Rocket Lab prawdopodobnie inspiruje się działaniami firmy Elona Muska, która już od dłuższego czasu testowała możliwość wykorzystywania rakiet wielokrotnego użytku.

Nie pierwsza taka próba

Różnica między pomysłami SpaceX i Rocket Lab jest jednak znacząca. Ta pierwsza firma wykorzystuje bowiem do przechwytywania pływające barki, a nie helikoptery. Nowy gracz na rynku rakiet wielokrotnego użytku testował już manewr ich opadania z wykorzystaniem spadochronu. Udało się również przechwycić atrapę rakiety w asyście helikoptera. Co ciekawe, to nie pierwsza tego typu ambitna próba, ponieważ w przeszłości podjęła się jej między innymi NASA. W 2004 roku agencja próbowała przechwycić rakietę kapsuły powrotnej sondy Genesis. Niestety, misja okazała się nieudana, a kapsuła rozbiła się o ziemię we wrześniu 2004 roku.

Mimo to, technologia wielokrotnego wykorzystywania rakiet wydaje się mieć potencjał, ponieważ zapewni obniżenie kosztów związanych z wynoszeniem ładunków. Jest również korzystna z punktu widzenia ekologii i powinna zmniejszyć ilość zanieczyszczeń krążących po orbicie naszej planety. Tych kosmicznych śmieci jest bowiem coraz więcej i stanowią realny problem.