Statek, który zaginął ponad sto lat temu, nagle się pojawił. Wielka zagadka z ciałami w tle

W 1904 roku na australijskiej plaży Cronulla morze wyrzuciło na brzeg kilka ciał. Zdaniem ekspertów byli to marynarze, członkowie załogi statku SS Nemesis. Wskazywała na to między innymi obecność węgla, który był przewożony na pokładzie parowca. Samej jednostki natomiast brakowało, lecz ponad sto lat później udało się ją odnaleźć.
Statek, który zaginął ponad sto lat temu, nagle się pojawił. Wielka zagadka z ciałami w tle

Niezwykłe śledztwo w tej sprawie przeprowadzili przedstawiciele CSIRO (Commonwealth Scientific and Industrial Research Organisation), którzy postanowili dowiedzieć się, co dokładnie stało się ze statkiem transportującym węgiel z Newcastle do Melbourne. Było wiadomo, iż zaginął on podczas sztormu w okolicach Nowej Południowej Walii, lecz lokalizacja potencjalnego wraku pozostawała wielką niewiadomą.

Czytaj też: Średniowieczna zabawka znaleziona w centrum Torunia. To przedmiot sprzed niemal tysiąca lat

Wśród poszlak w tej sprawie wymienia się przede wszystkim relację członków załogi innej jednostki, którzy twierdzili, że widzieli SS Nemesis w okolicach Wollongong. Niestety, na tym informacje się kończyły, a obszar oceanu, na którym mogłyby spoczywać szczątki statku był tak rozległy, że poszukiwania trwały niemal 120 lat. Przełom nastąpił w 2022 roku, dzięki przedstawicielom firmy Subsea Professional Marine Services, którzy dostrzegli potencjalne pozostałości parowca w odległości około 26 kilometrów od brzegu.

Statek SS Nemesis będący parowcem odbywał rejs z Newcastle do Melbourne. W 1904 roku jego załoga zginęła w czasie sztormu

Później sprawą zajęli się eksperci z CSIRO. Zaczęli od stworzenia mapy dna morskiego, a później wysłali w teren echosondy w okolice lokalizacji domniemanego wraku. Gdy wstępnie potwierdzili, że mają do czynienia z SS Nemesis, wykorzystali kamery, dzięki którym zarejestrowali obraz wraku. W ten sposób dowiedli, iż znajduje się on w pobliżu krawędzi szelfu kontynentalnego i jest ustawiony pionowo na dnie morskim.

Czytaj też: To tam urzędował biblijny Goliat. Archeolodzy poznali rytuały uprawiane przez lokalnych mieszkańców

Było też jasne, że parowiec jest wyraźnie uszkodzony, zarówno w obrębia dzioba, jak i rufy. Z drugiej strony, część struktur wydawała się nienaruszona, a ich stan był na tyle dobry, iż można było wykorzystać je do identyfikacji zaginionej jednostki. Na podstawie uzyskanych nagrań naukowcy chcieliby teraz stworzyć trójwymiarowy model wraku. Zaapelowali również o kontakt ze strony członków rodzin uczestników feralnego rejsu z Newcastle do Melbourne. I choć takich wraków na całym świecie zapewne spoczywa cała masa, to przytoczona historia wydaje się szczególnie intrygująca ze względu na to, jak długo trwały poszukiwania i jak tajemnicze były towarzyszące im okoliczności.