Syndrom sztokholmski w pracy i w związku. Czym się objawia i jak go rozpoznać?

Syndrom sztokholmski to przypadłość, która dotyka najczęściej ofiar porwań, a także przemocy domowej czy seksualnej. Może również pojawić się u pracownika, który doświadcza mobbingu ze strony swojego przełożonego. Wyjaśniamy, na czym polega ten problem i jak może się przejawiać w pracy i związku. Podpowiadamy również, jak pomóc bliskiej osobie, u której podejrzewamy syndrom sztokholmski.
Syndrom sztokholmski w pracy i w związku. Czym się objawia i jak go rozpoznać?

Syndrom sztokholmski: na czym polega? 

Syndrom sztokholmski polega na identyfikowaniu się ofiary ze swoim sprawcą, działaniem na jego korzyść i odczuwaniem z nim silnej więzi emocjonalnej. Przypadłość ta występuje również pod nazwą „syndrom helsiński”. Powstaje jako podświadomy mechanizm obronny, który pomaga ofierze przetrwać w ekstremalnie trudnej dla niej sytuacji, np. zagrożenia życia. 

Terminem „syndrom sztokholmski” po raz pierwszy posłużył się szwedzki kryminolog i psychiatra Nils Bejorois. Nazwał tak sposób reagowania osób, które były przetrzymywane 6 tygodni przez włamywacza Jana Erika Olssona. Wspólnie ze swoim towarzyszem napadł on 23 sierpnia 1973 roku na jeden z banków w Sztokholmie, a następnie uwięził czterech zakładników. Znęcał się nad nimi, poniżał, zastraszał i groził bronią. Po pewnym czasie pomiędzy katem a ofiarami nawiązała się bliska więź emocjonalna. Jedna z przetrzymywanych kobiet weszła nawet w związek z włamywaczem i przyjęła jego oświadczyny. Ofiary nie były chętne współpracować z policją, bronili go przed oskarżeniami, a nawet zaczęły odwiedzać w więzieniu i zbierać dla niego pieniądze na prawnika. 

Sztokholmski syndrom stanowi sposób reakcji na duży stres w sytuacji zagrożenia życia czy osobistej integralności. Ofiara zostaje pozbawiona wolnej woli, do czego oprawca używa gróźb, zastraszania, manipulacji, wymuszania czy wzbudzania poczucia winy i niższości. Stosuje również wobec niej system kar i nagród. Osoba mu podporządkowana z czasem zaczyna doceniać najdrobniejsze gesty życzliwości, np. podanie jedzenia czy umożliwienie zaspokojenia innych fizjologicznych potrzeb. Odczuwa wdzięczność i traci poczucie bycia krzywdzoną, dlatego usprawiedliwia zachowanie kata. Jest do niego tak mocno przywiązana, że przestaje dążyć do zmiany swojej trudnej sytuacji. 

 

Syndrom sztokholmski w pracy 

Istnieje wiele sytuacji życiowych, w których może się ujawnić syndrom kata i ofiary. Psychologia jednoznacznie dowodzi, że osoby doświadczające przemocy nie zawsze działają w racjonalny sposób i tkwią latami w toksycznych relacjach. Syndrom ofiary często dotyka pracowników, którzy doświadczają mobbingu w pracy. Ich przełożony jest osobą despotyczną, która nie znosi sprzeciwu, wymusza pracę w godzinach nadliczbowych i wymaga całkowitego poświęcenia się na rzecz firmy – nawet kosztem rodziny oraz życia prywatnego. Grozi osobie zatrudnionej zwolnieniem, poniża, lekceważy i przekonuje, że do niczego się ona nie nadaje. 

Pracownik z powodu lęku przed utratą pracy godzi się na takie nieludzkie traktowanie. Spełnia bezrefleksyjnie wszystkie polecenia szefa, nawet jeżeli nie są one zgodne z jego sumieniem czy zapisami umowy. Początkowo odczuwa wewnętrzny bunt, lecz z czasem zaczyna usprawiedliwiać przełożonego. Przekonuje siebie i innych, że jest on silną oraz odpowiedzialną osobą, która potrafi zatroszczyć się o firmę i swoich pracowników. Nie oskarża go o mobbing, a nawet chętnie się do niego uśmiecha i próbuje wzbudzić jego sympatię. 

 

Syndrom sztokholmski w związku 

Bardzo często można również dostrzec syndrom sztokholmski w związkach – zwykle katem jest mężczyzna, a kobieta jego ofiarą. Używa wobec niej przemocy fizycznej i psychicznej. Zastrasza, lekceważy, poniża, wyśmiewa i próbuje ją przekonać na każdym kroku, że jest kimś gorszym, niezaradnym i godnym pogardy. Jednocześnie daje do zrozumienia, że partnerka nie poradzi sobie bez niego. Izoluje ją od otoczenia, ograniczając kontakty z innymi ludźmi. Wymusza bezwzględną miłość oraz podporządkowanie. 

Kobieta każdy przejaw dobroci ze strony swojego partnera zaczyna z czasem odbierać jako potwierdzenie, że nie jest on wcale złą osobą. Usprawiedliwia jego postępowanie trudnym charakterem czy traumatycznymi doświadczeniami z dzieciństwa. Ukrywa przed innymi ludźmi, że doznaje przemocy – nie zgłasza się na policję i w żaden sposób nie szuka pomocy. Jeżeli bliskie osoby zauważą rany na jej ciele, podbite oczy czy inne przejawy znęcania się, wtedy próbuje kłamać. Przyjmując syndrom ofiary w związku, odbiera sobie szansę na wolność i radość życia. W głębi serca czuje się samotna, niedoceniana i niekochana. 

 

Jak pomóc osobie z syndromem sztokholmskim? 

Osoba z syndromem ofiary potrzebuje profesjonalnej pomocy psychoterapeuty, dlatego warto zachęcić ją do wizyty u takiego specjalisty. Można również próbować uświadomić jej, że nie powinna godzić się na takie traktowanie ze strony partnera. Pomocna może okazać się lektura książki o tematyce przemocy w związku. Dobrze jest zachęcać ofiarę, aby spróbowała zadbać o siebie, rozwijać swoje pasje i spotykać się z innymi ludźmi. Można ją ponadto namówić do uczestnictwa w grupie wsparcia dla osób z podobnym problemem.