Największa elektrownia wodna świata powstaje w Tybecie. Sąsiedzi Chin obawiają się katastrofalnych konsekwencji

W lipcu 2025 roku Chiny rozpoczęły budowę największej na świecie elektrowni wodnej. Projekt zlokalizowany na rzece Yarlung Tsangpo w Tybecie ma na celu wygenerowanie aż 300 miliardów kilowatogodzin energii elektrycznej rocznie — niemal trzykrotnie więcej niż Tama Trzech Przełomów (111,8 mld kWh), która dotąd była największą zaporą na świecie. Dla porównania, Tama Trzech Przełomów zatrzymuje tyle wody, że wpływa nawet na rotację Ziemi. Choć nowa inwestycja ma stanowić krok ku czystszej energii, wzbudza poważne kontrowersje ekologiczne i geopolityczne w regionie Azji Południowej.
Największa elektrownia wodna świata powstaje w Tybecie. Sąsiedzi Chin obawiają się katastrofalnych konsekwencji

Budowa została oficjalnie zainaugurowana 19 lipca 2025 roku podczas uroczystości w Nyingchi City. To właśnie tam ma powstać jedna z pięciu elektrowni tworzących kaskadowy system. Inwestycja powstaje na dolnym odcinku rzeki Yarlung Tsangpo, w Autonomicznym Regionie Tybetu, niedaleko granicy z Indiami.

Rzeka Yarlung Tsangpo bierze początek na Wyżynie Tybetańskiej, a następnie przepływa przez Indie jako Brahmaputra i dociera do Bangladeszu, co czyni ją ważnym ciekiem transgranicznym. Właśnie ta międzynarodowa charakterystyka rzeki budzi niepokój sąsiadów Chin. Indie i Bangladesz wyraziły zaniepokojenie możliwym wpływem budowy na przepływ wody, bezpieczeństwo żywnościowe, stabilność rolnictwa i stan lokalnych ekosystemów.

Czytaj także: Największa elektrownia wodna świata zmieni losy Azji. Nie wszystkim się to podoba

Budowa zapory była zapisana już w 14. chińskim Planie Pięcioletnim z 2020 roku, a ostateczne zatwierdzenie projektu nastąpiło w 2024 roku. Zakłada on powstanie pięciu kaskadowych elektrowni wodnych, których łączny koszt szacowany jest na około 167,8 miliarda dolarów – czyli więcej niż w przypadku Tamy Trzech Przełomów. Choć celem jest głównie eksport energii do innych regionów Chin, projekt ma również zasilać lokalną infrastrukturę energetyczną Tybetu.

Hydroelektrownie, takie jak ta, wykorzystują siłę grawitacji i energię kinetyczną wody do napędzania turbin, które generują prąd elektryczny. Jest to odnawialne i czyste źródło energii, które nie emituje zanieczyszczeń bezpośrednio do powietrza czy wody, w przeciwieństwie do spalania paliw kopalnych. Mimo tego Chiny pozostają największym na świecie emitentem dwutlenku węgla, choć intensywnie inwestują w OZE – szczególnie w energię wiatrową i słoneczną.

Zgodnie z doniesieniami chińskich mediów z grudnia 2024 roku, projekt stanowi „kluczowy krok w transformacji energetycznej kraju ku zielonej i niskoemisyjnej przyszłości”. Władze oczekują również, że inwestycja poprawi regionalny system monitorowania środowiska i wspomoże działania ochronne, promując „harmonię między człowiekiem a naturą”.

W celu realizacji tak ogromnego przedsięwzięcia utworzono nowe przedsiębiorstwo państwowe – China Yajiang Group. Będzie ono odpowiedzialne za zarządzanie budową, eksploatację oraz aspekty środowiskowe inwestycji. Władze Chin podkreślają, że projekt będzie oparty na innowacjach technologicznych i poszanowaniu środowiska naturalnego. Według deklaracji rządowych zapora przeszła szczegółowe oceny naukowe, które miały potwierdzić brak zagrożeń dla ekosystemów położonych w niższym biegu rzeki oraz dla geologicznej stabilności regionu.

Mimo zapewnień Pekinu sceptycyzm utrzymuje się szczególnie w Indiach i Bangladeszu. Tamtejsi eksperci i analitycy wyrażają obawy, że kontrola Chin nad górnym biegiem rzeki może zostać wykorzystana w celach politycznych. Istnieje ryzyko, że manipulowanie przepływem wody mogłoby doprowadzić do sztucznie wywołanych powodzi lub susz. Organizacje ekologiczne dodatkowo ostrzegają przed możliwym przesiedleniem lokalnych społeczności, zagrożeniem dla bioróżnorodności i naruszeniem delikatnego ekosystemu Himalajów.

W 2018 roku opublikowano badanie, które wskazywało na dorzecze Bramaputry jako jedno z potencjalnych ognisk przyszłych „konfliktów wodnych”. Rosnące zagrożenie suszami i niedoborem wody w dobie zmian klimatycznych może zwiększyć ryzyko sporów międzypaństwowych o dostęp do zasobów wodnych — szczególnie w strategicznych rejonach takich jak pogranicze Chin i Indii.

Czytaj także: Etiopia stworzyła hydroenergetycznego „potwora”

Indie odpowiedziały na działania Chin przyspieszeniem własnych inwestycji w energetykę wodną w stanie Arunachal Pradesh. W ten sposób władze chcą zwiększyć swoją samowystarczalność energetyczną oraz ograniczyć wpływ chińskich działań. Takie napięcia wpisują się w szerszy kontekst długoletniego sporu terytorialnego — Chiny nie uznają granic w rejonie Arunachal Pradesh, określając go jako część „południowego Tybetu”, czemu Indie stanowczo się sprzeciwiają.

Chociaż Pekin przedstawia ten projekt jako wyraz zaangażowania w rozwój odnawialnych źródeł energii, skala inwestycji ujawnia złożoną siatkę powiązań między ekologią, energetyką a geopolityką. Gigantyczna zapora w Tybecie może stać się symbolem inżynieryjnego postępu – ale też źródłem napięć w jednym z najbardziej strategicznych i delikatnych ekologicznie regionów Azji.