Znalezisko miało miejsce w 2008 roku, podczas wykopalisk na terenie Moguncji, gdzie badacze natrafili na średniowieczny dół ze śmieciami. Ten był zlokalizowany na dziedzińcu pałacu szlacheckiego z początków XVII wieku i zawierał przede wszystkim ceramikę. Wisiorek znajdował się natomiast nieco niżej, co pozwala sądzić, że pochodzi z XIV wieku – spoczywał tam więc kilkaset lat przed tym, jak na miejscu zbudowano wspomniany pałac.
Czytaj też: To najstarszy kamień runiczny, jaki kiedykolwiek znaleziono. Ktoś zapisał na nim nieznane słowo
Co ciekawe, tego typu artefakty były często wykorzystywane do przechowywania szczątków i nierzadko zawierają informacje wskazujące na tożsamość świętego. W tym przypadku nie udało się jeszcze zidentyfikować personaliów danej osoby, ale naukowcy z pewnością się nie poddadzą. Jak na razie pomocna okazała się tomografia neutronowa, za sprawą której można uzyskać trójwymiarowe obrazy.
Dotychczasowe efekty nie doprowadziły do ujawnienia żadnych napisów, ale niewykluczone, że jeszcze się to zmieni. Pomocne będą z pewnością nowe instrumenty oraz wyższa rozdzielczość obrazowania. Jakie informacje na temat wisiorka zostały potwierdzone? Jak wyjaśniają archeolodzy, styl, w jakim został on wykonany wskazuje na pochodzenie z XII wieku. Ten sam aspekt sugeruje, iż wykonano go w warsztacie w pobliżu Hanoweru, niecałe 300 kilometrów od miejsca, w którym został znaleziony.
Wisiorek prawdopodobnie został wykonany w okolicach XII wieku
Dzięki tomografii neutronowej naukowcy dostrzegli pięć małych torebek ukrytych wewnątrz wisiorka. Najprawdopodobniej wykonano je z lnu lub jedwabiu, a w środku umieszczono fragmenty kości. Przedmiot mógł odgrywać rolę swego rodzaju amuletu chroniącego tych, którzy go nosili. Kolejnym etapem będzie wykorzystanie obrazowania neutronowego do odnalezienia papieru bądź innego materiału, na którym mogło zostać zapisane imię świętego.
Czytaj też: Majowie mieli autostrady. Poruszali się nimi 3000 lat temu
Tego typu procedury są szczególnie istotne ze względu na fakt, iż umożliwiają zaglądanie do wnętrza cennych artefaktów. A skoro można to zrobić bez narażania samych przedmiotów na szwank, to czemu naukowcy mieliby rezygnować z takiej opcji? Tym bardziej, że w tym przypadku – ze względu na wiek i skalę korozji, jaka dotknęła wisiorka – nieinwazyjne metody obserwacji są wręcz wskazane.