Przerażająca “twarz” na Saharze. Geologiczna anomalia widoczna z kosmosu

Gdzieś w sercu największej pustyni świata kryje się coś, co wygląda jak wyjęte z koszmaru. Z orbity okołoziemskiej widać wyraźnie ogromną, białą twarz z pustymi oczodołami, która zdaje się wpatrywać w niebo. To nie jest jednak dzieło obcej cywilizacji ani żadna mistyfikacja – to całkowicie naturalna formacja, która pokazuje, jak łatwo nasz mózg daje się oszukać.
...

“Twarz” na Saharze to przykład zjawiska znanego jako pareidolia, czyli neurologiczna tendencja do dostrzegania znajomych kształtów w przypadkowych wzorach. Właśnie dlatego widzimy twarze w chmurach, postacie w płomieniach ognia, a nawet zwierzęta w układach gwiazd. W przypadku saharyjskiej maski mamy do czynienia z wyjątkowo przekonującym przykładem tego zjawiska.

Czym jest tajemnicza “twarz” z Sahary?

Ta niezwykła formacja to tak naprawdę kaldera wulkaniczna Trou au Natron znajdująca się w Czadzie, lokalnie nazywana Doon Orei, co tłumaczy się jako “wielka dziura”. Nie jest to bynajmniej przesadzone określenie – krater ma głębokość sięgającą 1000 metrów i zajmuje powierzchnię około 40 km2. Leży u podnóża góry Pic Toussidé, która wznosi się na wysokość 3296 metrów nad poziomem morza.

Czytaj też: Pająki na Marsie. NASA już wie, jak się tam znalazły

Co ciekawe, Góry Tibesti, gdzie znajduje się ten niezwykły twór natury, stanowią jeden z najsłabiej zbadanych regionów naszej planety. Systematyczne badania geologiczne rozpoczęto tam dopiero w latach 60. ubiegłego wieku, a do dziś wiele aspektów tamtejszej geologii pozostaje zagadką. Trudny dostęp, ekstremalne odległości od cywilizacji i niestabilna sytuacja polityczna skutecznie utrudniają naukowcom prowadzenie badań terenowych.

Biała “maska”, która tworzy iluzję twarzy, to w rzeczywistości pokłady natronu – naturalnej mieszaniny mineralnej składającej się głównie z węglanu sodu i wodorowęglanu sodu. Substancja ta tworzy się w wyniku parowania wód z gorących źródeł wciąż aktywnych w kraterze. Wypukłe elementy, które nasz mózg interpretuje jako oczy i nos, to stożki żużlowe – wzgórza uformowane wokół wulkanicznych otworów.

Kaldera Trou au Natron to formacja geologiczna na Saharze /Fot. NASA

Patrząc na historię tego miejsca, trudno uwierzyć, że dziś jest to suchy, pustynny krajobraz. Ok. 14 tys. lat temu kaldera wypełniona była jeziorem lodowcowym, a między 9700 a 4800 lat temu region przeżywał okres znacznie większej wilgotności. Badania wskazują, że jezioro osiągnęło swój maksymalny poziom ok. 7000 lat temu, kiedy jego objętość wynosiła około 7,1 km3, a głębokość sięgała 330 m.

Jedno z najbardziej zaskakujących odkryć dotyczy źródła wilgoci dla tego regionu. Okazuje się, że głównym dostawcą opadów były wiatry północno-wschodnie znad Morza Śródziemnego, a nie – jak wcześniej sądzono – monsun zachodnioafrykański. Wilgotne masy powietrza, napotykając strome zbocza Gór Tibesti, były zmuszone do gwałtownego wznoszenia, co prowadziło do kondensacji i intensywnych opadów. W szczytowym okresie region otrzymywał nawet 1960 ml deszczu rocznie – dziesięciokrotnie więcej niż otaczające go równiny.

Te ustalenia mają istotne znaczenie dla współczesnego modelowania klimatycznego. Globalne modele o niskiej rozdzielczości, wynoszącej ok. 40 km, znacząco niedoszacowują wpływu gór na lokalne opady. Dopiero modele wysokiej rozdzielczości, z siatką co 5 km, są w stanie oddać efekt orograficzny z odpowiednią dokładnością.

Dziś Trou au Natron to przede wszystkim świadectwo niezwykłej zdolności naszej percepcji do znajomienia porządku w chaosie. Miejsce to łączy w sobie geologię, neurologię i klimatologię, tworząc jeden z najbardziej intrygujących przykładów tego, jak natura potrafi wpływać na nasze postrzeganie świata.