W jakiej pozycji najczęściej dochodzi do złamania penisa? Badania kontra TikTok

Dr Karan Rajan, pracujący jako chirurg w brytyjskim szpitalu, dzieli się z internautami medycznymi ciekawostkami i obala popularne mity. W jednym z nagrań opublikowanych na TikToku ujawnił, jaka jest najbardziej niebezpieczna pozycja seksualna. Co na to naukowcy?
W jakiej pozycji najczęściej dochodzi do złamania penisa? Badania kontra TikTok

– Jeśli wystąpią jakieś nieregularne pchnięcia lub jeśli ruchy obu stron nie są zsynchronizowane, może to doprowadzić do wyślizgnięcia się członka z pochwy i zmiażdżenia go przez kobiecą kość łonową – ostrzega na krótkim filmie dr Rajan. Po czym prezentuje przekrój prącia i wyjaśnia, jak dochodzi do złamania.

W świetle doniesień naukowych to najbardziej niebezpieczna pozycja seksualna – mówi tiktorer wskazując na pozycję zwaną „odwróconą kowbojką”, która – jak twierdzi – odpowiada za 50 proc. wszystkich tego typu urazów.

Wideo na kanale dr. Rajana obejrzało już ponad 400 tys. osób, a 40 tys. z nich udostępniło je dalej. Ale czy można ufać ekspertowi z TikToka?

Złamanie penisa – co mówią badania?

Choć sam chirurg nie precyzuje, o jakie „doniesienia naukowe” chodzi, to jeden z serwisów popularnonaukowych zauważa, że prawdopodobnie powołuje się na badania z 2014 r., które ukazały się w czasopiśmie „Advances in Urology”. Artykuł „Mechanizmy predysponujące do złamania prącia i długoterminowe skutki w funkcjonowaniu erekcji i mikcji” (mikcja to oddawanie moczu) rzeczywiście zawiera pewne szczegóły dotyczące okoliczności, w jakich najczęściej dochodzi do złamania penisa.

W badaniu uwzględniono 44 przypadki takich urazów, które odnotowano w latach 2000–2013 w trzech szpitalach w Brazylii. Pacjenci zgłaszający się z podejrzeniem złamania prącia byli pytani o objawy i mechanizm urazu, a także o pozycję seksualną, podczas której do tego doszło.

Wyniki pokazały, że do tego typu urazów dochodzi zarówno w przypadku stosunków heteroseksualnych, jak i homoseksualnych. Choć część pacjentów nie zgodziła się odpowiedzieć na pytania dotyczące okoliczności złamania, to aż 50 proc. wszystkich badanych stwierdziło, że do urazu doszło w pozycji, w której partnerka lub partner byli „na górze”. Drugą najbardziej „urazogenną” pozycją okazała się pozycja „na pieska” – w której mężczyzna penetruje partnerkę lub partnera od tyłu.

W badaniach nie ma wzmianki o „odwróconej kowbojce”, jednak możliwe, że dr Rajan połączył obie wspomniane pozycje w jedną i uznał, że ta jest podwójnie niebezpieczna. Możliwe też, że posiłkował się własnym zawodowym doświadczeniem.

Dlaczego do urazu dochodzi w tych pozycjach?

Autorzy badania próbowali wyjaśnić, dlaczego akurat pozycja kowbojki może być najgroźniejsza dla mężczyzn. „Nasza hipoteza jest taka, że gdy kobieta jest na górze, zwykle to ona kontroluje ruch, i całą masą swojego ciała ląduje na penisie w stanie erekcji. Nie przerywa stosunku, gdy członek dozna urazu, ponieważ ona nie odczuje z tego powodu bólu, ale mężczyzna już tak” – piszą badacze.

Gdy to mężczyzna kontroluje ruch, ma możliwość przerwania stosunku w momencie, gdy poczuje ból lub dyskomfort, dzięki czemu może uniknąć złamania – twierdzą naukowcy. Dodają jednak, że wśród badanych 14 proc. zgłosiło, że do urazu doszło w trakcie „manipulowania członkiem” podczas masturbacji.

Jak dochodzi do złamania penisa?

U człowieka penis nie ma kości. Ale – jak wyjaśnia Mary Roach, autorka książki „Bzyk. Pasjonujące zespolenie nauki i seksu” – ma włókna kolagenowe, które otaczają ciało jamiste członka w stanie wzwodu i są (biorąc pod uwagę to, ile ważą) „tak sztywne jak stal”.

Włókna te ułożone są w dwóch warstwach, co ogólnie rzecz biorąc przeciwdziała wyginaniu się członka. O złamaniu penisa mówimy właśnie wtedy, gdy mamy do czynienia z naruszeniem włókien i naderwaniem ciała jamistego.

– Pacjent słyszy delikatne chrupnięcie, po czym członek natychmiast się kurczy, następnie puchnie i przybiera siną barwę. Członek zwykle wygina się w stronę przeciwną niż ta, po której nastąpił uraz – wyjaśnia z kolei dr Frederick Klein, urolog z University of Tennessee Medical Center.

 

Źródła: IFLScience, Advances in Urology.