W poszukiwaniu wartości. Opowieść podróżnika

Odys po wojnie trojańskiej błąkał się latami, szukając drogi do utraconego domu, a my po wielu wojnach i zmaganiach z demonami nie wiemy, dokąd iść i co zrobić z wolnością.

Często wydaje nam się, że prawda, szczęście i najważniejsze wartości leżą gdzieś daleko, że znają je jedynie inni ludzie, nie my, a w pobliżu nas ani w nas samych nie ma nic ciekawego.

Kiedyś, dawno temu, przeczytałem o Santiago de Compostela i wydawało mi się, że to musi być niezwykłe uczucie przebyć trzy tysiące kilometrów w drodze do tego miejsca. Nadal zresztą tak mi się wydaje. Kilka lat temu odwiedziłem to miejsce i dowiedziałem się tam o historii Piotra Bulgerina.

W XV wieku jeden z mieszkańców Pomorza, aby odkupić swoje grzechy, wybrał się do Santiago. Kiedy dotarł na miejsce, poczuł, że nie znalazł tego, czego szukał. Mnichów tam obecnych zapytał o ważniejsze duchowo miejsce. Odpowiedziano mu, że owszem, istnieje takie. Jest to Naga Góra na Pomorzu, leżąca sto metrów od jego domu. Bulgerin musiał przejść całą Europę, by odkryć miejsce blisko swojego domu. Ta historia zainspirowała mnie nie do tego, by przejść drogę pielgrzymki świętego Jakuba, lecz drogę dokładnie odwrotną: z Santiago de Compostela do Gdańska. Chciałem nadać podróży formę inspirującą dla innych ludzi, a uważałem, że być może sam jednostajny marsz nie będzie ciekawy. 

Dlatego postanowiłem przebyć Hiszpanię pieszo, Francję rowerem (ze względu na tradycję Tour de France), a z Berlina do Gdańska – zainspirowany przykładem Czesława Miłosza, który chciał kajakiem popłynąć z Wilna do Warszawy – drogą wodną kajakiem. Sama wędrówka nie jest pewnie niczym niezwykłym. Aby znaleźć coś nowego, postanowiłem, że musi to być wyprawa w poszukiwaniu czegoś.

Ale czego można szukać we współczesnej Europie? Pięknych miejsc? Ciekawych ludzi? Nowych wrażeń? Doznań kulinarnych? Wszystkie tego typu poszukiwania już przecież były. Programów o tej tematyce jest mnóstwo. Zwróciłem uwagę na wartości. Wydaje mi się, że w milionach możliwości, które oferuje nam świat, trochę się pogubiliśmy. Stąd pomysł na nazwę wyprawy: „Odyseja 2014. Człowiek w poszukiwaniu wartości”. 

Mitologiczny Odys po wojnie trojańskiej błąkał się latami, szukając drogi do utraconego domu, a my – jak mi się wydaje – po wielu wojnach i zmaganiach z demonami nie wiemy, dokąd iść, co zrobić z wolnością, nowymi możliwościami, które daje życie. Moja wyprawa ma być próbą odpowiedzi na pytania, skąd przychodzimy i dokąd zmierzamy. Oczywiście przed wyprawą będę szukał najciekawszych miejsc i historii, które wydają się interesujące, i na nich zbuduję spotkania i debaty poświęcone tematom wolności, solidarności, demokracji i totalitaryzmu.

 

Myślę, że będzie to ciekawe spojrzenie na współczesną Europę i wszechogarniający nas kryzys wartości. Prawdopodobnie wyprawa zacznie się w Santiago de Compostela, będzie wiodła m.in. przez Lourdes, Tuluzę, Paryż, Brukselę, Poczdam, Poznań, Bydgoszcz i Gdańsk. Chcę rozmawiać ze spotykanymi po drodze ludźmi w ich językach, więc już teraz zaczynam przypominać sobie francuski, hiszpański i niemiecki, których dawno nie używałem. Mam nadzieję, że uda mi się nadrobić zaległości.

Projekt „Odyseja 2014” ma wiele wymiarów. Z jednej strony wymiar fizycznego wysiłku, do którego trzeba się przyzwyczaić poprzez odpowiednie treningi. Z drugiej – wyzwaniem jest połączenie wszystkich wątków: spot k ania , odpowiedni sprzęt, logistyka, noclegi. Będę spał w schroniskach lub w namiocie. Chcę, by oprawa tej wyprawy była prosta, tak aby każdy niewielkim kosztem mógł ją powtórzyć. To także próba stworzenia nowego szlaku turystycznego wiodącego przez Europę. Zawsze wydaje nam się, że prawdziwa egzotyka jest gdzieś daleko: w Azji, Afryce. Chcę zobaczyć, czy tej egzotyki nie ma tutaj, na miejscu.

Czas spędzony na tej wyprawie będzie dla mnie okazją do ćwiczenia technik pracy z umysłem, a także do refleksji nad sobą, Europą, losem człowieka we współczesnych czasach. I do kontaktu z ludźmi, których będę spotykał po drodze. Będzie to refleksja nad ludźmi wykluczonymi, odstawionymi na boczny tor. To oni będą dołączać do mnie na różnych etapach i na wybranych kawałkach drogi razem będziemy przemierzać Europę pieszo, na rowerach, w kajakach. Można zapytać, co taka wyprawa może mieć wspólnego z coachingiem. Myślę, że bardzo dużo. Europa: jej historia, forma, spotykani ludzie, natura będą moimi coachami. Od nich będę chciał się jak najwięcej nauczyć. Natura potrafi być dobrym coachem.

Coaching to, w moim rozumieniu, nie tylko sale szkolne, czasopisma, kursy, uniwersytety. Poprzez debaty w internecie, program edukacyjny dla szkół ta wyprawa może wielu wiele nauczyć. Z pewnością będzie to dla mnie duże wyzwanie, ale wszystko zaczyna się od pierwszego kroku i tak też jest w tym przypadku. Czasu jest coraz mniej. Wydawałoby się zasadne pytanie: jakim prawem Polak rości sobie prawo do organizowania takiego projektu i jakim prawem Polak będzie edukował Europę? Ale nie mam żadnych skrupułów, by w taką podróż wyruszyć. Myślę, że Polska ma w sobie niezwykły duchowy potencjał i także poprzez swoją niezwykłą historię prawo do inspirowania takich dyskusji.

Dla mnie będzie to też wyprawa z Bogiem. Przygotowując się do niej, często wspominam słowa Jana Pawła II wypowiedziane na Górze Chełmskiej (inaczej Nagiej Górze, gdzie istnieje obecnie Sanktuarium Matki Bożej Trzykrotnie Przedziwnej): „Wybrał Bóg miejsce na pustyni – Górę Synaj – wybrał lud, któremu objawił siebie jako Wybawcę z niewoli egipskiej, i wybrał człowieka, któremu przekazał Swe przykazania – Mojżesza. Dziesięć prostych słów – Dekalog. (…) Drodzy Synowie i Córki tej ziemi nad Bałtykiem! Nieraz wespół ze swym Biskupem patrzycie w stronę Góry Chełmskiej, która jest niewielkim nadmorskim wzniesieniem, ale uwydatnia się na tle pomorskiej równiny.

Czy słowa Boga wypowiedziane na Synaju nie odezwały się również dalekim echem tu, na tej Górze? Tu ma być pielęgnowana wierność nowemu przymierzu Boga z ludźmi”. Brałem ostatnio udział w kontrowersyjnej dla wielu metodzie ustawień Hellingera. I kiedy patrzę na wszystko z szerszej perspektywy, dochodzę do wniosku, że moje wyprawy nie były tylko fizycznymi wyprawami Marka Kamińskiego, były też inspiracją dla wielu ludzi. Poprzez „Odyseję” chcę inspirować innych do refleksji nad wartościami.

„Odyseja 2014” to ponad 90 dni w drodze, niemal trzy i pół tysiąca kilometrów, pięć państw, kilkanaście spotkań i debat, multimedialny blog, program edukacyjny dla szkół, relacje z wyprawy, książka, film. A przede wszystkim wyprawa w poszukiwaniu wartości. Mam nadzieję, że wyruszycie w nią razem ze mną.