Ogień płonie tam od tak dawna, że nikt nie pamięta jego początku. Nasza planeta nie przestaje zaskakiwać

Mount Wingen to położone na terenie Australii wzgórze, którego najbardziej znanym elementem jest z pewnością Płonąca góra, gdzie od bliżej nieokreślonego momentu płonie ogień.
Ogień płonie tam od tak dawna, że nikt nie pamięta jego początku. Nasza planeta nie przestaje zaskakiwać

Geneza nazwy tego miejsca również jest związana z ogniem, ponieważ Aborygeni wykorzystali słowo wingen oznaczające ogień. W tamtejszym folklorze przekazywano nawet opowieść o tym, jak miało dojść do pojawienia się ognia. Według aborygeńskich historii jeden z członków lokalnego plemienia rozpalał ogień na zboczu góry, lecz w pewnym momencie zła siła porwała go w głąb ziemi. Człowiek nie był w stanie uciec, dlatego postanowił uciec się do podpalenia góry, po to, by jego pobratymcy zobaczyli dym i trzymali się z daleka od Płonącej góry.

Czytaj też: Tak brzmi największy organizm na Ziemi. Te nawiedzone dźwięki nie przypominają niczego, co znamy

Miejsce to zostało znalezione w XVIII wieku, a początkowo uznano je za… wulkan. Naukowcy sugerują, jakoby ogień płonął tam już 6000 lat temu, choć nie brak głosów wskazujących na znacznie odleglejszy czas. 

Przede wszystkim warto jednak wyjaśnić, skąd się bierze cały fenomen. Mount Wingen nie jest przecież przykładem czarnej magii. Jak się okazuje, sekret tkwi w tamtejszych pokładach węgla, ukrytych na głębokości mniej więcej 30 metrów. Ze względu na to, że węgiel znajduje się pod ziemią, to obserwatorzy z zewnątrz nie są w stanie dostrzec samego płomienia. Pozostaje im podziwianie unoszącego się dymu. 

Nikt tak naprawdę nie wie, od kiedy dokładnie płonie ogień z Mount Wingen. Szacunki wskazują na 6000 lat, lecz nie wszyscy naukowcy się z tym zgadzają

Eksperci przypuszczają, jakoby podziemne pokłady spalały się w tempie około jednego metra rocznie. W jaki sposób doszli do takich wyników? Oparli swoje szacunki na tym, jak wygląda ścieżka pozostawiona przez ogień, mająca około 6,5 kilometra. Ważne było też obserwowane tempo spalania, choć może być ono zmienne, co całkowicie podważałoby słuszność wykonanych obliczeń. 

Czytaj też: Odkryto najnowszy wulkan na Ziemi. Znajduje się w Europie!

Jeśli zaś chodzi o pierwotne źródło ognia w tym obszarze, to raczej sprawcą całego zamieszania nia był człowiek. Znacznie bardziej prawdopodobny wydaje się udział na przykład pioruna bądź “zabłąkanego” płomienia z objętych ogniem zarośli. Obecnie temperatury są tam tak wysokie, że wokół wzgórza powstał obszar o średnicy 50 metrów. W jego obrębie nie występuje roślinność, co pokazuje, jak niesprzyjające panują tam warunki.