Gigantyczne struktury pod lodem Antarktydy. Odkrył je podwodny dron, z którym potem urwał się kontakt

Z roku na rok atmosfera Ziemi staje się coraz cieplejsza. Z miesiąca na miesiąc średnie temperatury na powierzchni naszej planety rosną. To prowadzi do zmian praktycznie w każdym ekosystemie na Ziemi. Naukowcy z obawą spoglądają w kierunku biegunów Ziemi, gdzie coraz szybciej topnieją lodowce, powodując wzrost poziomu mórz i oceanów. Sytuacja staje się krytyczna, a tym samym naukowcy starają się dowiedzieć możliwie najwięcej o tym, jak faktycznie wygląda stan lodowców na południowym biegunie. Czasami w trakcie takich badań udaje się jednak odkryć coś, o czego istnieniu nie mieliśmy do niedawna żadnej wiedzy.
Gigantyczne struktury pod lodem Antarktydy. Odkrył je podwodny dron, z którym potem urwał się kontakt

Na przestrzeni dekad do badania lodowców naukowcy wykorzystywali przede wszystkim satelity znajdujące się na orbitach biegunowych oraz dane pozyskiwane z analizy rdzeniów pobieranych z powierzchni lodowców. Problem jednak w tym, że na ewolucję lodowców nie wpływa jedynie promieniowanie słoneczne i rosnące temperatury na powierzchni, ale także coraz cieplejsza woda opływająca lodowce od spodu.

Z tego też powodu od jakiegoś czasu naukowcy starają się zrozumieć zagrożenia dla lodowców, których na pierwszy rzut oka nie widać. Coraz cieplejsza woda oceaniczna przepływając pod lodowcami, roztapia je od spodu. To sprawia, że sytuacja obecnie kurczących się lodowców jest znacznie poważniejsza, niż się do niedawna wydawało. Wszystko bowiem wskazuje, że takie podmywania od spodu zwiększa ryzyko zawalenia się lodowców do oceanu.

Czytaj także: Geniusz czy szaleniec? Naukowiec ma pomysł, jak uratować Lodowiec Zagłady

Jednym z kluczowych instrumentów, który dostarczył nam ogromu informacji o tym, co się dzieje u podstawy lodowców był zdalnie sterowany dron podwodny Ran. W 2022 roku Ran, który przez część swojej misji porusza się całkowicie autonomicznie pod lodowcem, przepłynął ponad 1000 kilometrów u podstawy lodowca szefowego Dotson i za pomocą swoich sonarów wykonał szczegółową mapę podstawy tej gigantycznej lodowej struktury. W niektórych miejscach Ran zapuszczał się nawet na 17 kilometrów w szczeliny znajdujące się w lodowcu.

W takich miejscach człowiek jeszcze nigdy się nie znalazł. Można było zatem spodziewać się, że dronowi uda się znaleźć coś nowego. Tak też się stało. Jak donoszą bowiem naukowcy, pod lodowcem udało się znaleźć zaskakujący system szczytów i dolin, które swoim kształtem przypominają wydmy o długości nawet 400 metrów.

Źródło: Filip Stedt / University of Gothenburg, Anna Wåhlin
Źródło: Filip Stedt / University of Gothenburg, Anna Wåhlin

Co jednak ciekawe, szczegółowa analiza kształtu tych „antarktycznych wydm podwodnych” wskazuje, że powstały one na skutek wody opływającej lodowiec od spodu. Naukowcy zwracają tutaj uwagę na niesymetryczny kształt odkrytych przez Ran struktur. Według nich, za asymetrię odpowiada nic innego, jak rotacja Ziemi i wynikająca z niej siła Coriolisa.

Czytaj także: Ciepła woda podmywa Antarktydę od spodu. Lodowiec Zagłady osłabia się szybciej, niż sądzono

Wzory widoczne na obrazach wykonanych przez Ran według badaczy przypominają tzw. spiralę Ekmana. Taki kształt co do zasady wynika z tego, że gdy warstwa wody na powierzchni zbiornika poruszana jest przez wiatr, to od drugiej strony ulega tarciu przez niższą warstwę wody. W efekcie każda kolejna warstwa wody porusza się wolniej od warstwy znajdującej się wyżej. Zwykle ruch spowodowany w ten sposób zanika całkowicie na głębokości od 100 do 150 metrów. Co jednak ważne, głębsze warstwy wody odnotowują także wpływ siły Coriolisa, przez co w zależności od półkuli, odchyla je w prawo lub w lewo. W przypadku Antarktydy, kolejne warstwy wody coraz głębiej odchylane są w lewo. Stąd i asymetryczny kształt „wydm” u podstawy lodowca Dotson.

Zdecydowanie przydałoby się więcej badań procesów zachodzących u podstawy lodowców szelfowych. Niestety Ran już ich nie wykona, bowiem zaginął w styczniu 2024 roku podczas wyprawy pod Lodowiec Zagłady. Mimo poszukiwań, drona nie udało się odnaleźć. Naukowcy zatem muszą poczekać na jego następcę, który będzie kontynuował badanie tego jednego z najbardziej tajemniczych miejsc na naszej planecie.