Co się zmieni w serwisie YouTube?
Najważniejszą nowością jest funkcja pozwalająca ukryć rekomendacje wyświetlane pod koniec filmu. Przycisk do tymczasowego wyłączenia sugestii pojawi się w prawym górnym rogu ekranu. Działa to w prosty sposób – decyzja dotyczy tylko aktualnie oglądanego materiału i w każdej chwili można ją cofnąć. To rozwiązanie szczególnie docenią osoby, które traktują YouTube jako narzędzie pracy lub nauki. Przypadkowe kliknięcie w sugerowany film często prowadzi do godzinnego przeglądania treści niezwiązanych z pierwotnym celem. Nowa opcja daje szansę na zachowanie skupienia.

Druga zmiana dotyczy komputerowej wersji serwisu. YouTube rezygnuje z przycisku subskrypcji pojawiającego się po najechaniu kursorem na znak wodny twórcy. Decyzję uzasadniono istnieniem alternatywnego przycisku umieszczonego bezpośrednio pod odtwarzaczem. Ta modyfikacja wpisuje się w trend oczyszczania interfejsu z redundantnych elementów. Zamiast dublować funkcje w różnych miejscach, platforma stawia na bardziej logiczny układ. Czy to oznacza, że interfejs YouTube stanie się wreszcie intuicyjny? Zobaczymy.
Czytaj też: Apple vs. Unia Europejska. Czy restrykcyjne prawo zmienia iOS w Androida?
Google zapewnia, że zmiany nie powinny znacząco odbić się na statystykach twórców. Według wewnętrznych analiz, możliwość ukrywania ekranów końcowych może powodować spadek wydajności poniżej 1,5%. Dane te pochodzą z testów mobilnych przeprowadzonych między marcem a lipcem 2025 roku. Co ciekawe, jeszcze mniejsze konsekwencje ma usunięcie przycisku subskrypcji ze znaków wodnych – przewidywany spadek to zaledwie około 0,05%. Te szacunki oparto na analizie danych z 2 czerwca 2025 roku.
Warto podkreślić, że twórcy nadal mogą korzystać z ekranów końcowych i znaków wodnych. Zmiany dotyczą tylko sposobu interakcji widzów z tymi elementami, nie eliminują ich całkowicie.
Czytaj też: Google szykuje jedną z najważniejszych modernizacji swojego sklepu z aplikacjami od lat
Chociaż nowe funkcje to niewątpliwie krok w dobrą stronę, jednak nie łudźmy się – nie rozwiązują wszystkich problemów platformy. YouTube wciąż zmaga się z natłokiem reklam, coraz bardziej skomplikowanym interfejsem i algorytmem, który nie zawsze trafia w gusta użytkowników. Zmiany wydają się raczej kosmetyczne niż rewolucyjne. Pokazują jednak, że Google zaczyna słuchać głosu społeczności. Być może to początek większych transformacji, które rzeczywiście poprawią komfort korzystania z platformy. Na razie warto docenić nawet niewielkie kroki ku większej kontroli nad tym, co widzimy na ekranie.