Średniowieczny kryminał na zatłoczonej ulicy. Elita, Kościół i zbrodnia, która wstrząsnęła Londynem

Śmierć w Londynie, na jednej z najbardziej ruchliwych ulic i to w nie w nocy? Brzmi jak czyn, którego sprawca powinien błyskawicznie odczuć na sobie ciężar sprawiedliwości. Mimo to sprawa wcale nie była tak oczywista, jak mogłoby się wydawać, a kilkaset lat później naukowcom udało się ją wyjaśnić. 
Średniowieczny kryminał na zatłoczonej ulicy. Elita, Kościół i zbrodnia, która wstrząsnęła Londynem

Wszystko za sprawą działalności kryminologa Manuela Eisnera. Ten postawił sobie za cel realizację projektu znanego jako Medieval Murder Maps, w ramach którego zgłębia sekrety śmierci opisanych przez XIV-wiecznych koronerów. Jeden z takich przypadków dotyczył duchownego. Ksiądz John Forde został zabity w 1337 roku, a okoliczności towarzyszące tym wydarzeniom okazują się nawet bardziej szalone, niż ktokolwiek mógłby przypuszczać.

Czytaj też: Istnieją dowody na skrzyżowanie naszego przodka z tajemniczym gatunkiem. Mają 2 miliony lat

Mężczyzna nie był bowiem przypadkową ofiarą szaleńca, lecz celem wyznaczonym przez angielską arystokratkę. Ta najprawdopodobniej zleciła morderstwo, co mogło być motywowane chęcią zemsty. A wszystko to wydarzyło się na Westcheap, obecnie znanej jako Cheapside. Ta średniowieczna ulica tętniła życiem, choć zarazem stanowiła zaskakująco popularne miejsce w kontekście przestępczych działań – z morderstwami włącznie.

Ale to, co współcześnie uznalibyśmy za nadmierną wyobraźnię autora piszącego kryminał, w czasach średniowiecza stanowiło brutalną rzeczywistość. Eisner opowiada bowiem historię, w której kościół i elity państwowe prowadziły ze sobą swego rodzaju wojnę. Daleko było jej jednak do honorowego konfliktu: zamiast tego przywodził on na myśl mafijne potyczki, w których krew lała się naprawdę często.

Śledztwo dotyczące zabójstwa średniowiecznego księdza, którym był John Forde, zostało wznowione dzięki autorowi projektu Medieval Murder Maps

A wszystko to z różnego rodzaju przestępstwami w tle, od kradzieży i wymuszeń, aż po morderstwa. Nawet sama ofiara tego procederu, czyli John Forde, z pewnością nie nadawała się na księdza. Duchowny został bowiem zamordowany w związku z domniemanym romansem ze szlachcianką Elą Fitzpayne. Tak przynajmniej sugerował w swoim liście z 1332 roku arcybiskup Simon Mepham.

Kobieta w ramach kary za rozwiązłość miała wykonać szereg “rytuałów”, takich jak chodzenie boso wokół katedry w Salisbury. I to nie raz, lecz przez siedem lat, każdej jesieni. Tak dotkliwa w kontekście zachowania twarzy pokuta nie została wypełniona przez Fitzpayne. Kara spotkała natomiast człowieka, który najprawdopodobniej stał za wyjawieniem sekretu łączącego go z arystokratką.

Czytaj też: Prehistoryczne szczątki z Azji należą do linii genetycznej, która nie powinna istnieć

Co dokładnie się wydarzyło? 3 maja, gdy dzień chylił się ku końcowi, Forde przechadzał się ulicą w centrum Londynu. W pewnym momencie jego uwagę odwrócił inny ksiądz, a dogodny moment wykorzystało czterech napastników. Ci poderżnęli mężczyźnie gardło za pomocą sztyletu, a na koniec wielokrotnie dźgnęli swoją ofiarę na wysokości brzucha. Złapano tylko jednego za sprawców i to po pięciu latach od dokonanej zbrodni.

Reszta osób zaangażowanych w wydarzenia z 1337 roku nie doczekała się natomiast kary. Nie sposób nie dostrzec pewnych podobieństw do regionów świata, w których nawet w XXI wieku mają miejsce podobne zbrodnie. Morderstwa w biały dzień, motywowane chęcią zemsty czy też napędzane konfliktami o władzę, nie są niczym niezwykłym w Rosji czy krajach Afryki bądź Ameryki Południowej. W przypadku historii ze średniowiecznego Londynu w oczy rzuca się również inny fakt: duchowny, choć popełnił czyn nawet bardziej wątpliwy moralnie od swojej kochanki, to i tak nie spotkał się z ostracyzmem społecznym. Takowy dosięgnął natomiast kobiety, która najprawdopodobniej zaangażowała się w morderstwo mające na celu wykonanie zemsty na księdzu.