Jak poprawić pamięć? Nasz mózg bywa przekorny

Masz kłopoty z przypomnieniem sobie tego, co własnie usłyszałeś? Wszystko przez dobry humor. Pamięć zawodzi nas rzadziej, gdy jesteśmy zdenerwowani.

Pamięć robocza, czyli zdolność do magazynowania informacji, na przykład usłyszanych podczas wykładu, zmniejsza się, gdy mamy dobry nastrój. Do takich wniosków doszli psycholodzy, wpływając na stan ducha badanych studentów dwoma rodzajami filmów. Jeden był fragmentem komedii, a drugi instruktażem na temat układania paneli podłogowych. Po krótkim seansie widzowie obu filmów robili testy na pamięć. Studenci słuchali nagrania składającego się wyłącznie z kilkunastu liczb wymienianych w tempie czterech na sekundę. Na koniec mieli przypomnieć sobie we właściwej kolejności co najmniej sześć z nich. Zdecydowanie gorzej wypadli ci, którzy oglądali komedię.

Zamrażanie przed egzaminem

Podczas intensywnej nauki przydaje się też ponura muzyka. Jej skuteczność potwierdza amerykański psycholog dr Justin Storbeck z Queens College. Z pewnością każdy ma własne typy muzycznych smędziarzy, ale w warunkach eksperymentalnych świetnie sprawdził się utwór „Adagietto” Gustawa Mahlera. Przygnębiał wszystkich bez wyjątku, natomiast poprawę humoru gwarantowała „Eine Kleine Nacht Musik” Wolfganga Amadeusza Mozarta. Jak w każdym przyzwoitym eksperymencie i tu stworzono tzw. grupę kontrolną, składającą się z osób, które nie słuchały niczego. Dr Storbeck z góry bowiem założył, że cisza wprowadza w nastrój neutralny. Po słuchaniu ciszy lub muzyki uczestnicy doświadczenia wypełniali ankietę badającą ich stan emocjonalny. Po czym wszyscy mieli przypomnieć sobie słowa z prezentowanej wcześniej listy i wymienić je w odpowiednim porządku. Słuchacze Mahlera wypadali w testach zdecydowanie lepiej niż słuchacze Mozarta i ci, którzy mieli okazję posiedzieć w ciszy.

Osoby zdesperowane mogą sięgać po środki drastyczne, czyli na przykład lodowatą wodę. Kiedyś ucząc się do egzaminu z jakiegoś nudnego przedmiotu, broniłam się przed zaśnięciem, mocząc nogi w misce z zimną wodą. Zupełnie nieświadoma, że aplikuję sobie nie tylko otrzeźwiacz, ale i naturalny dopalacz dla pamięci. Dopalacz bardzo skuteczny – tak przynajmniej twierdzą psycholodzy z Universität Trier w Niemczech, którzy doszli do tego wniosku, badając blisko sto osób. Połowa uczestników eksperymentu prowadzonego przez niemieckich badaczy moczyła przedramię w zimnej wodzie, a druga połowa – w ciepłej. Lodowata kąpiel sprawiała, że tętno i ciśnienie krwi podnosiły się u wszystkich, a u blisko 60 proc. zwiększał się nawet poziom kortyzolu – hormonu stresu.

W dziesięć minut po osuszeniu ręki wszystkim studentom przedstawiono zestaw słów o różnym zabarwieniu emocjonalnym. Mieli je sobie przypomnieć po godzinie, a następnie po upływie doby. Ich wyniki potwierdziły ogólną zasadę, że pozytywne i negatywne treści (w tym przypadku słowa) głębiej zapadają w pamięć niż obojętne, ale osoby, które poddały się działaniu niskiej temperatury, lepiej zapamiętywały także słowa neutralne. Czytelnikom, którzy pod wpływem tego artykułu zechcą zaryzykować zdrowie, niestety nie potrafię poradzić, czy do miski z lodowatą wodą wskakiwać przed nauką, czy wkrótce po niej. W tej kwestii naukowcy mają rozbieżne zdania.

Antykoncepcja hormonalna zmienia sposób, w jaki kobiety zapamiętują zdarzenia

Sposób na cementowanie pamięci

Za tymi pozornie mało poważnymi doświadczeniami stoi bardzo poważna teoria. „Wielokrotnie dowiedziono, że jeśli dodamy do porcji informacji emocjonalny kontekst, to szybciej i na dłużej ją zapamiętujemy, a później skuteczniej sobie taki materiał przypominamy.

 

Eksperymentalnie dowodzimy tego, co intuicyjnie wiemy z doświadczeń całego życia” – mówi prof. Ray Dolan, neurobiolog i ekspert od nastrojów z University College w Londynie. Emocje jak mało co cementują wspomnienia. Szczególnie mocno te przykre. Mimo upływu czasu, słysząc piosenkę, której słuchaliśmy po rozstaniu, odczuwamy dojmujący smutek. Także szczegóły wypadku samochodowego pamiętamy przez długie lata, wspominamy je jak na zwolnionym filmie. Ktoś, kto jadąc nocą, wpadł na przydrożne drzewo, na widok kory rozświetlonej błyskiem reflektorów może czuć paniczny lęk przez długie lata. Darwin uważał, że emocje, podobnie jak wyrostek robaczkowy, są ewolucyjnym przeżytkiem. W miarę postępu ludzkości miały stawać się coraz mniej ważne i w końcu całkiem zaginąć. Albo Darwin się mylił, albo nadal jesteśmy na bardzo wczesnym etapie rozwoju.

Aby szybciej i na dłużej zapamiętać jakąś informacje, warto do niej dodać emocjonalny kontekst

Ośrodek zarządzający emocjami, czyli ciało migdałowate, leży głęboko w mózgu, w jego pierwotnej części. Nad nią nadbudowana jest część odpowiedzialna za to, co nazywamy intelektem. Jednak stara „emocjonalna” część zaskakująco często przejmuje dominację i rządzi niemal każdą sferą naszego życia. Z codziennego doświadczenia wiemy, że nie pamiętamy wszystkiego z przeszłości. Znaczenie doświadczeniom nadają właśnie emocje.

„Dlatego to, co oprawione w emocje, pamiętamy, a to, co jest neutralne, przepada w zapomnieniu. Nie jest to oczywiście nasz świadomy wybór, ale intuicyjny. Warto pamiętać ważne rzeczy z przeszłości, bo mogą być także ważne w przyszłości” – mówi prof. Dolan. I dlatego też lepiej zapamiętujemy informacje pod wpływem strachu, niepokoju, gniewu, czyli pod wpływem hormonów stresu. Te hormony można zresztą podać nawet w formie zastrzyku, bo równie silnie jak naturalnie wydzielona w stresie działa na pamięć porcja adrenaliny podana w miłym, spokojnym otoczeniu. „W kategoriach ewolucji emocje mają pomagać w przetrwaniu. Wbrew biblijnemu przekazowi gniew i agresja nie wtargnęły nagle do rajskiej krainy, zakłócając szczęście i harmonię. Wykształciły się jako pierwsze, bo były bardziej przydatne niż emocje pozytywne w walce o różne dobra” – wyjaśnia prof. Ray Dolan.

Umiarkowany stres nie tylko wyostrza zmysły, ale także wzmacnia pamięć

Emocjonalny termometr

Konsekwencją przeżywania strachu jest także wyostrzenie zmysłów – wzroku, dotyku, powonienia. Emocje ustalają zakres działania naszego systemu sensorycznego i sposób podejmowania decyzji. Fala hormonów stresu wywołana przez thriller sprawia, że mamy na krótko wyostrzoną uwagę. Prof. Patrik Vuilleumier z University of Geneva na niedawnej konferencji na tematneurobiologii emocji w Stresa we Włoszech mówił, że większość ludzi po wyjściu z kina po trzymającym w napięciu filmie zauważa w otoczeniu znacznie więcej szczegółów niż zwykle (tak jak w realnej przerażającej sytuacji). Co nie oznacza jednak, że nadmiar negatywnych emocji jest dobry dla pamięci.

Ten, kto miał „czarną dziurę” w głowie podczas egzaminu czy publicznego wystąpienia, nie będąc w stanie przypomnieć sobie najprostszych faktów, doświadczył działania skrajnie silnych emocji. Ostry stres niszczy struktury w mózgu odpowiadające za pamięć roboczą. Podobne spustoszenie robi stres długotrwały. Badania mózgu ujawniają, dlaczego każdy świadek tragicznego wypadku pamięta je nieco inaczej. Silne przeżycie sprawia, że mózg zaniedbuje detale. Skoro skupiamy się na tym, co emocjonalne, informacja neutralna ma mniejsze szanse na zakodowanie, a nawet jeśli zostanie zapisana, to „na tyle płytko”, że nie przejdzie do pamięci długoterminowej. Jeśli jednak poziom stresu nie przekroczył granicy niebezpiecznej dla pamięci, wtedy doświadczamy jego pozytywnego wpływu, wyostrzającego pamięć.

 

Płeć wspomnień

Pewnie każdy co najmniej raz w życiu mocno się zdziwił, gdy okazało się, że jego partner płci przeciwnej z tego samego poruszającego zdarzenia zapamiętał coś zupełnie innego niż on. Okazuje się, że zwłaszcza pod wpływem stresu kobiety skupiają się na większej liczbie szczegółów, podczas gdy mężczyźni znacznie częściej zapamiętują tylko główną informację w całej sytuacji. Za źródło tych różnic uznaje się hormony płciowe i ich interakcje z hormonami stresu.

Co ciekawe, antykoncepcja hormonalna tę odmienność wyrównuje. Pigułka, utrzymując niski poziom estrogenów i progesteronu, sprawia, że kobieta zapamiętuje po męsku. Dowiedziono tego w laboratorium Larry’ego Cahilla z University of California, który od dziesięciu lat bada kobiecy i męski sposób uczenia się i zapamiętywania. Z przeprowadzonych tam badań wynika też, że kobiety stosujące antykoncepcję hormonalną stają się mniej podatne na działanie kortyzolu i słabiej reagują na stresujące bodźce (fizyczne i psychiczne). Ponadto poprawia się ich pamięć werbalna. Uczestniczkom doświadczenia, które albo naturalnie owulowały, albo zażywały tabletki antykoncepcyjne, pokazywano zdjęcia matki, jej dziecka i wypadku samochodowego. Równocześnie słyszały nagraną opowieść o tym, że chłopiec wpadł pod samochód i został poważnie ranny. W tydzień później kobiety z obu grup przechodziły test zapamiętanych informacji.

Te, które zażywały pigułkę od co najmniej miesiąca, wyraźniej pamiętały główne etapy zdarzenia: nastąpił wypadek, dziecko zostało odwiezione do szpitala, lekarzom udało się uratować mu życie. Natomiast panie niestosujące antykoncepcji hormonalnej pamiętały więcej szczegółów, na przykład to, że hydrant znajdował się tuż przy samochodzie, a przechodzień miał czerwony kapelusz. Czy to oznacza, że pamięć zmodyfikowana przez antykoncepcję hormonalną jest lepsza? Niekoniecznie! Te zmiany są jednymi z wielu modyfikacji kobiecego funkcjonowania, które dyktuje pigułka. Z pewnością jednak odkrycie prof. Cahilla narzuca wniosek, że co dwie pamięci, to nie jedna. Policjanci prowadzący śledztwo najwięcej skorzystają, pytając o szczegóły przestępstwa i mężczyzn, i kobiety.