Życie z HIV to już nie wyrok. Nowoczesne terapie pomagają przełamać stygmatyzację

Pomimo wysiłków w zakresie zwalczania i rozwoju leczenia, ludzki wirus niedoboru odporności (HIV) wciąż pozostaje problemem medycznym. Warto jednak wiedzieć, jak wiele się w tej sprawie zmieniło od czasu wyizolowania wirusa w 1983 r.
Życie z HIV to już nie wyrok. Nowoczesne terapie pomagają przełamać stygmatyzację

Wirus HIV należy do retrowirusów i podrodziny lentiwirusów, czyli takich, które wywołują objawy chorobowe po długim okresie utajenia. Aby móc się replikować wirus HIV atakuje ludzkie limfocyty T CD4  i wykorzystuje je do rozprzestrzeniania się w organizmie. Z czasem cząsteczki wirusa HIV niszczą komórki T CD4, zmniejszając zdolność organizmu do zwalczania patogenów. W przypadku, gdy ta inwazja nie zostanie powstrzymana, dochodzi do najbardziej zaawansowanego stadium HIV, czyli zespołu nabytego niedoboru odporności (AIDS).  Kryterium rozpoznawczym AIDS jest wystąpienie u osoby zakażonej tzw. chorób oportunistycznych. Niski poziom limfocytów T CD4 sprawia, że choruje ona na choroby, które u osób z prawidłową funkcją układu immunologicznego przebiegają łagodnie lub w ogóle nie występują. Nieleczone zakażenie HIV i narastający niedobór odporności prowadzi w ciągu kilku lat do śmierci.

Chociaż od pierwszego wyizolowania i zidentyfikowania wirusa HIV przez Instytut Pasteura we Francji w 1983 r. minęło prawie 40 lat, nie wynaleziono dotąd na niego lekarstwa umożliwiającego całkowite wyleczenie. Opracowano jednak na tyle skuteczne terapie – i nadal są one udoskonalane –  że u znaczącej większości osób z HIV można zapobiec rozwinięciu się AIDS. Dobrze dobrane leczenie pozwala choremu na dożycie w dobrej kondycji wieku, jakim mógłby się cieszyć, nie będąc nosicielem wirusa.

Leczenie HIV przeszło długą drogę od czasu wprowadzenia w 1987 r. pierwszej terapii przeciwretrowirusowej zydowudyną. Od tego czasu dopuszczono do sprzedaży wiele innych grup leków o różnych mechanizmach działania. Leki NRTI i NNRTI¹ hamują replikację wirusa HIV, zapobiegając przekształcaniu jego RNA w DNA, inhibitory proteazy (PI) zmniejszają poziom wirusa HIV we krwi, utrudniając tworzenie białek nowych cząsteczek wirusa. Leki INI zapobiegają wbudowaniu materiału genetycznego wirusa w DNA zakażonej komórki, co jest strategicznym momentem w cyklu replikacji wirusa.

Te i kolejne badane leki mają jeden cel: powstrzymanie replikacji wirusa HIV, także przez utrudnianie przyłączania wirusa do limfocytów (przez blokowanie białka gp-120 wirusa) i wnikania do komórki lub uszkadzanie jego otoczki w innych bardziej złożonych mechanizmach.

O ile więc nie dysponujemy wciąż lekiem całkowicie eliminującym z organizmu wirus HIV, o tyle medycyna i farmakologia poczyniły tak ogromne postępy, że można sprowadzić jego liczebność z poziomu milionów kopii w mililitrze do poziomu niewykrywalnego (poniżej 50 kopii/ml), dzięki czemu nie jest on przenoszony na inne osoby, a osoba będąca nosicielem HIV przestaje być zakaźna. To ogromny postęp, jeżeli chodzi o komfort i życie codzienne osób z HIV, a także ich odbiór społeczny. 

Strach, jaki HIV i AIDS budził jeszcze w latach 90., mimo tak wielkich postępów w leczeniu, ustępuje niestety nieproporcjonalnie wolniej od rzeczywistego zagrożenia. Ma to wiele konsekwencji z jednej strony, jeśli chodzi o życie chorych, z drugiej wykrywalność wirusa. Ponieważ choroba w dalszym ciągu pozostaje tematem tabu, osoby żyjące z HIV spotykają się z uprzedzeniami i społecznym wykluczeniem. Prowadzone na całym świecie badania sytuacji osób żyjących z infekcją HIV Positive Perspectives wykazało, że 35 proc. pacjentów ukrywa swoje leki przeciw HIV, a 46 proc. obawia się, że ktoś dowie się o ich chorobie. Często nie przyznają się do niej nawet najbliższej rodzinie i lekarzom.

Wraz z rozwojem terapii, zmieniają się również oczekiwania i potrzeby pacjentów. Jako że leki są coraz bardziej skuteczne i dobrze tolerowane, chorzy nie chcą żyć z bezustannie towarzyszącą im myślą o HIV. W przypadku konieczności rygorystycznego przyjmowania codziennie wielu, nawet kilkunastu tabletek było to niemożliwe. Przez długi czas standardem leczenia był bowiem schemat 4-lekowy lub 3-lekowy, który dopiero dzięki innowacyjnym substancjom ograniczony został w ostatnich latach do 2-lekowego. To jednak wciąż za mało. Respondenci Positive Perspectives skarżą się na stres związany z przyjmowaniem tabletek (33 proc.) i na to, że nie są z tego powodu w stanie uwolnić się od bezustannego myślenia o chorobie (58 proc.). 

Wygląda jednak na to, że w procesie leczenia HIV czeka nas prawdziwa rewolucja. Wiąże się ona z pierwszym dwulekowym schematem długodziałającym. Składa się on z kabotegrawiru (ViiV) i rylpiwiryny (Janssen) podawanych domięśniowo raz w miesiącu, lub ostatnio raz na dwa miesiące z zachowaniem pełnej skuteczności. Schemat dopuszczono do leczenia po raz pierwszy w 2020 r. w Kanadzie, a następnie w Europie i USA. Oznacza to w optymalnej sytuacji zaledwie 6 wizyt w przychodni w roku w celu poddania się iniekcji, zamiast przyjmowania tabletek przez wszystkie 365 dni w roku.

Walka z HIV to nie tylko tabletki lub zastrzyki. To także podnoszenie świadomości społecznej na jej temat, promowanie wykonywania testów diagnostycznych oraz przyjmowania leków zapobiegawczych znanych jako PrEP (profilaktyka przedekspozycyjna). Dr Aneta Cybula z Kliniki Chorób Zakaźnych, Tropikalnych i Hepatologii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, zaangażowana w mediach w propagowanie wiedzy na temat wczesnego wykrywania i leczenia HIV, podkreśla, że w Polsce, choć świadomość HIV jest dość wysoka, to wiedza ta nie przekłada się na praktykę. Z badań pilotażowych, np. w szkołach, wynika, że młodzi ludzie wprawdzie wiedzą, jak dochodzi do zakażenia HIV, nie stosują środków ostrożności ani zabezpieczeń (np. prezerwatyw), i w konsekwencji ulegają zakażeniu. Zanika bowiem ogólne poczucie, że choroba ta jest wciąż obecna i stanowi realne zagrożenie. Jest też lekceważona na wczesnym etapie, gdy nie daje jeszcze wyraźnych objawów. Z tego powodu spośród osób, które uzyskały pozytywny wynik testu na HIV w punktach anonimowego testowania, aż 40 proc. nie zgłosi się na leczenie i lekceważy chorobę – alarmuje dr Cybula. 

¹NRTI – nukleotydowe inhibitory odwrotnej transkryptazy, NNRTI – nienukleozydowe inhibitory odwrotnej transkryptazy, INI – inhibitory integrazy DNA