Najlepsi przyjaciele kobiet

Niespełna 19-karatowy diament Pink Legacy sprzedano przed dwoma laty na aukcji w Genewie za 50 milionów dolarów. Łatwo obliczyć, że jeden karat, czyli 0,2 grama, kosztował 2,6 miliona dolarów. Gdyby kamień ważył kilogram, byłby wart 13 miliardów!

Liczby, za których pomocą opisuje się diamenty, są albo bardzo wielkie, albo bardzo małe. Najmłodsze z tych najszlachetniejszych kamieni mają około miliarda lat, najstarsze – ponad 3 miliardy. By je wydobyć, 50 tysięcy górników wydrążyło największą dziurę w ziemi, jaką kiedykolwiek wykopano za pomocą kilofów i łopat. Była to odkrywkowa kopalnia w południowoafrykańskim Kimberley, której szyb miał 240 metrów głębokości i 463 metry szerokości. W ciągu 40 lat wydobyto z niego 13 600 000 karatów; średnio w jednej tonie skał znajdowano pół karata diamentów.

Z GŁĘBI ZIEMI

Diamenty krystalizują się w temperaturze 900–1300 stopni Celsjusza i pod ciśnieniem 4,5–6 milionów paskali. Takie warunki panują około 150–200 kilometrów  pod powierzchnią ziemi. Stamtąd w wyniku ruchów tektonicznych i wznoszenia się magmy wędrują do górnej warstwy skorupy ziemskiej. Pionowe korytarze, którymi się przemieszczają, przypominają kominy wulkaniczne. Wypełnia je rzadko spotykana skała, którą od miasteczka Kimberley – miejsca, gdzie po raz pierwszy w 1871 roku odkryto złoże pierwotne – nazwano kimberlitem. Złoża wtórne zostały naniesione przez rzeki, morza i lodowce. „Przesuwały” one wietrzejące skały i wypłukiwały diamenty.

Kamienie te znano już w starożytności, ale nie ceniono tak jak obecnie. Są bowiem najtwardszym minerałem na naszej planecie i musiało upłynąć wiele stuleci, nim opanowano technikę ich szlifowania. Wynalazek przypisuje się belgijskiemu jubilerowi Lodewijckowi van Brecken, który ok. 1456 roku wpadł na dość oczywisty pomysł cięcia i szlifowania diamentu innym diamentem. Rozwiązanie tylko pozornie było proste. Diament jest bowiem bardzo twardy, ale jednocześnie kruchy. Jeden nierozważny ruch może sprawić, że kryształ rozpadnie się na kawałki. Dlatego starożytni złotnicy woleli nie ryzykować i kamieni używali  głównie do grawerowania w metalu, szkle i kościach. Noszono je także jako amulety.

Grecy i Rzymianie nazywali ten minerał adamas, czyli niezniszczalny, niezmienny. Za pośrednictwem łaciny słowo to trafiło do większości języków europejskich jako określenie diamentu. 

OD GRAFITU DO DIAMENTU 
Rzeczywiście diament wydawał się odporny na wszystko – ogień, kwasy, inne substancje używane przez alchemików. Jednak dzisiaj wiemy, że nie była to do końca prawda. W pewnych określonych warunkach diament może się bowiem spalić. Potrzeba do tego czystego tlenu oraz ogromnych temperatur – przekraczających 800 st. C. Diament jest czystym węglem, więc silnie podgrzany wejdzie w reakcję z tlenem i zamieni się w dwutlenek węgla.

Jednym z naukowców, którzy byli na tyle śmiali, by to sprawdzić, był francuski chemik Antoine Lavoisier. Eksperymenty ze spalaniem diamentów pomogły mu wykazać, że bez tlenu nie ma ognia.

Diamenty mają strukturę krystaliczną – są uporządkowaną siatką atomów ułożonych z matematyczną precyzją. To właśnie ona powoduje, że potrzeba wyjątkowo wysokich temperatur, by przerwać łączące je wiązania chemiczne. Natura potrafi jednak zaskakiwać. Wystarczy inne rozmieszczenie atomów i siła, która je wiąże, by ten sam minerał stał się kruchą, czarną, łatwo ścierającą się skałą – grafitem.

Grafit przydawał się do rysowania i pisania, jednak prawdziwe pożądanie wzbudzały diamenty. Do XVIII w. jedynym ich dostawcą były Indie. Wydobycie zmonopolizowali lokalni władcy – maharadżowie. Kamienie szlachetne stały się głównym źródłem ich bajecznych fortun.

W 1725 r. odkryto duże złoża w Brazylii, której pozycję największego producenta odebrała pod koniec XIX w. Południowa Afryka. Zaczęto wówczas poszukiwać innych kominów kimberlitowych i znaleziono je w wielu krajach afrykańskich (Botswana, Namibia, Tanzania, Kongo). Po II wojnie światowej odkryto duże złoża diamentów na Syberii, zwłaszcza w Jakucji; w latach 70. w Australii. Według szacunkowych danych rocznie na świecie wydobywa się 120–150 milionów karatów, czyli 26–30 ton diamentów. Z tej góry kamieni wartości 8–9 miliardów dolarów do celów jubilerskich nadaje się połowa (jednak wartościowo stanowi to 95 proc. wszystkich diamentów). Reszta jest zbyt zanieczyszczona i trafia do przemysłu. Diamentowe wiertła przebiją się przez każdy materiał, diamentowymi nożami można dokonywać cięć i obróbki z dokładnością do mikrometra – tysięcznej części milimetra. Zastosowań jest mnóstwo, ale to nie o diamentach przemysłowych Marilyn Monroe śpiewała, że są najlepszymi przyjaciółmi kobiety. 

Joanna Kałek, ekspert ds. jakości kamieni szlachetnych marki APART, zapewnia:

„W  sklepach APART sprzedawane są wyłącznie kamienie naturalne. Diamenty w naszej biżuterii pochodzą – zgodnie z wymogami ONZ – wyłącznie z obszarów wolnych od konfliktów zbrojnych. W przypadku większości kamieni dokładne miejsce ich wydobycia na kolejnych etapach sortowania zostaje zatracone. Zachowanie miejsca pochodzenia jest rzadko stosowane”.