Reklama na LinkedInie jest droga? Artur Jabłoński: „To kwestia perspektywy”

Wiele firm, planując budżet na promocję w mediach społecznościowych, poprzestaje na Facebooku. Środowisko reklamowe LinkedIn skrzętnie omijają jednak szerokim łukiem. Jak i dlaczego warto to zmienić? O tym rozmawiamy z Arturem Jabłońskim – autorem książki „Skuteczna reklama na LinkedInie” wydawnictwa Helion.

Wirtualne CV i drogie reklamy – tak wiele osób postrzega LinkedIna. Jak się okazuje jednak, portal ten ma wiele do zaoferowania. Jego główną zaletą jest możliwość bardzo precyzyjnego targetowania reklam, co może przełożyć się na  dużą ich skuteczność w pozyskiwaniu klientów. 

Jednak świadomość istnienia pewnych narzędzi, to dopiero połowa sukcesu. Trzeba jeszcze umieć z nich korzystać. 

„Skuteczna reklama na LinkedInie” to 175 stron, na których autor prezentuje nie tylko narzędzia i możliwości portalu. Krok po kroku oprowadza czytelnika po zakamarkach LinkedIna, dzieląc się wiedzą nabytą podczas tworzenia, optymalizowania i analizowania kampanii, które tworzył dla swoich klientów. 

Artur Jabłoński to bowiem człowiek-orkiestra. Zarządza agencją reklamową digitalk.pl, tworzy artykuły, podcasty, pisze książki dotyczące marketingu. „Skuteczna reklama na LinkedInie” to najnowsza i zarazem czwarta pozycja jego autorstwa.

„Skuteczna reklama na LinkedInie” to pierwsza w Polsce książka, która w sposób szczegółowy omawia system reklamowy tego medium. Mimo, że przecież firmy korzystają z LinkedIna od dobrych kilku lat. Jak myślisz, skąd ta dotychczasowa „informacyjna przepaść”?

Przyczyna jest prosta. Firmy najczęściej próbują działać na Linkedinie organicznie, czyli prowadząc własną stronę firmową oraz angażując do tego swoją kadrę. Zasięgi bezpłatne na LinkedInie wciąż są zaskakująco wysokie jak na portal tej rangi. Posty długo utrzymują się „na fali”. Wyświetlają się nawet wiele dni po publikacji.

Kampanie płatne do tej pory zarezerwowane były dla wąskiego grona specjalistów i ewentualnie firm mocniej eksplorujących rynki zagraniczne. Po części z uwagi na koszty, po części z uwagi na poziom skomplikowania samego panelu reklamowego.

Mam nadzieję, że moja książka pomoże to zmienić!

Treść książki kierujesz do osób, które dopiero rozważają stworzenie pierwszych kampanii reklamowych na LinkedInie lub tych, które już próbowały to robić, ale nie osiągnęły dotychczas zadowalających efektów. Jednak w moim poczuciu na tę lekturę nie są w pełni gotowe osoby, które stawiają absolutnie pierwsze kroki w marketingu internetowym. Remarketing, konwersja, lejki sprzedażowe – to terminy, które nie dla każdego mogą być oczywiste i w pełni zrozumiałe. Od czego powinni zacząć marketingowi debiutanci? 

Ciężkie pytanie – to materiał na dwa poziomy studiów (śmiech)! Odkładając żarty na bok, poszukałbym przede wszystkim publikacji z następujących dziedzin.

Po pierwsze, jak dobrze konstruować przekaz marketingowy. Copywriting, tworzenie perswazyjnej komunikacji, prawidła psychologiczne. Tu pomocne mogą się okazać książki Cialdiniego i Daniela Kahnemanna. Jakby nie było, w każdym kanale na koniec musimy przekonać użytkownika do skorzystania z oferty. Reszta to narzędzia. Odpowiednia komunikacja oferty jest więc kluczem. Przyda się tak w marketingu, jak i w sprzedaży – zbijanie obiekcji, czy używanie języka korzyści w obu działa podobnie. 

Potem poszukałbym czegoś, co pozwala patrzeć na marketing przekrojowo i systemowo, właśnie publikacji o lejkach marketingowych.

Z mojej perspektywy więc to właśnie 3 dziedziny – analityka, budowanie lejków marketingowo-sprzedażowych i efektywna komunikacja to kluczowe obszary do zagospodarowania.

Przyznajesz na łamach książki, że wciąż wiele marek z oporami przekonuje się do tego, aby włączyć do swojej strategii marketingowej działania reklamowe na LinkedInie. Dlaczego tak się dzieje? Z jakimi wątpliwościami spotykasz się najczęściej?

Jest kilka najczęściej przewijających się obiekcji. Po pierwsze, że nie ma tam życia i że Linkedin to „wirtualne CV”. To już dawno nieprawda, portal ma miliony aktywnych użytkowników korzystających z niego regularnie, również w Polsce.

Po drugie, że jest to kanał zdecydowanie za drogi na prowadzenie tam działań płatnych. 

Właśnie! Najczęściej słyszymy, że LinkedIn jest za drogi. Ty jednak nie do końca się z tym stwierdzeniem zgadzasz. Jak to naprawdę jest?

To kwestia perspektywy. Obiektywnie rzecz biorąc, Linkedin jest drogi. Jedno kliknięcie w reklamę potrafi kosztować kilka, kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt złotych przy kampaniach na rynki zagraniczne.

Należy na to jednak spojrzeć z innego punktu: Linkedin jako jedyne medium reklamowe pozwala z taką precyzją docierać do osób decyzyjnych, kadry zarządzającej w firmach i organizacjach. To właśnie na Linkedinie możemy zawęzić przekaz do konkretnych osób w konkretnych firmach. Żaden inny portal nie pozwala na to z równą dokładnością. Czy nie lepiej zapłacić więc drożej za dokładność, niż pozyskać na swoją stronę internetową dużo taniego ruchu, ale takiego, z którego nie pozyskamy klientów?

Swoją drogą na Linkedinie nie każdy typ kampanii jest drogi, ale to już temat na inną okazję. Rozwijam go właśnie w książce!

Czym LinkedIn wyprzedza inne media społecznościowe, patrząc z perspektywy przedstawiciela danej marki?

Przede wszystkim grupą docelową. Szukasz ludzi biznesu? Linkedin to miejsce dla Ciebie.

Po drugie, precyzją dotarcia do grupy docelowej narzędziami płatnymi. Chcesz przeprowadzić kampanię kierowaną do dyrektorów HR z co najmniej 4-letnim doświadczeniem na stanowisku pracujących w firmach i zatrudniających powyżej 50 pracowników na 3 rynkach? Proszę bardzo, na Linkedinie – i tylko tu – jest to możliwe. 

Zapewne śledzisz posty i reklamy, tworzone i publikowane przez inne firmy. Jakie błędy obserwujesz najczęściej?

Najczęstszym błędem, który obserwuję jest traktowanie Linkedina jako miejsca, z którym nie wiadomo za bardzo co zrobić, ale wypada mieć, więc publikuje się tam dokładnie te same treści, co np. na Facebooku.

To samo w sobie nie jest złe – część treści publikowanych przez firmy B2B będzie pasowała do obu tych portali, bo grupa docelowa jest podobna. Powstaje jednak pytanie, dlaczego ktoś miałby śledzić nas w kolejnym kanale – na Linkedinie właśnie – skoro serwujemy mu po prostu to samo, co gdzie indziej?

Wchodząc w każdy nowy kanał należy odpowiedzieć sobie na pytanie: jaki nowy rodzaj treści będę tu publikować oprócz tych, które moi odbiorcy już znają z innych platform, na których jestem obecny. Jak inaczej przekonać ich do śledzenia Cię w nowym miejscu?

„Skuteczna reklama na LinkedInie” to już kolejna książka Twojego autorstwa. Wcześniejsze pozycje zostały doskonale przyjęte przez czytelników. Twój podręcznik o copywritingu („Jak pisać, żeby chcieli czytać i kupować)” od 4 lat jest na liście topowych książek marketingowych! W międzyczasie zarządzasz swoją agencją digitalk.pl, organizujesz szkolenia, prowadzisz podcasty. Ja się pytam – jak Ty to robisz? W jaki sposób udaje Ci się to wszystko połączyć i, co ważne, znaleźć na to czas?

Prawda, ładnie to brzmi (śmiech)! Prawda jest taka, że to wszystko jest możliwe, ponieważ mam wokół siebie ludzi, którym mogę zaufać. Zaczynając od Żony, która mocno mnie wspiera, a na fantastycznie zarządzanym przez mój zespół managerek (i jednego managera, rodzynka!) i poukładanym wewnętrznie zespole w agencji kończąc.  

Dzięki temu mogłem przeorganizować swoją pracę w ciągu tygodnia na dni tematyczne. Na przykład cały poniedziałek poświęcam na spotkania z liderami działów, projekty wewnętrzne i sprawy zarządcze. Wtorek na pracę i rozmowy 1 na 1 z poszczególnymi menadżerami zespołów oraz tworzenie treści – na przykład nagrania podcastów. Środy to przeważnie dni poświęcone na szkolenia, czasami również i czwartki. Piątki – sprawy bieżące. Blokuję sobie czas w kalendarzu i nastawiam się na powtarzalny rytm, tydzień po tygodniu. To pomaga. 

Czego możemy się spodziewać po Tobie w najbliższej przyszłości?

Jedno jest pewne – na pewno kolejnych książek (śmiech)! Uwielbiam dzielić się wiedzą i lubię robić to w zwartej formie publikacji. Muszę chyba jednak trochę odpocząć, ponieważ „Skuteczna reklama na Linkedinie” to mój 4 tytuł w ciągu 4 lat. Czas na przerwę.