
Dramatyczne dane z Demokratycznej Republiki Konga
Badacze z Katolickiego Uniwersytetu w Leuven we współpracy z kongijskimi uczelniami przeprowadzili szczegółową analizę wykorzystującą zdjęcia satelitarne do zmapowania 2922 wąwozów w 26 miastach. Łączna długość tych erozyjnych formacji sięga 739 kilometrów, co pokazuje, że mamy do czynienia z systemowym problemem, a nie jedynie lokalnymi incydentami. Stolica kraju, Kinszasa, zmaga się z 868 oddzielnymi szczelinami. Co szczególnie niepokojące, prawie wszystkie (98%) łączą się z siecią drogową, co sugeruje wyraźny związek między rozwojem infrastruktury a powstawaniem wąwozów. Tylko 46 z nich istniało przed latami 50. XX wieku, co wskazuje na wyraźną korelację z procesem urbanizacji.
Nasze badanie po raz pierwszy wykazuje, że te wąwozy nie są tylko odosobnionymi incydentami. Są one problemem strukturalnym i szybko rosnącym – opisuje Matthias Vanmaercke, badacz z KU Leuven
Liczby dotyczące przesiedleń robią wrażenie, ponieważ około 118 600 osób straciło dach nad głową w latach 2004-2023 z powodu rozszerzających się wąwozów. Najbardziej alarmujący jest jednak trend wzrostowy. Przed 2020 rokiem rocznie przesiedlano średnio 4650 osób, podczas gdy po tym okresie liczba ta wzrosła do około 12 200 osób rocznie. Poszerzanie się ścian wąwozów odpowiada za ponad 65% wszystkich przypadków utraty mieszkań. Ten mechanizm szczególnie dotyka gęsto zaludnione obszary, gdzie na każdy hektar przypada średnio 131 osób zmuszonych do opuszczenia swoich domów.
Czynniki sprzyjające powstawaniu szczelin
Eksperci wskazują na kilka kluczowych przyczyn tego zjawiska. Niekontrolowana urbanizacja prowadzi do zabudowy obszarów niestabilnych geologicznie. Brak odpowiedniego drenażu ulic sprawia, że wody opadowe niszczą podłoże zamiast być bezpiecznie odprowadzane. Usuwanie naturalnej roślinności, która stabilizuje grunt, oraz coraz intensywniejsze opady związane ze zmianami klimatu tworzą mieszankę wybuchową. Aktualna skala zagrożenia jest porażająca. W 2023 roku 2,7 miliona ludzi mieszkało w odległości mniejszej niż 100 metrów od aktywnego wąwozu. Kolejne 3,2 miliona żyje na obszarach, w których szczeliny mogą się rozszerzyć w najbliższej przyszłości. Prognozy nie napawają optymizmem: szacuje się, że nawet 28% populacji zamieszkującej strefy potencjalnej ekspansji może stracić domy w ciągu następnej dekady. To setki tysięcy ludzi tylko w jednym kraju zmuszonych do nagłej zmiany miejsca zamieszkania.
Koszty walki z tym zjawiskiem są astronomiczne. Zabezpieczenie pojedynczego wąwozu może pochłonąć ponad milion dolarów, co sprawia, iż działania prewencyjne wydają się znacznie bardziej opłacalne niż późniejsze naprawy. Problem będzie się nasilał wraz z przewidywanym rozwojem demograficznym Afryki. Szacuje się, że do 2050 roku populacja miejska potroi się, a intensywność opadów wzrośnie o 10-15% w nadchodzących dekadach.
Czytaj też: Tak brzmi Ziemia, gdy odwraca swoje pole magnetyczne
Problem pozostaje niezauważony, a miasta nadal rozwijają się na obszarach podatnych na erozję. Chcemy również, aby te wąwozy erozyjne zostały uwzględnione w międzynarodowych planach redukcji ryzyka katastrof – zauważa Vanmaercke
Wąwozy miejskie stają się jednym z najpoważniejszych wyzwań dla rozwijających się afrykańskich metropolii. Choć rozwiązania techniczne istnieją, ich wdrożenie wymaga znaczących inwestycji i przede wszystkim – świadomości problemu. Bez odpowiedniego planowania przestrzennego, systemów drenażowych i stabilizacji gruntów, miliony mieszkańców pozostaną narażone na utratę domów i konieczność nagłych przesiedleń. Wydaje się, iż kluczowe będzie uwzględnienie tego zjawiska w międzynarodowych programach redukcji ryzyka katastrof. Inaczej afrykańskie miasta mogą płacić coraz wyższą cenę za rozwój, który nie uwzględnia lokalnych uwarunkowań geologicznych i klimatycznych.