Arktyka metanową bombą

Międzynarodowy zespół naukowców bije na alarm: Wzrastająca temperatura wody i topniejące morskie dno w Oceanie Arktycznym powoduje uwalnianie się do atmosfery olbrzymich ilości metanu. Co roku na obszarach arktycznych na północ od Syberii uwalniane jest około 7,7 mln ton tego szkodliwego gazu cieplarnianego, co odpowiada dotychczasowemu łącznemu bilansowi wszystkich mórz.

Wskutek ocieplania się wiecznej zmarzliny w tundrze dochodzi do ulatniania się metanu, powstałego w wyniku procesów geologicznych i organicznych. Jeśli gaz ulatnia się z dna morskiego, zwiększa się zawartość metanu w wodzie. Na dużych głębokościach za sprawą wysokiego ciśnienia i niskich temperatur metan ten przekształca się w tzw. klatraty, zwane również metanowym lodem. Jeśli temperatura wody wzrasta, lód ten zaczyna się topić.

Do tej pory uważano, że lodowate wody morza konserwują wieczną zmarzlinę, dlatego nikt nie zwracał uwagi na ten obszar – twierdzi Natalia Shakhova z University of Alaska w Fairbanks. Okazało się jednak, że również obszary pokryte wieczną zmarzliną wykazują oznaki destabilizacji. Jeśli proces ten potrwa dłużej, ilość emitowanego metanu przekroczy miliony ton.

Powierzchnia emisji metanu pod wodą jest trzy razy większa, niż powierzchnia arktycznych tundr, skuta wieczną zmarzliną, która do tej pory uważana była za największe źródło metanu. Aby zmierzyć zawartość metanu na różnych głębokościach obszaru o powierzchni ponad 2 mln km kwadratowych, lodołamacz musiał wypłynąć w rejs badawczy około 5000 razy. Ponadto badacze z helikopteru kontrolowali zawartość metanu w powietrzu. Zgodnie z wynikami badań 80% wód gruntowych i ponad 50% wód powierzchniowych nad szelfem wschodniosyberyjskim przesycone jest metanem. Latem wartości te są w niektórych miejscach 1400 razy wyższe, niż zimą. Badacze odkryli ponad 100 punktów, w których pęcherzyki metanu wydobywały się na powierzchnię morza. Przez wzrastające temperatury wody w warstwie, która niegdyś nie przepuszczała metanu, pojawiły się dziury. Zazwyczaj w drodze do powierzchni morza ulatniający się metan reaguje z tlenem i przekształca się w dwutlenek węgla. Jednakże wskutek tego, że metan wypływa z dużą szybkością ze stosunkowo płytkich wód, do reakcji tej nie dochodzi. Równie mało pocieszające są wyniki analiz powietrza. Poziom metanu w powietrzu przekracza zwykłe wartości analiz arktycznych (zazwyczaj 8-10% powyżej średniej światowej) o kolejne 5-10%.

Naukowcy ostrzegają – wystarczy, że zaledwie jeden procent metanu zmagazynowanego pod płytkimi wodami na północ od Syberii trafi do atmosfery, a obecne obciążenie naszej atmosfery tym gazem cieplarnianym ulegnie trzy- lub nawet czterokrotnemu zwiększeniu. jsl

źródło: www.uaf.edu