
Skala tego przedsięwzięcia jest naprawdę ogromna i od razu rodzi pytanie o realność tak szybkiej skalowania. Foundation najpierw chce dostarczyć zaledwie 40 egzemplarzy jeszcze w tym roku, by w 2026 roku zwiększyć produkcję do 10 tysięcy sztuk, a docelowo – do końca 2027 roku – osiągnąć pułap 50 tysięcy robotów. Taki skok wymagałby rozwiązania problemów produkcyjnych na niespotykaną dotąd skalę. Firma wskazuje, że tempo to ma być możliwe dzięki wcześniejszym przejęciom spółek specjalizujących się w sztucznej inteligencji i zaawansowanych komponentach mechanicznych.
Phantom MK-1 – humanoidalny robot do zadań specjalnych
Sercem planów jest model Phantom MK-1. Maszyna mierzy około 175 centymetrów i waży od 79 do 82 kilogramów, przez co jej gabaryty są zbliżone do przeciętnego człowieka. To celowy zabieg, mający ułatwić jej działanie w środowiskach stworzonych dla ludzi. Pierwotnym przeznaczeniem robota mają być misje bojowe, w tym rozpoznanie terenu, rozbrajanie ładunków wybuchowych czy inne operacje wysokiego ryzyka.
Czytaj też: Robotyczna recepcjonistka z ludzką twarzą. Czy Hobbs W1 to przyszłość naszych biur?
Prezes Foundation, Sankaet Pathak, przedstawia te maszyny jako „pierwsze ciało”, które można wysłać w niebezpieczne miejsce. Wizja zakłada, że roboty mogłyby przenosić uzbrojenie, utrzymując jednocześnie żołnierzy z dala od bezpośredniego zagrożenia. Firma deklaruje, że będzie stosować model kontroli z człowiekiem w pętli decyzyjnej, wzorowany na rozwiązaniach znanych z wojskowych dronów – to operator ma podejmować ostateczną decyzję o użyciu siły.
Foundation zamierza nie sprzedawać, a leasingować swoje roboty
Roczną stawkę za jedną sztukę szacuje się na około 100 tysięcy dolarów (co przybliżeniu daje ok. 400 tysięcy złotych). Argumentem ma być ekonomia – maszyna pracująca non-stop mogłaby zastąpić kilka ludzkich zmian, generując oszczędności, szczególnie w przemyśle, gdzie ciągłość procesów ma kluczowe znaczenie.
Czytaj też: Robot-pies Vision 60 dostaje dodatkowe ramię, by ratować ludzkie życie
Pod względem technicznym Phantom MK-1 stawia na relatywną prostotę. Zamiast skomplikowanych systemów typu LiDAR, głównym źródłem danych są kamery. Ma to uprościć przetwarzanie informacji i zwiększyć niezawodność w trudnych warunkach. Napęd stanowią opatentowane siłowniki cykloidalne, które mają zapewniać dużą siłę przy cichej pracy. Konstrukcja umożliwia także odwracalny ruch, co jest istotne dla bezpieczeństwa w otoczeniu ludzi.
Tak śmiałe plany nieuchronnie wzbudzają wątpliwości poza samymi wyzwaniami technicznymi
Eksperci ds. etyki technologii wojskowej zwracają uwagę na klasyczny już dylemat: podczas gdy autonomiczne systemy mogą chronić życie żołnierzy, jednocześnie obniżają polityczny i moralny koszt decyzji o rozpoczęciu działań zbrojnych. Gdy po jednej stronie nie ma bezpośredniego ryzyka dla ludzi, próg użycia siły może się niebezpiecznie obniżyć. Historia współczesnych konfliktów pokazuje, że technologia zdalnego prowadzenia operacji rzeczywiście może prowadzić do ich częstszego stosowania. To fundamentalne wyzwanie, przed którym stoi nie tylko Foundation, ale cała branża rozwijająca robotykę bojową.
Czytaj też: Żywe mosty i współpraca. Małe “ślimacze roboty” budują konstrukcje na żądanie
Czy plany Foundation mają szansę powodzenia? Sam harmonogram produkcji wydaje się niezwykle napięty, a branża robotyki nie ma jeszcze doświadczenia z taką skalą. Sukces będzie zależał nie tylko od technologii, ale również od zdolności produkcyjnych, łańcucha dostaw i finalnie – od klientów, którzy muszą dostrzec w tym wartość. Ambicje są ogromne, ale droga do ich realizacji będzie z pewnością pełna wyzwań, co warto mieć na uwadze, obserwując kolejne doniesienia z Doliny Krzemowej.