Meteorologiczny spektakl na wysokości 31 kilometrów. Temperatura nad Antarktydą wzrosła o ponad 30 stopni

Wysoko nad Antarktydą, dziesiątki kilometrów nad powierzchnią lodu, rozgrywa się meteorologiczny spektakl, który może mieć wpływ na pogodę w najdalszych zakątkach planety. To nie jest zwykłe zjawisko atmosferyczne, ale jeden z tych rzadkich momentów, kiedy nauka przypomina nam o globalnych powiązaniach naszego klimatu.
...

Nad biegunem południowym rozwija się właśnie rzadkie nagłe ocieplenie stratosferyczne, a jego konsekwencje mogą być odczuwalne w miejscach oddalonych o tysiące kilometrów. Choć brzmi to nieco abstrakcyjnie, warto zrozumieć, że zmiany zachodzące w tak odległym rejonie mogą realnie wpłynąć na to, czy na spacer zabierzemy parasol, czy raczej okulary przeciwsłoneczne.

Antarktyczny wir polarny traci siłę

Stratosferyczny wir polarny nad Antarktydą, uważany za jedną z najpotężniejszych cyrkulacji atmosferycznych na Ziemi, zaczyna słabnąć w tempie, które zaskakuje nawet meteorologów. Dane z systemu monitorowania NASA analizowane przez Severe Weather Europe wskazują na wszystkie charakterystyczne oznaki zbliżającego się zjawiska: spadające prędkości wiatru połączone z gwałtownie rosnącą temperaturą i ciśnieniem.

Silna fala ocieplenia podnosi temperatury o ponad 30 stopni Celsjusza powyżej normy na wysokości około 31 kilometrów. Prognozy na najbliższe dwa tygodnie są jeszcze bardziej wyraźne – siła wiru polarnego może zmniejszyć się niemal o połowę, ze szczytem wydarzenia przewidywanym na koniec września.

Czym różnią się wiry polarne obu półkul

Wiry polarne to krążące masy zimnego powietrza w stratosferze, znajdujące się na wysokości od 12 do 50 kilometrów nad powierzchnią Ziemi. Działają jak naturalne “więzienie” dla zimnego powietrza, utrzymując je w pobliżu biegunów. Antarktyczna wersja tego zjawiska jest jednak wyjątkowa – znacznie silniejsza, większa i trwalsza niż jej arktyczny odpowiednik.

Czytaj także: Umieścili kamerę pod lodem Antarktydy. Oto, co nagrali

Różnica ta wynika głównie z ukształtowania terenu. Podczas gdy na półkuli północnej góry, kontynenty i złożony teren stale zakłócają przepływ powietrza, nad Antarktydą cyrkulacja napotyka znacznie mniej przeszkód. To sprawia, że nagłe ocieplenia stratosferyczne są tam niezwykle rzadkie, ale gdy już wystąpią, bywają wyjątkowo potężne.

Australia odczuje skutki jako pierwsza

Osłabiony wir polarny może prowadzić do negatywnej fazy Indeksu Ciśnienia Bieguna Południowego, co oznacza poważne zakłócenie normalnych wzorców pogodowych. Dla Australii, która właśnie wkracza w sezon wiosenny, konsekwencje mogą być szczególnie odczuwalne.

Prognozy wskazują na zwiększoną aktywność zimnych frontów i systemów niskiego ciśnienia nad południową częścią kraju. Paradoksalnie, ten sam region może jednocześnie doświadczyć wczesnosezonowych fal upałów i nietypowo gorących dni. Obszary południowe prawdopodobnie otrzymają więcej opadów, podczas gdy wschodnie regiony mogą spodziewać się ich niedoborów.

Przedsmak tego, co może nadejść, dał epizod z lipca 2024 roku, kiedy podobne ocieplenie stratosferyczne przyczyniło się do najcieplejszego sierpnia w historii Australii z nienormalnie wysokimi temperaturami na dużych obszarach kontynentu.

Globalny zasięg antarktycznych zaburzeń

Chociaż obecne prognozy nie wskazują na zjawisko o skali porównywalnej do rekordowego wydarzenia z 2019 roku, tamten epizod wyraźnie pokazał, jak daleko mogą sięgać skutki antarktycznych zaburzeń atmosferycznych. Nagłe ocieplenie stratosferyczne z września 2019 roku było tak potężne, że wpłynęło na przeciwległą półkulę.

Naukowcy z MIT Haystack Observatory zaobserwowali wtedy anomalie w jonosferze nad Ameryką Północną i Europą. 50-80-procentowy wzrost całkowitej zawartości elektronów nad zachodnimi Stanami Zjednoczonymi był bezpośrednio powiązany z antarktycznymi zaburzeniami.

Mechanizm tego oddziaływania opiera się na cyrkulacji Brewer-Dobsona – globalnej cyrkulacji łączącej obie półkule w wyższych warstwach atmosfery. Dzięki niej zakłócenia nad jednym biegunem mogą propagować się na drugą stronę planety, wpływając na wzorce pogodowe tysiące kilometrów dalej.

Badania wskazują również na korelację między długotrwałymi anomaliami wysokiego ciśnienia nad Biegunem Południowym a temperaturami w kolejnych miesiącach. Anomalie występujące między sierpniem a październikiem mogą wpływać na niższe temperatury w środkowych i wschodnich Stanach Zjednoczonych oraz cieplejsze warunki w Europie podczas zimy.

Co to oznacza dla nas

Rozwijające się nad Antarktydą zjawisko przypomina o złożonych powiązaniach w globalnym systemie atmosferycznym. Choć występuje rzadko, jego skutki mogą być odczuwalne przez wiele miesięcy, wpływając na wzorce pogodowe od australijskich pustyń po europejskie metropolie. Meteorolodzy będą uważnie obserwować rozwój sytuacji, ponieważ każde zakłócenie w antarktycznej stratosferze może mieć nieprzewidywalne konsekwencje dla pogody na całej planecie.

Warto jednak zachować zdrowy sceptycyzm – modele pogodowe, szczególnie te dotyczące tak odległych i złożonych zjawisk, bywają niepewne. Obecna sytuacja na pewno zasługuje na uwagę, ale dopiero czas pokaże, jak rzeczywiście wpłynie na globalną pogodę.