Wszystko się zmieni. Miliardy ludzi odczują zmiany w opadach deszczu

Ze zmianami klimatu jest tak jak z ruchem gwiazd na nieboskłonie. Na co dzień nie widzimy, aby zmieniał się kształt asteryzmu Wielkiego Wozu czy też gwiazdozbioru Andromedy. Nie zmienia to jednak faktu, że wszystkie te gwiazdy stale zmieniają położenie względem siebie. Tak samo jest ze zmianami klimatu. Może nam się wydawać, że ułamek stopnia to żadna różnica, ale na przestrzeni lat i dekad pod wpływem działalności człowieka zachodzą zmiany, z których część może być jednocześnie niekorzystna i nieodwracalna.
Wszystko się zmieni. Miliardy ludzi odczują zmiany w opadach deszczu

W najnowszym artykule opublikowanym w połowie maja w periodyku naukowym Earth’s Future naukowcy ostrzegają, że jeśli globalne ocieplenie nie zostanie skutecznie powstrzymane, niemal dwa miliardy ludzi może doświadczyć poważnych i potencjalnie nieodwracalnych zmian w systemie cyrkulacji wody w atmosferze. Takie zmiany opadów mogą objąć ponad 23% światowej populacji i przeszło 12% powierzchni lądów.

Centralnym punktem całego badania jest strefa konwergencji międzyzwrotnikowej (ITCZ) – rozległy pas atmosferyczny w pobliżu równika, w którym wiejące z północnego i południowego wschodu pasaty spotykają się ze sobą w strefie niskiego ciśnienia. ITCZ kształtuje wzorce opadów i długość sezonów deszczowych w rejonach równikowych, szczególnie w Afryce, Azji Południowo-Wschodniej i Amazonii.

Czytaj także: Najbogatsi niszczą naszą planetę? Nowe badania ujawniają prawdę o globalnym ociepleniu

Wzrost temperatur może przesunąć tę strefę w kierunku południowym. Taka zmiana doprowadziłaby do drastycznej redystrybucji opadów. Skutki takiego przesunięcia mogą być dramatyczne: niektóre regiony, np. północno-wschodnia Brazylia – mogłyby zostać dotknięte nadmiernymi opadami, podczas gdy inne – np. Afryka Środkowa i Zachodnia czy część Azji Południowo-Wschodniej – zostałyby ich całkowicie pozbawione. O tym, że miałoby to katastrofalne konsekwencje dla rolnictwa, zasobów wody i funkcjonowania całych ekosystemów nie trzeba chyba mówić.

Rok 2024 już teraz uznawany jest za najcieplejszy w historii pomiarów, z globalną temperaturą powierzchni o około 1,2°C wyższą niż przed epoką przemysłową. Nic zatem dziwnego, że naukowcy zaczynają realnie rozpatrywać scenariusze, w których temperatura nie tylko osiągnie, ale i przekroczy 1,5°C wyższą temperaturę niż ta sprzed epoki przemysłowej.

Zespół naukowców przeanalizował dwa scenariusze rozwoju sytuacji, wykorzystując osiem zaawansowanych modeli klimatycznych. Pierwszy – wyidealizowany – zakładał wzrost stężenia dwutlenku węgla o 1% rocznie przez 140 lat, a następnie jego równie powolny spadek. Ten model miał na celu odizolowanie wpływu temperatury od innych czynników. Drugi scenariusz był bardziej realistyczny – emisje rosłyby do 2040 roku, po czym ludzkość wzięłaby się do roboty i doprowadziła do drastycznego ograniczenia emisji gazów cieplarnianych.

W większości modeli nie odnotowano wyraźnego przesunięcia ITCZ. Jednak kilka z nich – jeden w scenariuszu wyidealizowanym i dwa w realistycznym – wskazywały na znaczące przesunięcie strefy ITCZ na południe. Taka zmiana mogłaby na trwałe przeobrazić wzorce pogodowe w wielu regionach świata. Co istotne, badacze podkreślają, że nawet tymczasowy wzrost temperatur może wywołać długotrwałe skutki, zwłaszcza jeśli osłabione systemy oceaniczne – takie jak atlantycka cyrkulacja południkowa (AMOC) – nie zdążą się odbudować.

Czytaj także: Za 300 lat Ziemia może wyglądać zupełnie inaczej niż teraz. To nie jest dobra wiadomość

Chociaż naukowcy oceniają prawdopodobieństwo znacznego przesunięcia ITCZ jako „niskie”, ostrzegają, że takie szacunki mogą nie uwzględniać wszystkich czynników ryzyka. Szczególnie niepokojąca jest opóźniona reakcja oceanów na ocieplanie się atmosfery oraz delikatność najważniejszych zależności klimatycznych.

Naukowcy niezwiązani z zespołem badawczym stojącym za artykułem wskazują tutaj, że jest on bardzo teoretyczny, bowiem nie uwzględnia wielu istotnych czynników, takich jak chociażby wilgotność gleby, a które mają istotny wpływ na dostępność wody w regionie. Przyznają jednak, że przewidywane w badaniu konsekwencje są zbyt poważne, aby móc je zignorować.

Autorzy opracowania wskazują — wydawać by się mogło — oczywisty wniosek: nie ma innej możliwości, aby uchronić się przed poważnymi zmianami świata, jaki znamy, jak natychmiastowa i zdecydowana redukcja emisji gazów cieplarnianych. Jak z tym dotąd bywa, wszyscy wiemy doskonale. Czas na zmiany.