W krótkim wideo, opublikowanym przed kilkoma dniami, M1 nie tylko wykonuje perfekcyjne salto w tył ze startu stojącego, ale też ląduje z idealną precyzją – co w świecie robotyki jest często określane jako „lądowanie Supermana”. PHYBOT nie traktuje jednak tej akrobacji tylko jako chwytu marketingowego, ale jako namacalny dowód przewagi technicznej: niezwykle wysokiej gęstości momentu obrotowego. Co więcej, firma śmiało określiła M1 mianem „najpotężniejszego humanoidalnego robota, jaki kiedykolwiek powstał”, a to naprawdę mocne słowa.

PHYBOT M1 to maszyna zaprojektowana z myślą o sile i wytrzymałości w trudnych warunkach
Firma podkreśla, że M1 jest pierwszym pełnowymiarowym elektrycznym robotem humanoidalnym, który wykonał salto w tył w sposób tak zbliżony do ludzkiego. M1 jest całkiem spory, bo ma 1,72 metra wzrostu i waży poniżej 60 kg. Wykorzystuje wysokowydajny system zasilania 72 V i jest wyposażony w dwie wymienne baterie 9 Ah, które zapewniają ponad 2 godziny pracy. Jeśli chodzi zaś o potęgę momentu obrotowego, to PHYBOT ujawnił, że w szczytowym momencie robot generuje ponad 10 kilowatów mocy, co w ludzkiej skali odpowiada mocy silnika motocyklowego wykorzystanej w ułamku sekundy. Maksymalny moment obrotowy przegubów osiągnął w testach laboratoryjnych 530 N·m i to właśnie ta ogromna moc pozwala robotowi gładko wystrzelić się w powietrze. Robot dysponuje też 32 stopniami swobody, co przekłada się na precyzję ruchów.
Czytaj też: Ten robot unika lecącej strzały lepiej niż człowiek. Chińska firma MagicLab znów przesuwa granice robotyki
Oczywiście nie chodzi tylko o jego fizyczne aspekty, bo ważniejsze jest to, co w nim siedzi. W kwestii mocy obliczeniowej, PHYBOT stawia na hybrydę – za „mózg” odpowiada kombinacja Nvidia Jetson Orin i procesora Intel Core i7. Natomiast do analizy otoczenia robot używa sprawdzonych technologii: 3D LiDAR, kamery stereo RGB oraz IMU (jednostki pomiaru inercyjnego) do śledzenia równowagi i ruchu. Wysokiej dynamiki kamera stereo jest kluczowa dla precyzyjnego rozumienia głębi i ruchu w otoczeniu.
W przeciwieństwie do robotów projektowanych głównie pod zwinność i pokazowe demo, M1 jest zorientowany na fizycznie wymagającą pracę
Widzimy to już w jego specyfikacji, która wskazuje na przemysłowe zastosowanie, bo ramiona robota mogą unieść od 10 kg do 20 kg, a system plecakowy pozwala na przenoszenie ponad 50 kilogramów. Takie możliwości sprawiają, że M1 celuje w zadania, które wymagają nie tylko precyzyjnej lokomocji, ale także dużej siły fizycznej.

Nie ma co ukrywać, że PHYBOT M1 wchodzi na wyjątkowo zatłoczony rynek, więc warto zerknąć, jak ta maszyna plasuje się na tle konkurencji, a trzeba przyznać, że robi to w dość sprytny sposób.
- Boston Dynamics Atlas — jest królem zwinności i kontroli ruchu, ale PHYBOT twierdzi, że M1 przewyższa go momentem obrotowym na przegub.
- Unitree H1 – koncentruje się na efektywności i lokomocji.
- Tesla Optimus — szybko się rozwija, ale na razie skupia się bardziej na precyzji i lekkim, bezpiecznym operowaniu niż na szczytowej mocy.
Czytaj też: Roboty wkraczają pod strzechy. W x-komie kupisz sobie robo-psa albo humanoidalną maszynę z AI
M1 wyróżnia się tu jako robot, który priorytetowo traktuje siłę i stosunek mocy do wagi, co czyni go maszyną stworzoną do zadań wymagających podnoszenia i przenoszenia ciężkich ładunków. Co ciekawe, firma PHYBOT wprowadziła w 2024 roku również mniejszy model, C1, o wysokości 128 cm, który jest promowany jako towarzysz zasilany AI. Jednak różnica między tymi dwoma konstrukcjami jest fundamentalna. Podczas gdy C1 skupia się na komunikacji i towarzyszeniu, M1 to typowy pracownik fizyczny. Takie podejście pokazuje, że rynek robotów humanoidalnych zaczyna się segmentować, a uniwersalność nie zawsze jest najlepszą strategią. Czy specjalizacja w czystej sile okaże się strzałem w dziesiątkę? Czas pokaże.