Czego uczyli się starożytni Egipcjanie, a jak wyglądała nauka młodych Greków i Rzymian?

Czytanie, pisanie, ale też wiedza praktyczna, rachunki oraz elementy wychowania obywatelskiego. To, czego uczyli się starożytni, z jednej strony przypomina nasze standardy, z drugiej jednak to był zupełnie inny świat i inne wymagania. Bo jak liczyć za pomocą… 27 liter?
Czego uczyli się starożytni Egipcjanie, a jak wyglądała nauka młodych Greków i Rzymian?

W starożytnym Egipcie podstawowym i zarazem najtrudniejszym przedmiotem była nauka pisania. Trwała aż 12 lat, bo opanowanie hieroglifów wymagało czasu. Za „zeszyt” służyła wygładzona tabliczka wapienna, na której nauczyciel zaznaczał linie lub kratki, a uczeń wprawiał się najpierw w kreśleniu prostych znaków, potem rysunków i wreszcie całych hieroglifów. Dopiero wtedy mógł spróbować sił na papirusie, który był zbyt kosztowny, by niszczyć go na bazgroły początkującego. 

W ostatnich latach nauki uczniowie dostawali już do kopiowania całe zwoje z hymnami religijnymi i naukami mędrców. Szkoła kończyła się egzaminem, który oprócz umiejętności praktycznych sprawdzał też wiedzę ogólną. W Tebach odnaleziono zestaw pytań, jakie swoim uczniom zadawał pisarz Hori: „Ile cegieł trzeba przygotować do budowy tarasu o wymiarach takich a takich”, „ilu ludzi potrzeba do przetransportowania obelisku”, „ile żywności należy przygotować dla żołnierza wyruszającego na wyprawę wojenną?”. Egzamin sprzed 4 tys. lat nie należał więc do najłatwiejszych. 

Liczenie z 27 literami

W Grecji rodzice rozpoczynali edukację swych dzieci od posłania ich do grammatistesa, czyli nauczyciela pisania i czytania. Nie znano całościowej metody nauczania, posuwano się krok po kroku, od liter przez sylaby po słowa i zdania. Największą trudność w opanowaniu materiału stanowiło to, że nie używano znaków interpunkcyjnych i z reguły nie stosowano odstępów między wyrazami.

Następnie uczeń przechodził do kitharistesa – nauczyciela muzyki. Nie używano nut, prowadzący zajęcia pokazywał, jak grać na kitarze (rodzaj liry) lub aulosie (piszczałce), przekazywał instrument uczniowi i wybijał mu rytm.

W wieku ok. 10–12 chłopcy zaczynali naukę u paidotribesa – nauczyciela gimnastyki. Przed zajęciami myli się i nacierali oliwą, po ich zakończeniu zeskrobywali ze skóry kurz i piasek. Ćwiczono wszystkie rodzaje sportu, od skoków i biegów po zapasy i boks.

Dopełnieniem edukacji była arytmetyka. Bardzo trudna, gdyż cyfry zapisywano za pomocą 27 liter. Pierwsze dziewięć liter oznaczało cyfry od 1 do 9, następne dziewięć – dziesiątki, ostatnia dziewiątka alfabetu – setki. Grecy nie znali zera, więc nawet przy prostym dodawaniu czy mnożeniu nie mogli stosować systemu pozycyjnego. By wyobrazić sobie, jakie to trudne, podzielmy 27 liter naszego alfabetu (z X, V i Ż) na trzy grupy po dziewięć i spróbujmy wykonać proste działanie 55+66=121. Według zapisu greckiego wyglądałoby to tak: me+nf=ska.

Czego uczyli się starożytni?

Jaki był duch pobieranych nauk? W starożytnych Atenach młodych mężczyzn kształcono według ówczesnych ideałów wychowawczych i politycznych, mających utrwalić kulturę i tożsamość Ateńczyków. Wielką uwagę przykładano do spraw obywatelskich. Podkreślano też wartość greckiej (helleńskiej) wspólnoty jako takiej, mającej wspólne pochodzenie i rozwijającej wspólną cywilizację.

Wielką wagę przykładano do nauczania na pamięć fragmentów wybitnych dzieł. Siłą rzeczy trzeba było tez zajmować się nieco filozofią. Wysokie standardy postawiły elitarne uczelnie, takie jak Akademia Platona i Lykeion Arystotelesa. Oczywiście były to ideały dla przeważającej większości innych placówek zupełnie niedościgłe. Wystarczy wspomnieć, że w Grecji nie było oddzielnych budynków szkolnych, zajęcia nie odbywały się jednak przy świątyni, lecz w mieszkaniu nauczyciela, którym mógł zostać każdy. Więcej wymagano jedynie od… wuefistu (paidotribesa). Musiał bowiem dysponować tzw. palestrą, czyli otoczonym murem kwadratowym placem. Nikt nie posłałby swoich synów do placówki bez placu do ćwiczeń. Obiekt musiał być ponadto wyposażony w zadaszoną szatnię, łaźnię i salę do wypoczynku. 

Rodzice ucznia musieli opłacać nauczycieli, państwo finansowało naukę jedynie synom bohaterów poległych w obronie ojczyzny. Edukacja chłopca (dziewczynek do szkół nie posyłano) kosztowała tyle, że stać na nią było jedynie osoby zamożne. W efekcie podstawowym wykształceniem legitymowało się tylko kilkanaście procent mężczyzn, solidnym: tylko jednostki.

Rzym dzieli i rządzi

Doświadczenia i cele edukacji greckiej wywarły przemożny wpływ na model wychowawczy przyjęty przez Rzymian. Po opanowaniu Grecji (II w. p.n.e.) dostrzeżono, że nie wypada, by pod względem wykształcenia panowie ustępowali podbitym. Rzymianie zaczęli więc zakładać szkoły wzorowane na dobrych placówkach greckich. 

Patrycjusze pilnowali jednak, by porządna edukacja nie stała się zbyt powszechna. Plebejusze mogli się nauczyć czytania, pisania i liczenia, ale umiejętności decydujące o karierze politycznej czy wojskowej zastrzeżono dla elit. Tylko w drogich i niedostępnych dla ludu szkołach uczono retoryki, czyli sztuki przemawiania w taki sposób, by przekonać do swoich racji słuchaczy i nimi manipulować. Po ukończeniu zajęć u retora uczeń mógł uzupełnić wykształcenie u nauczyciela prawa, a zwieńczyć je słuchając wykładów filozofa.