Na depresję już dzisiaj cierpi globalnie 280 mln ludzi, a do 2030 r. będzie ona najczęściej występującą chorobą na świecie. Przyczynia się do tego stres i wyzwania współczesności, z którymi nie wszyscy sobie radzą. Niepewność ekonomiczna, pandemia, zagrożenie terrorystyczne czy inwazja Rosji na Ukrainę – każdy z tych czynników ma swój wpływ na zaburzenia depresyjne.
Czytaj też: Temperatura ciała a depresja. Co je ze sobą łączy?
Choroba ma różne oblicza i objawia się nie tylko przygnębieniem, ale także całkowitym brakiem zainteresowania czynnościami, które jeszcze niedawno sprawiały nam przyjemności. Okazuje się także, że osoby cierpiące na depresję są bardziej narażone na zwiększone ryzyko chorób układu krążenia. Ale badanie przeprowadzone przez American College Of Cardiology wskazuje, że wśród dorosłych chorych na depresję ryzyko zdarzeń sercowo-naczyniowych było większe u kobiet w porównaniu z mężczyznami, niezależnie od wieku i stopnia otyłości. Szczegóły opisano w czasopiśmie JACC: Asia.
Depresja a problemy z sercem – szczególnie niebezpieczne połączenie u kobiet
Według wyników badania, w którym wzięło udział ponad 4 miliony dorosłych mieszkańców Japonii, ryzyko zdarzeń sercowo-naczyniowych było większe u osób chorych na depresję w porównaniu z osobami bez niej. Nadal istnieją spore kontrowersje dotyczące różnic płciowych pod względem wpływu depresji na kondycję serca, a mechanizmy leżące u ich podstaw są słabo poznane.
Czytaj też: Tak wygląda depresja w mózgu. Zaskakujące wnioski z pionierskich badań
Prof. Hidehiro Kaneko z University of Tokyo mówi:
Identyfikacja czynników specyficznych dla płci może pomóc w opracowaniu ukierunkowanych strategii zapobiegania i leczenia, które uwzględniają konkretne ryzyko zdarzen naczyniowych, na jakie narażeni są pacjenci z depresją. Lepsze zrozumienie umożliwi podmiotom świadczącym opiekę zdrowotną optymalizację opieki zarówno nad mężczyznami, jak i kobietami chorymi na depresję, co doprowadzi do lepszych wyników leczenia chorób serca w tych populacjach.
Korzystając z bazy danych roszczeń Japan Medical Data Center (JMDC), Kaneko i współpracownicy ocenili różnice między płciami w związku między depresją a zdarzeniami sercowymi w grupie ponad 4,1 miliona dorosłych w wieku od 18 do 75 lat, którzy na początku nie mieli historii zdiagnozowanej żadnej choroby serca. Średni czas obserwacji wynosił 1288 dni. Depresję stwierdzono u 4,2 proc. mężczyzn i 4,5 proc. kobiet.
Wyniki wskazują, że współczynnik ryzyka depresji w przypadku chorób sercowych wyniósł 1,39 u mężczyzn i 1,64 u kobiet w porównaniu z uczestnikami bez depresji. Modele wskazują również, że współczynniki ryzyka depresji w przypadku zawału serca, dławicy piersiowej czy udaru mózgu były wyższe u kobiet niż u mężczyzn.
Autorzy badania podkreślają ważną dyskusję na temat potencjalnych mechanizmów, które mogą przyczynić się do tego, dlaczego depresja wpływa na zdrowie serca kobiet w większym stopniu niż u mężczyzn. Jednym z wyjaśnień jest to, że kobiety mogą doświadczać poważniejszych i bardziej uporczywych objawów depresji w porównaniu do mężczyzn, a ryzyko depresji może być większe w krytycznych okresach zmian hormonalnych, takich jak ciąża lub menopauza.
Inne mechanizmy obejmują większą podatność kobiet na tradycyjne czynniki ryzyka w przypadku depresji, takie jak nadciśnienie, cukrzyca i otyłość, które mogą przyczyniać się do rozwoju chorób sercowo-naczyniowych. Różnice w korzystaniu z opieki zdrowotnej i leczeniu między mężczyznami i kobietami oraz specyficzne dla płci różnice w czynnikach biologicznych, takich jak genetyka i profile hormonalne, mogą również zwiększać ryzyko chorób serca u kobiet.
Ograniczenia badania obejmują niemożność ustalenia bezpośredniego związku przyczynowego między depresją a zdarzeniami sercowo-naczyniowymi oraz brak możliwości dokładnego odzwierciedlenia nasilenia lub czasu trwania objawów depresyjnych. Nie uwzględniono potencjalnych czynników zakłócających, które mogą wpływać na związek między depresją a chorobami sercowo-naczyniowymi, takich jak status społeczno-ekonomiczny. Naukowcy przyznają również, że czynnikiem zakłócającym mogła być trwająca pandemia COVID-19.