Ustaleniami w tej sprawie zajęła się Philippa Carter z Uniwersytetu w Cambridge, która postanowiła wyjaśnić, gdzie leżało źródło problemu. Wniosek płynący z przeprowadzonych analiz może być zaskakujący, ponieważ zdaniem badaczki kluczem do zrozumienia tego fenomenu są zawody wykonywane przez kobiety.
Czytaj też: Wyjątkowa wyprawa po wrak. Znajduje się tysiące metrów pod powierzchnią, ale i tak możemy go zobaczyć
Procesy o czary miały miejsce zarówno w Europie, jak i poza jej granicami, szczególnie tam, gdzie trafiali kolonizatorzy ze Starego Kontynentu. Szacuje się, że około 10–30 procent oskarżonych stanowili mężczyźni. Na podstawie tej statystyki można jasno stwierdzić, że na ławie oskarżonych znacznie częściej zasiadały kobiety.
Carter zaprezentowała swoje ustalenia na łamach Gender & History. Podstawę badań stanowiły zapiski Richarda Napiera, angielskiego lekarza i astrologa, który działał w latach 1597–1634. Łącznie w czasie swojej kariery odpowiadał za niemal 70 000 oddzielnych konsultacji – część z nich dotyczyła oskarżeń o czary.
Procesy o czary znacznie częściej dotyczyły kobiet aniżeli mężczyzn. Stanowiły one od 70 do 90 procent oskarżonych
Nie chodziło wyłącznie o oficjalne procesy, ale nawet obawy zwykłych obywateli, którzy przychodzili do Napiera przekonani, że ktoś z otoczenia rzucił na nich urok. Lekarz dokładnie opisał 802 przypadki, w których osoby oskarżone były znane z imienia i nazwiska. Co więcej,130 z nich opisano także pod kątem wykonywanego zawodu. I to właśnie ten aspekt okazał się szczególnie ważny.
W zapiskach wyjątkowo często pojawiało się sześć rodzajów zawodów powszechnie wykonywanych przez kobiety. O jakie dziedziny chodziło? O usługi gastronomiczne, opiekę zdrowotną, opiekę nad dziećmi, zarządzanie gospodarstwem domowym, hodowlę zwierząt oraz mleczarstwo. Z jednej strony były to niezwykle ważne zajęcia, ale z drugiej sprawiały, że wykonujące je osoby (zazwyczaj kobiety) wystawiały się na oskarżenia. Te mogły pojawiać się z bardzo wielu różnych powodów, chociażby w związku z zepsuciem się mleka czy chorującym bydłem.
Czytaj też: Amerykanie zgubili bombę atomową. Jak zakończy się ta historia?
A kogo najłatwiej obarczyć problemami? Tych, którzy wykonywali dane prace, zapewne w służbie złu. Poza tym oskarżone kobiety często miały wyjątkowo wiele pecha w kontekście przebywania w niewłaściwym miejscu o niewłaściwym czasie. Istotnym czynnikiem mogło być również to, że kobiety nierzadko wykonywały wiele różnych prac, na przykład zajmując się więcej niż jednym gospodarstwem domowym, jednocześnie sprawując opiekę nad zwierzętami. To potęgowało ryzyko bycia oskarżonym o czary.
Jak twierdzi Małgorzata Pilaszek, w latach 1501–1794 na terenach naszego kraju przeprowadzono co najmniej 867 procesów o czary. Wśród oskarżonych znalazło się 142 mężczyzn i 1174 kobiet. Nawet w tym przypadku widać, że kobiet posądzanych o służenie złu było niemal dziesięciokrotnie więcej. Prawdopodobnie najbardziej znanym tego typu procesem był ten, który odbył się w amerykańskim Salem w 1692 roku.