Heinrich Wilhelm Olbers to niemiecki naukowiec, który miał na swoim koncie identyfikację planetoid oraz opracowanie metody pozwalającej na przewidywanie orbit komet. W 1823 roku stwierdził że nocne niebo nie powinno być ciemne. Wręcz przeciwnie: z jego przewidywań wynikało, że powinno ono być rozświetlone tak samo. jak za dnia.
Czytaj też: Ten teleskop dostrzeże życie nawet na odległych planetach. Jak to możliwe?
Mówiąc dokładniej, każdy punkt na niebie powinien być tak jasny jak powierzchnia Słońca. Noc w ogóle nie miałaby występować, choć – jak dobrze wiemy z własnych doświadczeń – jest zupełnie odwrotnie. Zdaniem Olbersa było to spowodowane faktem, iż światło z gwiazd odleglejszych niż Słońce było pochłaniane przez pył lub inną materię w przestrzeni kosmicznej. Inny astronom, John Herschel, stwierdził później, że taki scenariusz nie ma sensu.
Dlaczego? Z prostego powodu: obiekty pochłaniające tak dużo światła nagrzewałyby się w pewnym momencie do tego stopnia, iż same zaczynałyby świecić. Osiem lat po śmierci Olbersa do głosu doszedł Edgar Allan Poe. Słynny poeta miał słabość do kwestii związanych z kosmosem i twierdził, iż wszechświat miał początkowo charakter pojedynczego stanu skupienia materii, lecz z czasem doszło do jego fragmentacji. To z kolei oznaczało, iż wszechświat był skończony, podobnie zresztą jak liczba istniejących gwiazd. W takich okolicznościach, niekoniecznie w pobliżu Ziemi, musiały istnieć gwiazdy, które rozświetlałyby nocne niebo.
Pytanie o to, dlaczego nocne niebo jest ciemne zadawali sobie już XVIII-wieczni astronomowie, z Heinrichem Olbersem na czele
Lata mijały i ani Poe ani Olbersa nie było już wśród żywych. W 1963 roku Peter Scheuer stwierdził, iż za pewnik można uznać “2,5 faktu”. Po pierwsze, nocne niebo jest ciemne. Po drugie, galaktyki oddalają się od siebie. Fakt numer 2,5 sugerował natomiast, jakoby zawartość wszechświata ewoluowała z czasem. Rok później Edward Harrison dowiódł, że głównym czynnikiem decydującym o jasności nocnego nieba jest skończony wiek gwiazd.
Poza tym, należy mieć na uwadze, że nocne niebo wcale nie jest idealnie ciemne. Wynika to z istnienia czegoś, co obecnie znamy jako mikrofalowe promieniowanie tła. Stanowi ono pozostałość po pierwszych etapach istnienia wszechświata i okazuje się zaskakująco powszechne, choć jednocześnie stosunkowo słabe. Z jednej strony niemal jednorodnie wypełnia wszechświat, by z drugiej prawie w ogóle nie wchodzić w interakcje z cząstkami materii.
Czytaj też: Geminidy to piękny deszcz meteorów. Mało kto jednak wie, że są one efektem kosmicznej katastrofy
Innym źródłem światła w przestrzeni kosmicznej jest promieniowanie wytwarzane przez galaktyki podczas ich narodzin i ewolucji. Nocne niebo nie jest więc ciemne, ponieważ można na nim dostrzec światło pochodzące z odległych etapów istnienia wszystkiego, co nas otacza. Mimo to, astronomowie wciąż próbują zrozumieć pewne kwestie związane z tym tematem. Na przykład sonda New Horizons dostarczyła danych, które sugerują, jakoby poza orbitą Plutona było znacznie jaśniej, niż sugerowały przewidywania i wcześniejsze pomiary.