To cudo po raz pierwszy poleci na stację kosmiczną. Wahadłowce powrócą w nowej formie

Era promów kosmicznych, prawdziwych samolotów kosmicznych, które startowały z Ziemi przyczepione do rakiety, ale lądowały już jak samoloty, zakończyła się ponad dziesięć lat temu. Po tych wspaniałych maszynach pozostały jedynie wspomnienia, zdjęcia i nagrania, prawda? Niekoniecznie. Już wkrótce promy kosmiczne mogą powrócić w nowej odsłonie.
To cudo po raz pierwszy poleci na stację kosmiczną. Wahadłowce powrócą w nowej formie

Samolot kosmiczny Dream Chaser opracowany przez firmę Sierra Space pod wieloma względami przypomina dawne promy kosmiczne, choć jego kompaktowe rozmiary sprawiają, że wielu osobom przypomina on pojazd wyciągnięty prosto z „Gwiezdnych Wojen”.

Historia opracowywania, konstruowania, budowy oraz testowania Dream Chasera jest niezwykle długa i skomplikowana. Wszystko jednak wskazuje na to, że jeszcze w tym roku samolot kosmiczny w końcu wybierze się w podróż na orbitę okołoziemską, przywracając ludzkości prawdziwe wahadłowce.

Jak informują przedstawiciele firmy, pierwszy w pełni przygotowany do lotu Dream Chaser noszący nazwę Tenacity zakończył z powodzeniem niezwykle skomplikowaną armadę testów prowadzonych w Ośrodku Testowym im. Neila Armstronga w Ohio i dotarł właśnie do Centrum Lotów Kosmicznych im. Kennedy’ego na Florydzie, gdzie przygotowywany jest do swojego pierwszego lotu kosmicznego.

Czytaj także: Chińczycy łobuzują na orbicie okołoziemskiej. Amerykanie nie będą zadowoleni

Źródło: Sierra Space

Według planów Tenacity po starcie z Ziemi na szczycie rakiety Vulcan poleci — a jakże! — do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.

Warto tutaj zaznaczyć, że póki co Dream Chaser będzie statkiem bezzałogowym, którego zadaniem będzie transportowanie ładunków z Ziemi na orbitę i z orbity na Ziemię. Nie zmienia to jednak faktu, że przedstawiciele Sierra Space docelowo chcieliby wykorzystywać statek do transportowania astronautów na pokład ISS oraz przyszłych komercyjnych stacji kosmicznych, jakie w nadchodzących latach będą powstawać na orbicie okołoziemskiej.

Zanim jednak dojdzie do pierwszego lotu testowego, który wstępnie został zaplanowany na wrzesień 2024 roku, Tenacity będzie musiał przejść jeszcze serię testów w Centrum Lotów Kosmicznych. Dopiero kiedy firma otrzyma do tego zielone światło, zostanie on zamocowany na szczycie rakiety Vulcan, która wyniesie go w przestrzeń kosmiczną.

Przedstawiciele Sierra Space, firmy odpowiedzialnej za budowę Dream Chasera na przestrzeni ostatnich dwudziestu lat, mają nadzieję na to, że test zakończy się sukcesem. Jakby nie patrzeć, już teraz firma posiada kontrakt na realizację siedmiu misji transportowych na pokład stacji kosmicznej.

Jak na razie misje tego typu dla NASA realizuje dostarczany przez SpaceX statek Dragon (oraz jego załogowa wersja Crew Dragon). Alternatywą dla Dragona może wkrótce stać się także Starliner, który 5 czerwca ma polecieć w pierwszy załogowy lot testowy na pokład stacji kosmicznej. Nie wiadomo jednak, czy Starliner faktycznie wystartuje, bowiem ów pierwszy załogowy lot jest bezustannie przekładany z powodu usterek, a to statku, a to rakiety, a to zaworów helowych. Jeżeli jednak dostarczany przez Boeinga Starliner faktycznie zaliczy lot testowy, już wkrótce zacznie realizować zakontraktowane misje na pokład Międzynarodowej Stacji Kosmicznej i z powrotem. Możliwe zatem, że Dream Chaser we wrześniu dołączy do tej floty, jako trzeci statek transportowy.