Gigantyczna erupcja Etny. Turyści w panice uciekają ze zboczy wulkanu

Wulkany od wieków budzą zarówno podziw, jak i lęk. Ich potęga fascynuje zarówno naukowców, jak i mieszkańców regionów przylegających do ich zboczy, którzy nauczyli się żyć w cieniu nieprzewidywalnych żywiołów. Choć przez długi czas mogą pozostawać uśpione, wystarczy chwila, by przebudziły się z hukiem i przypomniały o potędze natury.
Gigantyczna erupcja Etny. Turyści w panice uciekają ze zboczy wulkanu

Etna – najwyższy i najbardziej aktywny wulkan Europy – wybuchła w nocy z 1 na 2 czerwca, wyrzucając w niebo chmurę popiołu wulkanicznego sięgającą na wysokość ponad sześciu kilometrów. Erupcja ta, choć spektakularna, nie spowodowała zniszczeń ani obrażeń. Nie zmienia to jednak faktu, że lokalne władze musiały ogłosić stan podwyższonej gotowości oraz wydać ostrzeżenia dla mieszkańców oraz turystów.

Stratowulkan o wysokości około 3403 metrów n.p.m., położony we wschodniej części Sycylii, od wieków stanowi zarówno ikonę krajobrazu wyspy, jak i stałe zagrożenie geologiczne. Choć jego erupcje są stosunkowo częste, najczęściej ograniczają się do określonych stref i rzadko powodują jakiekolwiek szkody. Mimo to każda wzmożona aktywność budzi zainteresowanie zarówno naukowców, jak i turystów przybywających w jego otoczenie.

Czytaj także: Etna, największy wulkan w Europie źródłem zjawiskowych pierścieni wirowych. Zobacz nagrania

Wczorajsza erupcja rozpoczęła się od typowych eksplozji strombolijskich, czyli wybuchów, podczas których z wnętrza krateru wyrzucane są rozżarzone fragmenty lawy. Głównym centrum aktywności był południowo-wschodni krater, jeden z najbardziej czynnych obszarów wulkanu. Około godziny 22:00 czasu lokalnego odnotowano pierwsze wstrząsy sejsmiczne, które z czasem przybrały na sile, prowadząc do pełnoskalowej erupcji tuż przed godziną 1:00 w nocy.

Przez całą noc aktywność wulkanu intensyfikowała się, a w godzinach porannych naukowcy z Włoskiego Narodowego Instytutu Geofizyki i Wulkanologii (INGV) potwierdzili pojawienie się stałej fontanny lawy. Obserwacje satelitarne w podczerwieni zarejestrowały strumienie lawy spływające po zboczach wulkanu, ale nie odnotowano żadnych zniszczeń infrastruktury.

To jednak jeszcze nie był koniec. W popularnych wśród miłośników pieszych wędrówek rejonach takich jak Piano Vetore, zaczął opadać pył wulkaniczny. O powadze sytuacji świadczą nagrania przedstawiające turystów uciekających w pośpiechu ze zboczy wulkanu, nad którymi górują gigantyczne chmury dymu i popiołu.

W odpowiedzi na erupcję, Centrum Doradztwa ds. Pyłu Wulkanicznego w Tuluzie (VAAC) wydało tzw. „kod czerwony” – najwyższy poziom ostrzeżenia lotniczego – ze względu na zagrożenie, jakie unoszący się popiół stanowi dla ruchu lotniczego. Choć pobliskie lotniska i miasta pozostają otwarte, służby utrzymują wysoki stan gotowości, a systemy monitorujące stale analizują aktywność Etny.

Czytaj także: Wulkan Kilauea i niezwykła erupcja. Takiej sytuacji nie było od 40 lat

Warto tutaj zwrócić uwagę, że erupcja ta miała miejsce zaledwie cztery miesiące po poprzedniej erupcji z 11 lutego, kiedy to również obserwowano wyrzut lawy i popiołu z głównego krateru. Częstotliwość występowania tych zjawisk przypomina wyraźnie, że Etna jest jednym z najbardziej nieprzewidywalnych wulkanów Europy. Na szczęście dla nas, jest ona też jednym z najlepiej monitorowanych szczytów tego typu.

Erupcja Etny to nie tylko spektakularne widowisko, ale także poważne zagrożenie dla mieszkańców okolicy oraz cenne źródło informacji dla wulkanologów, którzy korzystają praktycznie z każdej erupcji, starając się dzięki niej analizować procesy zachodzące głęboko we wnętrzu naszej planety.