Co roku kłusownicy zabijają nawet 30 tys. słoni. Z przeprowadzonego kilka lat temu spisu tych zwierząt, który objął kilkanaście afrykańskich państw, wynika, że w największym stopniu problem dotyczy Angoli, Kamerunu, Tanzanii oraz Mozambiku. Gangi kłusowników kierują się chęcią zysku – kość słoniowa jest towarem pożądanym na czarnym rynku, a w niektórych państwach nadal można nią legalnie handlować.
Problemu nie rozwiązała konwencja CITES (Convention on International Trade in Endangered Species of Wild Fauna and Flora – Konwencja o międzynarodowym handlu dzikimi zwierzętami i roślinami gatunków zagrożonych wyginięciem), która zaczęła obowiązywać jeszcze w latach 70. XX wieku. Obecnie spore nadzieje na powstrzymanie kłusownictwa wiąże się z obowiązującym od kilku lat zakazem obróbki i handlu kością słoniową w Chinach, które przez lata były gigantycznym odbiorcą tego surowca. Jednak ponieważ było to legalne do 2018 roku, handel zapewne nie zniknie, tylko przeniesie się do podziemia.
Wojny w Afryce wpływają na dzikie zwierzęta
Niedawno w czasopiśmie naukowym „Science” opublikowane zostały wyniki badań przeprowadzonych w Parku Narodowym Gorongosa w Mozambiku. Okazało się, że co trzecia samica słonia, która przyszła na świat w tym miejscu od wczesnych lat 90., nie posiadała ciosów.
To o tyle dziwne, że kilka dekad wcześniej odsetek słonic bez ciosów nie przekraczał tam 20 proc. Skąd ta zmiana? Odpowiedzi należy się doszukiwać w wojnie domowej, która pustoszyła kraj przez kilkanaście lat.
Konflikt zbrojny w Mozambiku pomiędzy rządem, a opozycyjną partyzantką rozpoczął się w 1977 roku i trwał aż do 1992 roku. W wyniku działań zbrojnych oraz głodu śmierć poniosło ponad milion osób, zniszczeniu uległy miasta i wsie. Wojna wpłynęła też na przyrodę, nie omijając parku Gorongosa.
Aby nie umrzeć z głodu, partyzanci masowo zabijali gnu, zebry czy bawoły. Obie strony polowały także na słonie – pozyskiwana w ten sposób kość słoniowa pozwalała finansować wojnę. W efekcie populacja słoni w parku zmniejszyła się o 90 proc.
Większe szanse na przeżycie mają słonie bez ciosów
Zakrojone na szeroką skalę kłusownictwo przetrwały zwierzęta z niewielkimi ciosami lub całkiem ich pozbawione. Ludzie nie byli zainteresowani zabijaniem „bezwartościowych” słoni. W efekcie swoje geny mogło przekazać potomnym więcej osobników z tą konkretną cechą.
Nie jest to przypadek odosobniony – podobne zjawiska obserwowano już w innych krajach. Kilka lat temu opisano sytuację w Parku Narodowym Addo Elephant, położonym w Republice Południowej Afryki. Okazało się, że aż 98 proc. tamtejszych samic słoni nie ma ciosów. To efekt działań z początków XX wieku, kiedy ludzie pozostawili przy życiu zaledwie 11 słoni na tym terytorium. Osiem z nich stanowiły samice, z czego połowa nie miała ciosów. Tę cechę przekazały one potomstwu.
Nowością, którą przyniosły wyniki badań opublikowane w „Science”, jest wyjaśnienie podłoża genetycznego tego procesu. Naukowcy zbadali DNA słonic z Gorongosy: siedmiu z ciosami i jedenastu bez ciosów. Skupiono się na samicach i chromosomie X (podobnie jak w przypadku ludzi, samice posiadają dwa chromosomy X, natomiast samce jeden X oraz jeden Y), ponieważ zauważono, że u samców wspomniana cecha nie występuje.
Ostatecznie udało się znaleźć geny przypuszczalnie odpowiedzialne za brak ciosów: AMELX i MEP1a. U ludzi biorą one udział we wzroście siekaczy, czyli naszego odpowiednika ciosów. Mutacja okazała się ułatwiać samicom przeżycie.
Zupełnie inaczej jest jednak w przypadku samców. – Gdy matki przekazują im ten gen, synowie prawdopodobnie umrą we wczesnej fazie ciąży, dojdzie więc do poronienia – wyjaśnił Brian Arnold, współautor badania i biolog z Princeton University.
Człowiek w kilkanaście lat znacząco wpłynął na ewolucję słoni
Rozprzestrzenianie się tej mutacji oznacza jednak nie tylko mniejszą liczbę samców w populacji słoni. Zwierzęta pozbawione ciosów nie są atrakcyjne dla kłusowników, ale zmienia się też ich tryb życia.
Jak wyjaśniają eksperci organizacji WWF, ciosy stanowią dla słoni przewagę ewolucyjną. Służą m.in. do podnoszenia przedmiotów, obrony, ochrony trąby, usuwania kory z drzew stanowiących ich pokarm czy do kopania w poszukiwaniu pożywienia i wody. Brak ciosów może wpływać nie tylko na jednostki, ale na całe stada i kolejne procesy ewolucyjne. A wszystko to dzieje się w bardzo krótkim czasie – z punktu widzenia ewolucji.
– Kiedy myślimy o doborze naturalnym, wyobrażamy sobie, że dzieje się to przez setki, a nawet tysiące lat. Fakt, że dramatyczna zmiana prowadząca do zaniku ciosów u słoni wydarzyła się w ciągu 15 lat, jest zdumiewającym odkryciem – podsumował Samuel Wasser, biolog z Uniwersytetu Waszyngtońskiego, który nie uczestniczył w badaniach.
Źródła: Science, WWF, African Wildlife Foundation.