Jak Henry Ford chciał zbudować “małe Stany Zjednoczone” w sercu Amazonii, ale przegrał z dżunglą

Henry Ford nie zadowalał się tylko dominacją na rynku motoryzacyjnym. Chciał zreformować świat – począwszy od swoich fabryk, aż po amazońskie lasy deszczowe. W latach 20. XX wieku postanowił wybudować modelowe amerykańskie miasto w Brazylii, by połączyć przemysłowe ambicje z moralną krucjatą i zabezpieczyć dostawy kauczuku. Ale Fordlandia zamiast stać się rajem robotników, zamieniła się w tropikalne piekło i upadła z hukiem.
Dżungla – zdjęcie poglądowe /Fot. Freepik

Dżungla – zdjęcie poglądowe /Fot. Freepik

Henry Ford, pionier motoryzacji i twórca pierwszego masowego samochodu, nie był tylko inżynierem i przedsiębiorcą – był także wizjonerem. Wierzył, że godne warunki pracy, sprawiedliwe traktowanie i dobre płace nie tylko zwiększają produktywność, ale też kształtują moralnie lepszych ludzi. W swoich amerykańskich fabrykach eksperymentował z reformami społecznymi, podnosząc pensje i skracając czas pracy. Chciał przenieść ten model za granicę.

Czytaj też: Tajemnicze miasto odkryte w Gwatemali. Archeolodzy są pod wrażeniem jego wieku

Zafascynowany ideą stworzenia samowystarczalnej kolonii przemysłowej, Ford zainwestował miliony w projekt osady w Brazylii, która miała uprawiać kauczukowiec – niezbędny surowiec do produkcji opon. Jego projekt miał być czymś więcej niż tylko plantacją. Miał stać się pokazowym miastem – wzorem dla całego świata.

Henry Ford miał sen…

W 1928 r. w brazylijskim stanie Pará, pośrodku gęstej i trudno dostępnej puszczy amazońskiej, rozpoczęto budowę miasta o nazwie Fordlandia. Miało ono łączyć amerykańską efektywność z misją cywilizacyjną. Mieszkańcy – zarówno Brazylijczycy, jak i amerykańscy zarządcy – zamieszkali w domach na wzór podmiejskich osiedli z Michigan. Miasto miało elektrownię, szpital, szkoły, sklepy i nawet pole golfowe. Wszystko zbudowane z myślą o zreplikowaniu amerykańskiego stylu życia na brazylijskiej ziemi.

Czytaj też: Najstarsze miasto Ameryki zaskakuje. Było większe od Londynu i powstało na długo przed Kolumbem

Ale marzenie Forda zderzyło się z rzeczywistością. Już pierwsze miesiące działalności pokazały, że przeniesienie kultury pracy i obyczajowości z USA do Amazonii to zadanie znacznie trudniejsze niż zbudowanie samochodu.

Różnice kulturowe były przepaścią, której nie sposób było przeskoczyć. Ford wprowadził rygorystyczny system pracy – z gwizdkiem wyznaczającym godziny zmian i elektroniczną ewidencją czasu. Dla Amerykanów była to norma. Dla brazylijskich robotników – szok kulturowy i upokorzenie.

Fordlandia to miasto stworzone przez Henry’ego Forda /Fot. Wikimedia Commons

To nie koniec. Ford próbował kształtować nie tylko sposób pracy, ale i styl życia mieszkańców. W stołówkach serwowano pełnoziarnisty chleb i brązowy ryż, które miały być zdrowsze niż tradycyjna brazylijska kuchnia. Alkohol został zakazany. Tego było zbyt wiele – wybuchły zamieszki, a część menedżerów musiała ratować się ucieczką łodzią do Manaus. Brazylijskie wojsko musiało interweniować, by przywrócić porządek.

Problemy nie ograniczały się do kultury i obyczajowości. Największym przeciwnikiem Forda okazała się sama przyroda. Wykarczowanie dżungli i przygotowanie gruntu pod plantacje kauczukowca wymagało gigantycznego wysiłku. Narzędzia rdzewiały, drewno pękało od wilgoci, insekty atakowały ludzi i sprzęt. Deszcze paraliżowały transport. Każdy produkt musiał pokonać 18 godzin łodzią do najbliższego miasta.

A najgorsze dopiero nadchodziło. Kauczukowiec brazylijski, kiedy uprawiany w gęstych szeregach, staje się podatny na choroby grzybowe i pasożyty. Drzewa usychały, a produkcja lateksu była symboliczna. Marzenie Forda o tanich oponach prysło. Żadne techniki z fabryk Detroit nie dawały się zastosować w wilgotnej, żywej i nieprzewidywalnej puszczy.

Pamiątka do dziś

Projekt przynosił straty. Fordlandia nigdy nie stała się samowystarczalna. Po latach prób Ford próbował ratować sytuację, zakładając nową plantację Belterra, ale bez większego sukcesu. Ostateczny cios przyniosła II wojna światowa i gwałtowny rozwój kauczuku syntetycznego. W 1945 r. Henry Ford porzucił Fordlandię. Miasto – niegdyś wizja postępu i moralnego odrodzenia – zostało sprzedane rządowi Brazylii.

Współcześnie Fordlandia to niewielka osada zamieszkana przez kilka tysięcy osób. Wiele z dawnych budynków stoi do dziś – magazyny, wieża ciśnień, opuszczone domy w stylu amerykańskim. Miasto stało się lokalną atrakcją turystyczną i przypomnieniem, że nawet największe imperia muszą uznać potęgę środowiska i kultury. To również fascynujący przykład industrialnej kolonizacji, która – mimo ogromnego kapitału i intencji – nie była w stanie przekształcić miejsca ani ludzi bez szacunku dla lokalnych realiów.