Jej światło potrzebowało miliardów lat, aby do nas dotrzeć, ale teleskop Webba i tak ją dostrzegł. Oto galaktyka GN20

Oddalona o 12 miliardów lat świetlnych galaktyka GN20 jest jedną z najstarszych zaobserwowanych przez astronomów. Kluczową rolę w całym przedsięwzięciu odegrał rzecz jasna Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba.
Jej światło potrzebowało miliardów lat, aby do nas dotrzeć, ale teleskop Webba i tak ją dostrzegł. Oto galaktyka GN20

To właśnie dzięki niemu udało się uwiecznić ten niezwykły obiekt. Patrząc z perspektywy Ziemi, w obrębie GN20 wciąż dochodzi do formowania gwiazd. Jest to dość imponujące jak na tak starą galaktykę, ale nie niemożliwe. Tym bardziej, iż mówimy o obiekcie cechującym się naprawdę wysoką jasnością.

Czytaj też: Ekstremalnie masywna gromada galaktyk okiem Hubble’a. Jest w niej znacznie więcej materii, niż widać

Dzięki zdjęciom dostarczonym przez instrument, który rozpoczął swoją naukową misję w lipcu ubiegłego roku możemy dostrzec szereg szczegółów, wliczając w to dysk GN20. Galaktyka ta powstała mniej więcej 1,5 miliarda lat po Wielkim Wybuchu, dlatego należy do grona najstarszych znanych nauce. Nie było jednak łatwo zebrać informacji na jej temat. A to przez fizyczne bariery w postaci pyłu i gazu otaczającego GN20. Zagęszczenie tej materii jest na tyle wysokie, że w zasadzie nie dało się przebić “wzrokiem” przez te przeszkody. Na szczęście astronomowie mieli pewien pomysł na obejście problemu, a z obecnej perspektywy wiemy, iż ich rozwiązanie faktycznie się sprawdziło.

Galaktyka GN20 powstała zaledwie mniej więcej 1,5 miliarda lat po Wielkim Wybuchu

Pył i gaz mogą blokować światło widzialne i ultrafioletowe, lecz nie dotyczy to promieniowania podczerwonego. Przypadek tej oddalonej o 12 miliardów lat świetlnych galaktyki mimo wszystko można uznać za szczególny, ponieważ zachodzące tam formowanie się gwiazd dodatkowo rozgrzewa pył. Ten zaczyna więc emitować własne promieniowanie podczerwone, dodatkowo utrudniając pracę astronomom. Jak pech to pech, chciałoby się rzec.

Korzystając z instrumentu MIRI, działającego w średniej podczerwieni, Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba skutecznie odróżnił poszczególne elementy tej galaktycznej mozaiki, dostarczając nieco rozpikselowanego, ale wciąż cennego naukowo obrazu ukazującego GN20. Przeprowadzone w tej sprawie badania nie ograniczyły się rzecz jasna do wykonania zdjęć: naukowcy określili nawet tempo, w jakim powstają tam gwiazdy.

Wartość tę zazwyczaj wyraża się poprzez łączną masę nowo powstałych obiektów, która w tym przypadku wynosi około 1860 mas Słońca rocznie. Dla porównania, w Drodze Mlecznej tempo narodzin jest znacznie niższe. Innymi słowy, w naszej galaktyce tworzy się znacznie mniej gwiazd, a ich łączna masa to około 6-7 mas Słońca każdego roku. 

Czytaj też: Jak skały z powierzchni Marsa znalazły się na powierzchni Ziemi? Zaskakujące odkrycie

Dzięki dalszym badaniom powinno stać się jasne, jak powstają tego typu galaktyki. Na obecną chwilę naukowcy są zdania, iż dzieje się tak za sprawą łączenia się galaktyk, a także oddziaływań między “zapylonymi” strukturami we wczesnym wszechświecie, pochłaniającymi materię, która mogłaby w innym wypadku zostać wykorzystana do tworzenia nowych gwiazd. Co ciekawe, środek masy GN20, zamiast znajdować się w obrębie jądra, okazuje się odsunięty od niego o około 3300 lat świetlnych. Najprawdopodobniej stanowi to dowód na stosunkowo niedawną kolizję GN20 z inną galaktyką.