44 minuty kanonady, tysiące pocisków. Ta strzelanina przeszła do historii

Wcale nie była to Afryka, kraje dalekiego Wschodu, czy słynne ze swojej mafii Włochy.
44 minuty kanonady, tysiące pocisków. Ta strzelanina przeszła do historii

Doszło do niej 28 lutego 1997 roku w Los Angeles (USA). Dwaj przestępcy, 26-letni Larry Philips i 30-letni Emil Matasareanu, napadli tego dnia na Bank of America w dzielnicy North Hollywood. Spodziewali się spotkania z policją, byli więc wyposażeni jak na wojnę: w cztery karabiny (dwa kałasznikowy, półautomatyczny Heckler & Koch HK41 oraz Bushmaster M4) i pistolet, a także nielegalne bębnowe magazynki po 75 naboi każdy, by rzadziej przeładowywać broń. Mieli na sobie również po kilka kamizelek kuloodpornych z kevlaru, chroniących także ręce i nogi. Cały arsenał, łącznie z kamizelkami, ważył ponad 60 kilogramów.

Napad na bank trwał zaledwie 14 minut. Po zrabowaniu 303 tysięcy dolarów bandyci zamknęli w skarbcu 42 zakładników i ruszyli w stronę auta. Jednak policja już wiedziała o napadzie – na parkingu i sąsiednich ulicach czekało kilkadziesiąt radiowozów i około 200 policjantów. Rozpoczęła się kanonada. Początkowo funkcjonariusze wyposażeni w pistolety Beretta 92 byli bezradni wobec karabinów bandytów, które miały o wiele większą moc rażenia i zasięg. Także kamizelki kuloodporne skutecznie chroniły rabusiów przez pistoletowymi kulami. Policjanci mieli jednak przewagę liczebną i w końcu udało im się postrzelić Philipsa, który – nie widząc szans na ucieczkę – popełnił samobójstwo. Matasareanu uciekł podziurawionym samochodem. Kiedy próbował ukraść inne auto, dopadła go jednostka antyterrorystyczna SWAT. Ciężko ranny, zmarł w szpitalu. Strzelanina w North Hollywood trwała 44 minuty. Policjanci i przestępcy wystrzelili ponad 3 tysiące pocisków. Philips został postrzelony 11 razy, Matasareanu – 29. Rannych zostało 12 policjantów i 8 przypadkowych osób.