Skąd się wzięło całe zamieszanie? Wszystko przez tzw. gronorosty, czyli glony z gromady brunatnic, które unoszą się na powierzchni ciepłych wód. Ta konkretna plama została zaobserwowana w Oceanie Atlantyckim, a zdaniem naukowców za jakiś czas powinna się ona znaleźć u wybrzeży Florydy. Szacowana masa tej mobilnej wyspy to niemal dziewięć milionów ton.
Czytaj też: 70 lat te kraje są w stanie wojny. Człowiek na ten pas zieleni nie ma wstępu, ale przyroda owszem
Bez wątpienia robi to wrażenie, a jeszcze ciekawiej robi się, gdy zdamy sobie sprawę, iż mowa o strukturze stanowiącej schronienie dla wielu różnych gatunków. W obrębie tych pływających plam mogą się rozmnażać żółwie, a nawet ryby, choćby koryfeny. Gronorosty mogą tworzyć obiekty rozciągające się na wiele kilometrów i dostarczające pożywienia zarówno organizmom wodnym, jak i na przykład ptakom.
Nawet po tym, jak takie wyspy rozpadną się na wiele mniejszych i ostatecznie zatoną, ich istotna z perspektywy ekosystemów rola się nie kończy. Stanowią wtedy bowiem źródło substancji odżywczych dla organizmów występujących w morskich głębinach, gdzie dociera przede wszystkim martwa materia organiczna.
Plama, którą zaobserwowano w wodach Oceanu Atlantyckiego składa się z tzw. gronorostów
Niestety, specjaliści wymieniają kilka powodów, dla których tworzenie się tych plam nie jest szczególnie korzystne. Poza dość błahymi przyczynami, takimi jak mało przyjemne widoki i zapachy, nie sposób pominąć pochłaniania przez gronorosty składników odżywczych w wodach, na których się znajdą. Poza tym ich rozkład wiąże się z emisjami dwutlenku węgla, który jest niekorzystny dla ocieplającego się klimatu.
W ten sposób tworzy się błędne koło, ponieważ gronorosty są beneficjentami postępującego wzrostu temperatur. Wcześniej były one bowiem typowe dla cieplejszych wód, lecz obecnie mogą pojawiać się w chłodniejszych obszarach, na których wcześniej nie występowały. Wystarczy wspomnieć, że już ubiegły rok był rekordowy pod względem liczebności tych organizmów, a ten będzie zapewne podobny. Zakwit tych glonów może być potęgowany przez napływ składników odżywczych (na przykład ze sztucznych nawozów), trafiających do mórz i oceanów z rzek.
Czytaj też: Jaszczurki Jezusa Chrystusa zaatakowały Florydę. Ich umiejętności są niesamowite
Ze względu na obfitość gronorostów, naukowcy głowią się nad sposobami, które mogłyby umożliwić ich wykorzystanie. Jak na razie problematyczne okazują się koszty, ponieważ takie glony trzeba najpierw oczyścić oraz wypłukać ze słonej wody, by później poddać je suszeniu. Z wykorzystaniem obecnie dostępnych metod koszty okazują się wyższe, aniżeli korzyści płynące z eksploatacji tych niecodziennych zasobów.