Wikingowie nawet po śmierci byli gotowi do walki. Znaleziono ich tarcze

Złożone w grobach wikingów tarcze sugerują, że ci niezwykli wojownicy nawet po śmierci mieli być gotowi do starć z przeciwnikami. Poszukiwania prowadzone przez archeologów miały miejsce na terenie Norwegii. 
Wikingowie nawet po śmierci byli gotowi do walki. Znaleziono ich tarcze

Szczątki znalezione w Gokstad zostały złożone w grobie około 1100 lat temu. Mężczyznę umieszczono na statku, co było stosunkowo powszechnym zwyczajem w przypadku wysoko postawionych wikingów. Na pokładzie, poza ciałem, umieszczono także haftowane złotem gobeliny, siodło, szczątki koni, psów i pawi, a także sześć łóżek, kilkadziesiąt tarcz oraz… trzy mniejsze łódki.

Czytaj też: Otworzyli grób króla i umarli wkrótce później, czyli klątwa Tutan… Jagiellończyka

Jeśli zastanawiacie się, jakim cudem na łodzi pomieszczono tak wiele różnego rodzaju artefaktów, to warto zaznaczyć, iż miała ona niemal 24 metry długości. Całość przykryto warstwą ziemi, a tak powstały kopiec odnaleziono dopiero w 1880 roku. I choć na przestrzeni lat naukowcy przebadali część wydobytych elementów, to nie wszystkie zostały objęte szczegółowymi analizami.

Łącznie w grobie pewnego (prawdopodobnie bardzo ważnego) wikinga złożono 64 okrągłe tarcze

Po ponad 140 latach od wydobycia łodzi badacze skupili się na 64 okrągłych tarczach, które pierwotnie zostały uznane za wytworzone wyłącznie na potrzeby ceremonii pogrzebowej. Przedmioty te były pomalowane na żółto lub czarno i ustawione na przemian w taki sposób, by brzeg każdej tarczy dotykał tzw. umbo. Niestety, tarcze nie przetrwały próby czasu i były w dużej mierze uszkodzone, dlatego konieczna okazała się ich rekonstrukcja.

W tarczach znajdowały się małe otwory rozmieszczone na obwodzie, które uznano za służące do mocowania metalowej obręczy. Być może były to miejsca mocowania cienkich, pergaminowych osłon z nieobrobionej skóry, zaobserwowanych również na tarczach znalezionych w Danii, Szwecji i na Łotwie. 

Żelazna rękojeść każdej tarczy była pokryta bardzo cienką ozdobną blachą ze stopu miedzi, zagiętą wokół żelaznego rdzenia, maskującą ukryte pod nią nity. W niektórych przypadkach znajdowały się także otwory umiejscowione po obu stronach pęknięć w deskach. To z kolei pozwala sądzić, że tarcze były naprawiane jeszcze przed złożeniem w grobie, co wyklucza scenariusz, w którym byłyby one wyprodukowane wyłącznie na potrzeby ceremonii pogrzebowej.

Czytaj też: Ten fragment tłumaczenia Biblii pozostawał nieznany. Ma ponad 1700 lat

Tak ogromna liczba artefaktów oraz ich bogactwo sugerują, że w grobie musiała zostać złożona ważna postać dla lokalnej społeczności. Wcześniejsza historia tych przedmiotów, w szczególności statku oraz tarcz, pozostaje natomiast tajemnicą. Wydaje się mało prawdopodobne, by zostały one wyprodukowane wyłącznie na potrzeby pogrzebu. Do głowy przychodzi wyjaśnienie, w którym zmarły był wojskowym, a w ostatnią podróż wysłano go z tarczami wykorzystywanymi przez jego ludzi.