
Okazuje się, że legenda słynnej ekspedycji Sir Ernesta Shackletona kryje znacznie bardziej złożoną prawdę. Badanie profesora Jukki Tuhkuriego z Uniwersytetu Aalto, opublikowane w czasopiśmie Polar Record, podważa dotychczasowe wyobrażenia o przyczynach katastrofy. Według fińskiego naukowca Endurance wcale nie był najsolidniejszym statkiem polarnym epoki, a co więcej – zarówno konstruktor, jak i kapitan zdawali sobie sprawę z jego konstrukcyjnych niedostatków.
HMS Endurance wcale nie był tak wytrzymały, jak go reklamowano
Analiza techniczna przeprowadzona przez Tuhkuriego, specjalisty od mechaniki lodu uczestniczącego w misji Endurance22, przynosi zaskakujące wnioski. Statek miał fundamentalne słabości w porównaniu z innymi jednostkami eksplorującymi wówczas antarktyczne wody.
Czytaj też: Co za odkrycie w Bałtyku! To wrak z II wojny światowej
Jak zauważa badacz:
Nawet prosta analiza strukturalna pokazuje, że statek nie został zaprojektowany na warunki lodu ściśniętego, które ostatecznie go zatopiły.
Najsłabszym punktem okazała się maszynownia, zajmująca nieproporcjonalnie dużą część kadłuba. Belki pokładowe i ramy były wyraźnie słabsze niż w innych statkach polarnych, a najbardziej krytyczny brak dotyczył ukośnych belek wzmacniających, które mogłyby zwiększyć odporność na ściskający nacisk lodu. Te konstrukcyjne niedociągnięcia znalazły potwierdzenie w relacjach naocznych świadków – fizyk ekspedycji Reginald James odnotował w dzienniku, że “nacisk koncentrował się głównie w rejonie maszynowni, gdzie nie ma belek o żadnej wytrzymałości”, co potwierdził później kapitan Frank Worsley.
Co szczególnie interesujące, Shackleton jeszcze przed wyprawą zdawał sobie sprawę z ograniczeń swojego statku. W prywatnej korespondencji z żoną Emily wyrażał żal dotyczący wad Endurance, stwierdzając, że “wymieniłby go na starego Nimroda w każdej chwili”. Jeszcze bardziej wymowne jest to, że podczas wizyty w norweskiej stoczni rekomendował zastosowanie ukośnych belek wzmacniających dla statku Deutschland – tej samej jednostki, która później przetrwała miesiące uwięzienia w ściskającym lodzie bez poważnych uszkodzeń.

Endurance został zaprojektowany przede wszystkim z myślą o arktycznych warunkach, gdzie lód jest mniej dynamiczny. Tymczasem w Antarktyce statek musiał zmierzyć się z zupełnie innymi wyzwaniami – niebezpieczeństwa związane z ruchomym lodem i obciążeniami ściskającymi były wówczas dobrze znane projektantom statków polarnych.
Warto podkreślić, że badanie Tuhkuriego nie ma na celu deprecjonowania heroicznej postawy załogi. Przeciwnie – dodaje nowy wymiar do ich historii, ukazując, że musieli stawić czoła nie tylko ekstremalnym warunkom, ale także ograniczeniom technicznym swojego statku.
Jak zauważa naukowiec:
Możemy spekulować na temat presji finansowej czy ograniczeń czasowych, ale prawda jest taka, że nigdy nie dowiemy się, dlaczego Shackleton podjął takie, a nie inne decyzje. Przynajmniej teraz mamy bardziej konkretne ustalenia, aby uwiarygodnić te historie.
Podwodne zdjęcia wraku wykonane podczas ekspedycji Endurance22 potwierdzają uszkodzenia opisane w dziennikach – oderwanie steru i rufostemu oraz prawdopodobnie części stępki, co ostatecznie doprowadziło do rozerwania statku na dwie części. Badania przeprowadzone w największym na świecie basenie lodowym Aalto Ice and Wave Tank rzucają nowe światło na jedną z najsłynniejszych katastrof morskich, pokazując przy okazji, jak ważne jest interdyscyplinarne podejście do rozwiązywania historycznych zagadek.
Mit o “najsilniejszym statku polarnym” ustępuje miejsca bardziej złożonej, ale i bardziej ludzkiej opowieści o podejmowaniu ryzyka, kompromisach i heroizmie w obliczu znanych, lecz zaakceptowanych ograniczeń. To właśnie ta ludzka strona historii – z jej wątpliwościami i trudnymi decyzjami – wydaje się dziś najbardziej fascynująca.