Instrument muzyczny sprzed 300 milionów lat. Niebywałe znalezisko w głębokiej jaskini 

W czasie eksploracji pewnej jaskini w 1878 roku Andrew Campbell i jego siostrzeniec natknęli się na coś niesamowitego. Gdy na miejscu pojawiali się odwiedzający to miejsce ludzie, zaczęli zwracać uwagę na niezwykłe dźwięki się tam rozchodzące.
Instrument muzyczny sprzed 300 milionów lat. Niebywałe znalezisko w głębokiej jaskini 

Instrumenty muzyczne zazwyczaj są dość poręczne. Jeśli nie mieszczą się w dłoni, to przynajmniej mogą się zmieścić w pokoju. W tym przypadku mówimy natomiast o czymś zdecydowanie większym. Nie stworzyli tego jednak ani nasi przodkowie, ani kosmici, lecz natura. To właśnie ona, na przestrzeni milionów lat, kształtowała jaskinię znajdującą się na wschodzie Stanów Zjednoczonych.

Czytaj też: Orki atakowały jak oszalałe przez 45 minut. Polski jacht w końcu zatonął

Naukowcy szacują, że procesy, które zapoczątkowały powstanie tego niezwykłego miejsca, nastąpiły od 300 do 500 milionów lat temu. Właśnie wtedy doszło do zderzenia dwóch kontynentów, co zaowocowało powstaniem Appalachów. Gdy woda wchodzi w interakcje ze skałami, to może drążyć w nich otwory. Spływając w głąb takich obiektów, prowadzi do wytrącania osadów (między innymi w postaci węglanu wapnia), które łączą się w formie stalaktytów i stalagmitów. Obecnie zespół, o którym mowa, jest określany mianem jaskiń w Luray. 

O tym, by wykorzystać świetną akustykę jaskiń w Luray i zmienić je w gigantycznych rozmiarów instrument muzyczny, pomyślał w 1954 roku Leland Sprinkle

Tym, co zwróciło uwagę ludzi odwiedzających jaskinię znalezioną przez Campbella, była niezwykła akustyka tego miejsca. Wystarczy wspomnieć, iż organizowano tam koncerty: zagrali na przykład członkowie zespołu Luray. O ile jednak przyjemna dla ucha akustyka nie jest niczym niespotykanym, tak wykorzystanie jaskini w formie gigantycznego instrumentu muzycznego – już jak najbardziej. 

Tamtejsze stalaktyty, nawet przy delikatnym uderzeniu, okazały się wydawać dźwięki niczym wytrawny muzyk z instrumentem w ręku. W 1954 roku Leland Sprinkle udał się do jaskini wraz z synem, a to, co usłyszał, zainspirowało go do wykorzystania naturalnie uformowanych obiektów w celu stworzenia muzyki. Trzy lata zajęło mu poznawanie możliwości poszczególnych stalaktytów oraz podłączanie do nich odpowiednich klawiszy.

Czytaj też: Chińczycy zbudują kolejny Wielki Mur. Tym razem będzie chronił przed innym zagrożeniem

Efekt końcowy okazał się niesamowity, o czym możecie przekonać się dzięki powyższemu materiałowi. Sonata Księżycowa zagrana na instrumencie, którego powstawanie rozpoczęło się kilkaset milionów lat temu? Van Beethoven byłby dumny! Gra okazała się jednak na tyle dużym wyzwaniem (między innymi ze względu na duże opóźnienia między naciskaniem klawiszy, a powstawaniem dźwięków), że obecnie atrakcja ta jest w pełni zautomatyzowana i umila zwiedzanie turystom eksplorującym tę niezwykłą jaskinię. Tego typu miejsca są cenne dla naukowców także z innych powodów. A być może wręcz przede wszystkim, ponieważ są one bogate w różnego rodzaju pozostałości po naszych odległych przodkach, wykorzystujących jaskinie zarówno w formie schronienia, jak i miejsca chowania bliskich.